SLD: 5 grudnia kongres partii i decyzje personalne
5 grudnia odbędzie się kongres SLD, który podejmie decyzję o zmianach personalnych i organizacyjnych - zapowiedział sekretarz generalny partii Krzysztof Gawkowski. Jak podkreślił, obecnie SLD jest "bliżej tego, by powiedzieć tak Zjednoczonej Lewicy".
- 5 grudnia zapadną ostateczne decyzje, ale dzisiaj jesteśmy bliżej tego, by powiedzieć tak Zjednoczonej Lewicy i powoli żegnać się z SLD. Odbędzie się kongres, który podejmie decyzję o zmianach personalnych i organizacyjnych - powiedział dziennikarzom Gawkowski po środowym spotkaniu kierownictwa Sojuszu i szefów regionów.
Jak dodał, 5 grudnia Sojuszu będzie decydował o swojej przyszłości. Ta przyszłość - mówił sekretarz Sojuszu - jest związana ze Zjednoczoną Lewicą. - Albo wszyscy pójdziemy do przodu, albo wszyscy utoniemy. Nie ma czasu na to, by zastanawiać się nad przeszłością, trzeba budować przyszłość - dodał. Przyznał także, że "jest część działaczy, którzy uważają, że trzeba budować szyld SLD".
Wiadomo już, że Leszek Miller zrezygnuje z funkcji przewodniczącego Sojuszu.
- W trakcie tego Kongresu ja pożegnam się z funkcją przewodniczącego, zgodnie z tym, co sygnalizowałem już w czerwcu, że nie będę kandydował na stanowisko szefa SLD na najbliższym Kongresie - oświadczył Miller. - 5 grudnia poznacie Państwo nowego szefa albo nową szefową SLD, a także nowe kierownictwo.
Zdaniem rzecznika Sojuszu Dariusza Jońskiego, wyborcy pokazali, że chcą zmiany pokoleniowej i "dużo głosów dostali ludzie z młodego pokolenia". - Chcemy iść szeroką formułą, wybrać nowego lidera - zapowiedział Joński.
Według niego, Barbara Nowacka sprawdziła się jako lider Zjednoczonej Lewicy, "choć została zgłoszona zbyt późno". - Jest potencjał, ale trzeba szybko wyciągnąć wnioski i nie zawieść 1,1 mln wyborców. To musi być szeroka formuła, szersza niż SLD - uważa rzecznik SLD. Jak powiedział, wszyscy są gotowi na to, aby raczej poszerzać, a nie zawężać Zjednoczoną Lewicę. - Ludzie muszą zobaczyć, że jest ciąg dalszy - podkreślił.
Podobnego zdania jest wiceprzewodnicząca Sojuszu Paulina Piechna-Więckiewicz. - Zjednoczona Lewica to jest projekt na lata. Ten projekt miał sens i ma sens. Powinniśmy iść w kierunku, w którym Zjednoczona Lewica będzie w trwałej formule - podkreśliła. Według Piechny-Więckiewicz, kampania pokazała, że partie tworzące koalicję ZL umieją ze sobą współpracować i wspólnie stanowią wartość dodaną. Jak dodała, startując w wyborach parlamentarnych samodzielnie SLD nie przekroczyłby progu wyborczego.
Także w ocenie Piechny-Więckiewicz, kampania wyborcza pokazała, że liderką Zjednoczonej Lewicy jest Nowacka, choć zbyt późno zapadła decyzja, by to właśnie ona była główną twarzą.
Przeciwnego zdania jest inna wiceszefowa partii Joanna Senyszyn. W jej opinii, Sojusz samodzielnie przekroczyłby próg wyborczy i uzyskałby wynik podobny do tego Zjednoczonej Lewicy - 7,55 proc. poparcia.
- Nam się wydawało, że to jest dobra formuła, ale wyborcy ocenili, że małżeństwo z Januszem Palikotem to był mezalians. Moim zdaniem należy z niego zrezygnować - oceniła Senyszyn. Jak zaznaczyła, wyborcy, z którymi rozmawiała w trakcie kampanii mówili: "po co wam ten Palikot?".
Senyszyn przyznaje jednocześnie, że bez Twojego Ruchu nie ma Zjednoczonej Lewicy, bo Nowacka jest współprzewodniczącą TR.
Zjednoczona Lewica, w skład której wszedł SLD, nie będzie miała swoich przedstawicieli w Sejmie, bo nie przekroczyła wymaganego dla koalicji 8-proc. progu wyborczego.
Zjednoczona Lewica, w skład której wszedł SLD, nie będzie miała swoich przedstawicieli w Sejmie, bo nie przekroczyła progu wyborczego.