SLD: telewizja publiczna nie dostanie prezentów
Jerzy Wenderlich (SLD) określił w piątek, podczas debaty sejmowej, rządowy
projekt nowelizacji ustawy o RTV jako akt, który służy dalszemu
rozwojowi mediów i wniósł o skierowanie projektu do dalszych prac
w komisji kultury i środków przekazu.
05.04.2002 | aktual.: 22.06.2002 14:29
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Wenderlich skrytykował jednocześnie tych, którzy w ostatnich dniach wypowiadali się przeciwko temu projektowi. Jego zdaniem, wszyscy, którzy mówili o krzywdzie, dyskryminacji, ograniczeniu wolności nie przeczytali tej ustawy, natomiast zbudowali cały arsenał zimnowojennej terminologii.
Na wszystkie możliwe sposoby odmienia się słowa koncentracja i dekoncentracja. To tak jakby wejść do Luwru i zamiast o całości pięknego płótna rozprawiać tylko o tym, czy rama jest z dobrego drewna, czy ze złego - powiedział.
Zwracam się do wszystkich kontestatorów: zwróćcie uwagę na całe płótno - dodał poseł Sojuszu.
Według Wenderlicha, nieuzasadnione jest twierdzenie, że nowe rozwiązania prawne wzmacniają czy preferują telewizję publiczną. Nowe rozwiązanie nie wprowadza ani żadnych bonusów, ani prezentów dla radiofonii i telewizji publicznej - zapewniał.
Kiedy wsłuchujemy się w ten histeryczny lament, że media w dużej części oparte o kapitał zagraniczny znikną, kiedy pojawią się na polskim rynku zagraniczni potentaci medialni, to ten lament też trzeba uznać za nieuprawniony i nieusprawiedliwiony - mówił poseł Sojuszu.
Jak dodał, zagraniczny kapitał jest obecny i dobrze służy polskiej gospodarce i polskiemu rynkowi mediów.
Ci nadawcy którzy stroją się w szaty małego, bezradnego Guliwera, czy innego Tomcia Palucha, tak naprawdę nie są żadnymi na polskim rynku medialnym krasnoludkami - podkreślił.
Niech nie pomniejszają swojej roli, swojej pracowitości, swojego talentu. To naprawdę nie tylko na skalę polską potentaci. To potentaci już na skalę europejską i chwała im za to. To nasza duma narodowa, że zbudowali od podstaw nie cherlawy, a zdrowy potężny rynek pluralistycznych demokratycznych mediów - ocenił poseł Sojuszu.
Niech nie pomniejszają swoich zasług i swojej pozycji. Mimo całego dla nich szacunku niech w tej sprawie nie poruszają się w wersji science fiction, że przyjdzie Europa i ich połknie. Niech nie straszą kapitałem UE, jak kiedyś straszono nas stonką.
Wenderlich mówił, że niektórzy widzą w tym projekcie jedynie zapis uniemożliwiający nadmierną koncentracje mediów. Jak dodał, w tej sprawie stanowisko SLD jest zbieżne ze stawiskiem rządu. (and)