SLD chcę zwiększyć kary dla chuliganów i pseudokibiców
Surowe grzywny, pokrycie kosztów leczenia ofiar incydentów chuligańskich, a także publikowanie wizerunku sprawców takich incydentów - to niektóre zmiany, które - zdaniem SLD - należałoby wprowadzić, by zapobiegać zdarzeniom, jak te przed wtorkowym meczem Polska-Rosja.
14.06.2012 | aktual.: 14.06.2012 15:50
Na czwartkowej konferencji prasowej szef SLD Leszek Miller mówił, że gdy uczestniczy w wielkim sportowym święcie, jakim jest Euro 2012 przepełnia go duma i wstyd.
- Duma ze znakomitej gry polskiej drużyny, z klimatu wielkiego sportowego wydarzenia, z bardzo dobrej atmosfery na naszych stadionach, z bardzo dobrej organizacji i z bardzo skutecznej postawy sił porządkowych. Czujemy też jednak wstyd, że po raz kolejny zorganizowane bandy wykorzystują święto sportowe, by prowokować zajścia, bić się z innymi kibicami, napadać na bezbronnych ludzi - podkreślił lider Sojuszu.
Jest zaniepokojony, ponieważ - jak mówił - ze strony instytucji rządowych - premiera i poszczególnych ministrów widać "wyraźną tendencję do bagatelizowania" skali wtorkowych wydarzeń. "Rozlega się znana pieśń stadionowa: "Polacy, nic się nie stało". Otóż stało się i jeżeli przy tej okazji znowu bandyci stadionowi uzyskają przewagę i nie spotka ich odstraszająca kara, to nie uporamy się ze zjawiskiem, które dobrze jest znane wszystkim stadionom w Polsce, bo nie pierwszy raz przecież mamy do czynienia z tego rodzaju burdami i zamieszkami - powiedział szef SLD.
Podziękował jednocześnie wszystkim policjantom i służbom, które zabezpieczały wtorkowy mecz za skuteczną i godną postawę.
Zdaniem Millera wyroki za wtorkowe incydenty, jakie do tej pory zapadły, są zbyt łagodne. - Niestety, jak się okazuje, sądy są dość wyrozumiałe i te pierwsze wyroki dotyczące ośmiu zatrzymanych nie wskazują na to, że bandyci stadionowi czymkolwiek się przejmą - raczej przeciwnie, to może ich rozzuchwalić i będziemy świadkami kolejnych prowokacji i kolejnych zdarzeń - uważa Miller.
Lider SLD zapowiedział, że Sojusz opracuje projekt zmian w Kodeksie karnym tak, by zaostrzyć kary za chuligaństwo. - One szłyby w następującym kierunku: po pierwsze ci, którzy zostaną schwytani na gorącym uczynku, kiedy atakują policjantów i obywateli, powinni ponosić różnorodne kary - powinni być obciążeni pełnym kosztem leczenia poszkodowanych, ponosić wszelkie koszty za zniszczony sprzęt. Ich nazwiska i twarze powinny być podawane do publicznej wiadomości - mówił Miller.
Jak dodał, sprawcy takich czynów powinni być też karani surowymi grzywnami, a także wieloma godzinami pracy użytecznej społecznie.
Wiceszef klubu SLD Ryszard Kalisz opowiedział się za takimi zmianami, które wydłużyłyby przyspieszony tryb karania sprawców za czyny chuligańskie. Jego zdaniem tryb 24-godzinny jest zbyt krótki, by sędzia był w stanie rozpatrzyć tego typu sprawę.
- Jaka jest dzisiaj sytuacja? Sędzia w składzie jednoosobowym mający w ciągu 24 godzin osądzić i to bez udziału oskarżyciela, czyli policjanta, opierając się na zebranym materiale dowodowym obawia się, że wydanie bardzo wysokiej kary może spowodować zaskarżenie przez tego sprawcę, chuligana i wtedy sąd II instancji uchyli i wtedy taki sędzia po prostu ma sprawę uchyloną - uważa Kalisz.
Dlatego też - jego zdaniem - tryb ten należałoby wydłużyć tak, by sędzia miał więcej czasu na zapoznanie się ze sprawą.
Do sprawy na późniejszej konferencji odnieśli się politycy PO. Były minister sprawiedliwości, poseł PO Krzysztof Kwiatkowski przypomniał co zrobiono, by Polska była dobrze przygotowana do turnieju.
Jak zaznaczył, już w 2009 r. zmieniono uregulowania dotyczące przyspieszonego trybu rozpatrywania spraw. Polityk podkreślił, że wcześniej ponad 3/4 skazanych w trybie 24-godzinnym stanowili tzw. pijani rowerzyści. Wyjaśniał, że po zmianie przepisów możliwe stało się np. dobrowolne poddanie się karze.
Z kolei w 2010 r. - jak mówił były minister - zmienione zostały przepisy dotyczące odpowiedzialności karnej za czynną napaść na funkcjonariusza.
Kwiatkowski zwrócił uwagę, że w zeszłym roku MS i MSW wprowadziły wspólnie nowe kategorie wykroczeń i przestępstw, m.in. takich jak zasłanianie twarzy, czy noszenie niebezpiecznych narzędzi.
- Te wszystkie przepisy doprowadziły do tego, że dzisiaj mistrzostwa Europy w Polsce są znacząco bardziej bezpieczne niż imprezy o podobnej wielkości rozgrywane na świecie - przekonywał Kwiatkowski.
Podkreślił, że podczas Mistrzostw Świata w piłce nożnej w Niemczech w 2007 r. bywały dni, gdy zatrzymywano po 200 osób, a u nas dotychczas tylu zatrzymań w ciągu jednego dnia nie było. - Przebieg tego sportowego święta w naszym kraju wbrew katastroficznym wizjom (...) niektórych polityków jest (...) generalnie taki, że wszyscy jako obywatele mamy prawo być dumni - uważa Kwiatkowski.
We wtorek przed meczem Polska-Rosja doszło w Warszawie do zajść, które rozpoczęły się podczas marszu rosyjskich kibiców na Stadion Narodowy. Grupa ok. 100 pseudokibiców próbowała doprowadzić do konfrontacji. Nie dopuściła do tego policja. Zakończyło się na bójkach, rzucaniu kamieniami, butelkami, odpalaniu petard i rac. W zajściach, do których doszło przed, w trakcie i po meczu, poszkodowanych zostało 140 osób.
Zatrzymano 184 osoby, w tym 156 Polaków, 25 Rosjan, a także Hiszpana, Węgra i Algierczyka. Poszkodowanych zostało 17 policjantów. Sąd Rejonowy dla Warszawy-Śródmieścia skazał w środę wieczorem osiem osób zatrzymanych po wtorkowych burdach. Według rzecznika Sądu Okręgowego w Warszawie Wojciecha Małka cała ósemka skazanych w środę w trybie przyspieszonym to Polacy. Otrzymali kary grzywny w wysokości 500 zł lub pozbawienia wolności od 3 do 12 miesięcy w zawieszeniu.