Ślązacy podtrzymują tę tradycję od 300 lat
Tradycyjne procesje konne odbywają się w wielkanocny poniedziałek w kilku śląskich wsiach i miasteczkach. Gospodarze, wspomagani przez miłośników jeździectwa, objeżdżają pola, prosząc Zmartwychwstałego Jezusa o urodzaj i dobre plony.
25.04.2011 | aktual.: 25.04.2011 16:00
Prastary zwyczaj przetrwał na ziemi raciborskiej - w Pietrowicach Wielkich, Bieńkowicach, Raciborzu Sudole i Zawadzie Książęcej, a także obecnej dzielnicy Gliwic - Ostropie. Jak poinformował proboszcz tamtejszej parafii pw. Ducha Świętego Michał Wilner, właśnie w tym roku mija 300 lat od pierwszego zapisu na ten temat w kronice parafialnej. W 1711 r. napisano, że konne procesje odbywają się tam "od niepamiętnych czasów".
W Gliwicach świąteczny korowód od lat jest atrakcyjnym wydarzeniem, stanowiącym ważny element śląskiego folkloru. Kawalkada wyrusza sprzed kościoła pod wezwaniem Ducha Świętego. Orszak liczący kilkudziesięciu jeźdźców w ciągu 4 godzin objeżdża całą Ostropę, uczestnicy cały czas modlą się i śpiewają religijne pieśni.
Na czele korowodu jedzie trzech młodzieńców trzymających odświętnie przystrojony krzyż procesyjny. Najbardziej doświadczeni jeźdźcy wiozą nieodłączne symbole świąt wielkanocnych: paschał, krzyż przepasany czerwoną stułą i figurę Zmartwychwstałego Chrystusa. Podczas procesji zgodnie z tradycją modli się o dobre plony, ale jej uczestnicy proszą też o błogosławieństwo dla całej parafii.
Ponieważ Ostropa nie jest już - jak kiedyś - rolniczą miejscowością, biorą w niej udział raczej potomkowie dawnych gospodarzy, a przede wszystkim członkowie okolicznych klubów jeździeckich. - To piękne, że chcą tę starą tradycję kontynuować - podkreślił ks. Wilner, który sam nauczył się jeździć konno w związku z objęciem probostwa w Ostropie. - Biskup ordynariusz powierzając mi tę parafię zaraz w drugim zdaniu powiedział, że będę musiał nauczyć się jeździć. I tak się stało. Przed samą procesją biorę 4-5 dodatkowych lekcji - powiedział.
Przygotowania do procesji rozpoczynają się kilka dni wcześniej. Organizacją uroczystości zajmują się tzw. śpiewocy, których zadaniem jest dostarczenie koni dla księży i sprawdzenie trasy procesyjnej. Jeźdźców obowiązują odpowiednie stroje: czarne skórzane kurtki, bryczesy i wysokie buty. W Ostropie jest zwyczaj ozdabiania jeźdźców wieńcami - to lokalna tradycja, która nie występuje nigdzie indziej. Kawalerowie noszą po dwa wianki, a żonaci mężczyźni i księża - po jednym.
Wieńce z mirtu lub bukszpanu zdobią żółto-białe bądź różowo-białe papierowe kwiaty. Na zakończenie procesji uczestnicy rzucają je w kierunku wysokiego krzyża misyjnego stojącego przy kościele. Jeśli kawalerowi uda się zawiesić swój wieniec, może się spodziewać rychłego ożenku.
Zwyczaj konnych procesji wielkanocnych, zwany też od niemieckiego słowa reiten (jeździć) rajtowaniem, zachował się w zachodniej części woj. śląskiego oraz na Śląsku Opolskim. Procesje stają się atrakcją turystyczną. Przyjeżdżają je zobaczyć nie tylko Polacy, ale także turyści z pobliskich Czech oraz Niemcy, spędzający święta u rodzin na Śląsku.
Tradycję tę niektórzy etnografowie i historycy wywodzą z czasów frankońskich. Zwyczaj miały przejąć plemiona germańskie, a z czasem pochody nabrały religijnego charakteru. Według etnografów, śląskie konne procesje to ciekawy przykład żywej i ważnej dla miejscowej ludności tradycji, która przetrwała w niezmienionym kształcie. Niektórzy wywodzą jej początki od morawskiego zwyczaju "chodzenia za Bogiem" - wychodzenia z domu, aby spotkać się ze Zmartwychwstałym i zamanifestować swoją radość. W Bieńkowicach tradycja błagalnych procesji sięga - według przekazów - XIII wieku.
O tym, że uczestnicy procesji jadą konno mógł także zadecydować kult św. Jerzego. W dniu tego świętego gospodarze udawali się niegdyś konno do proboszcza, by ten pobłogosławił zwierzęta na trud prac polowych. Ponieważ wspomnienie św. Jerzego przypada w bliskim sąsiedztwie świąt - w tym roku np. w Wielką Sobotę, przypuszcza się, że procesję przeniesiono na poniedziałek wielkanocny.