SLD: nie przerwać prac nad ustawą o rtv

SLD uważa, że "mimo zakrojonej na tak
szeroką skalę kampanii przeciwko nowelizacji ustawy o
radiofonii i telewizji" projekt noweli uwzględnia współczesne
rozwiązania w dziedzinie mediów oraz dostosowuje w tym zakresie
polskie prawo do ustawodawstwa unijnego.

25.06.2003 | aktual.: 25.06.2003 12:17

Wypowiadający się w środę w Sejmie w debacie nad nowelą Franciszek Wołowicz (SLD) zapowiedział, że jego klub nadal będzie popierał projekt.

Poseł przypomniał zarzuty formułowane przez opozycję pod adresem noweli. Ocenił, że zasadnicza część zarzutów i wątpliwości została albo wyeliminowana, albo znacznie osłabiona.

"Zasadniczym problemem jest to, że część nie chce żadnych ograniczeń w koncentracji mediów. Sojusz Lewicy Demokratycznej uważa, że jakaś forma ograniczenia jest potrzebna. W przeciwnym razie możemy doprowadzić do monopolu opinii, co dla każdej demokracji może być zabójcze" - powiedział Wołowicz.

Ocenił też, że istota sporu tkwi w walce o rynek reklam. "Dzisiaj spora część tego tortu reklamowego trafia do nadawców publicznych, z czym nie godzą się nadawcy komercyjni, argumentując, że nadawcy publiczni mają wpływy ze ściągalności abonamentu"- relacjonował poseł.

Wyjaśnił jednocześnie, iż obecna ściągalność abonamentu nie starcza na pokrycie funkcjonowania mediów publicznych, a gdyby pozbawić je prawa do nadawania reklam, trzeba byłoby się zastanowić nad dotowaniem ich z budżetu, na co państwa nie stać.

Zdaniem Wołowicza, projekt noweli ustawy o rtv zawiera wiele korzystnych rozwiązań zarówno dla mediów publicznych jak i komercyjnych. Wśród nich wymienił m.in. czytelniejsze zapisy dotyczące udzielania koncesji i rekoncesji, ograniczenie liczby członków zarządów i rad nadzorczych, ustanowienie kwot minimalnych na audycje w języku polskim, audycje europejskie oraz obowiązek od końca 2005 roku dubbingowana audycji dla dzieci, "co przyniesie przecież korzyści przede wszystkim aktorom".

Poseł powtórzył także, że SLD nie widzi powodów by przerwać prace nad ustawą. "W żadnym momencie, na żadnym etapie śledztwa, czy przesłuchań przed komisją śledczą (badającą tzw. sprawę Rywina - PAP) nie stwierdzono ani nie potwierdzono, że badana sprawa ma jakikolwiek związek z pracami podkomisji, a później komisji kultury i środków przekazu, czy z którymkolwiek z członków podkomisji czy komisji".

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)