Sławomir Nowak nie wyjdzie z aresztu. Mamy komentarz adwokata
17 osób ze świata nauki, kultury i polityki poręczyło za Sławomira Nowaka, który przebywa w areszcie. Jego obrońca mec. Antoni Kania-Sieniawski nie chce ujawnić ich nazwisk, zasłaniając się brakiem zgody od tych osób. Nieoficjalnie są wśród nich znani politycy PO. Prawnik w rozmowie z Wirtualną Polska komentuje decyzję sądu, który nie zgodził się na wypuszczenie byłego ministra z aresztu.
We wtorek Sąd Okręgowy w Warszawie zdecydował, że były minister transportu Sławomir Nowak nie wyjdzie z aresztu. Obrońcy byłego polityka Platformy złożyli zażalenie pod koniec lipca.
- Sąd odwoławczy potwierdził argumenty sądu I instancji tj. duże prawdopodobieństwo popełnienia przestępstwa, grożąca podejrzanemu surowa kara, a także obawa matactwa - mówi Wirtualnej Polsce mec. Antoni Kania-Sieniawski. Jak dodaje, obronie udało się zapoznać przed rozprawą z częścią jawną akt i z częścią niejawną, ale tylko w zakresie wniosku aresztowego.
Obrońcy Nowaka wnioskowali o nieizolacyjne środki zapobiegawcze, takie jak poręczenie osobiste, poręczenie majątkowe, zakaz opuszczania kraju czy dozór policji. - Było 17 poręczeń od osób zaufania publicznego: ze świata nauki, polityki, kultury - mówi nam mec. Kania. Dopytywany przez nas o konkretne nazwiska odmawia odpowiedzi. - Nie mam zgody na ujawnienie danych tych osób - mówi Kania.
Według portalu niezalezna.pl, wśród osób które miały poręczyć za Nowaka miały być m.in. prezydent Sopotu Jacek Karnowski, prezydent Gdańska Aleksandra Dulkiewicz, marszałek województwa pomorskiego Mieczysław Struk, a także wicemarszałek Sejmu Małgorzata Kidawa-Błońska i posłanka Henryka Krzywonos.
Adwokat decyzję sądu przekaże bezpośrednio swojemu klientowi w środę w Zakładzie Karnym na warszawskiej Białołęce. - Z ministrem Nowakiem widujemy się co tydzień. Jeździmy regularnie do aresztu. Obecnie przebywa w dwuosobowej celi, która prawdopodobnie nie będzie zmieniana. Warunki? Takie jak areszcie, nie jest to hotel - mówi adwokat byłego ministra.
- Nadal uważamy, że w aktach sprawy, nie ma dowodów, które by uzasadniały w dużym stopniu prawdopodobieństwo popełnienia przestępstw. Wierzymy nadal w niewinność naszego klienta. Zrobimy wszystko, by oczyścić go z zarzutu - ocenia mec. Kania-Sieniawski.
Zwraca również uwagę na "zbieżność dat", która jego zdaniem pokazuje charakter sprawy. - Zarzuty pochodzą z 9 lipca, a do zatrzymania byłego ministra doszło 20 lipca. 12 lipca odbyły się natomiast wybory prezydenckie - stwierdził.
Pytany przez WP o kwestię użycia przez służby w śledztwie urządzenia do podsłuchu Pegasus, prawnik odpowiada: - Nie wiem, jak wygląda Pegasus, ale jak wynika z akt sprawy, jakaś "maszyna" kontrolowała rozmowy mojego klienta. Będziemy dowiadywać się i ustalać, co to za "maszyna", która tak dobrze odczytywała i zapisywała wiadomości. Będziemy wyjaśniać podstawy prawne takiego działania - mówi adwokat Nowaka.
Przypomnijmy: były minister transportu i były szef ukraińskiej agencji drogowej Ukrawtodor został zatrzymany i usłyszał zarzut kierowania w okresie od października 2016 r. do września 2019 r. zorganizowaną grupą przestępczą czerpiącą korzyści z korupcji. Były polityk jest podejrzany o żądanie i przyjmowanie korzyści majątkowych i osobistych w zamian za przyznawanie prywatnym podmiotom kontraktów na budowę i remont dróg na Ukrainie, a także o pranie pieniędzy. W efekcie tych przestępstw miał uzyskać 1,3 mln zł.
Warszawski sąd we wtorek podtrzymał areszt dla drugiego podejrzanego Jacka P. A także wcześniejszą swoją decyzję w sprawie byłego dowódcy GROM Dariusza Z. W jego przypadku nadal obowiązuje areszt warunkowy; będzie mógł wyjść na wolność pod warunkiem wpłacenia 1 mln zł poręczenia majątkowego.
Na początku sierpnia doszło do zatrzymania czwartej osoby związanej ze sprawą - Aleksandra D. Miał udzielić 700 tys. zł korzyści majątkowej Nowakowi. Biznesmen przebywa w areszcie.