PolitykaSławomir Neumann mówił o wspólnym grobie dla ofiar katastrofy smoleńskiej. Teraz się tłumaczy

Sławomir Neumann mówił o wspólnym grobie dla ofiar katastrofy smoleńskiej. Teraz się tłumaczy

Przewodniczący klubu parlamentarnego Platformy Obywatelskiej Sławomir Neumann zaskoczył Polaków swoją wypowiedzią dot. sposobu pochowania osób, które zginęły w Smoleńsku. Stwierdził, że najrozsądniej byłoby umieścić ich szczątki w jednym grobie. Teraz wychodzą na jaw błędy przy pochówku, a Neumann tłumaczy, że jego słowa były uproszczeniem.

Anna Kozińska

02.06.2017 | aktual.: 28.03.2022 12:33

Jak zapewnił Neumann w #dzieńdobryWP, wie, że rodziny ofiar nie chciały stworzenia wspólnego grobu. - To naturalne. (...) Trudno mieć do nich pretensje - tłumaczył.

Powiedział, że mówiąc o jednym grobie, w którym umieszczone miałyby zostać szczątki wszystkich ofiar, miał na myśli nie grób, ale miejsce. - Miejsce, gdzie byśmy mogli się wszyscy spotykać i nie byłoby podziału na dwie Polski - stwierdził.

- Mówiłem i mówię teraz o pewnym wydźwięku politycznym. Nikt z nas się nie spodziewał siedem lat temu, że katastrofa smoleńska będzie rozgrywana politycznie, cynicznie przez część sceny politycznej, partii politycznych - mówił.

Dodał, że dopiero po siedmiu latach wiadomo, czy należało w Polsce dokonać ekshumacji czy wcześniej przeprowadzić sekcje zwłok. - Dzisiaj jesteśmy mądrzejsi - podkreślił.

- Ten cały przemysł który PiS rozpętał, ten hejt smoleński, teorie zamachowe właściwie religia smoleńska doprowadziły do bardzo głębokich podziałów w Polsce - zaznaczył.

Kto odpowiada za błędy przy pochówku?

Jak powiedział Neumann, najbardziej szokuje go zachowanie generała Pasionka Poseł PO zwrócił uwagę, że brał on udział w śledztwie od samego początku - już po sekcjach, od kwietnia 2010 r. nadzorował prace prokuratorów przez siedem lat.

- Dzisiaj też dosyć oszczędnie dzieli się wiedzą. Zamiast położyć wszystkie dokumenty na stół, dotyczące ekshumacji i zaangażowania prokuratury w 2010 r. i później, to jesteśmy świadkami wypuszczania pojedynczych informacji, które mają udowadniać pewną tezę polityczną - mówił o Pasionku Neumann.

Zwrócił też uwagę, że tak naprawdę Pasionek nie był prokuratorem nadzorującym przez siedem lat, a teraz "spadł z nieba". - Nie miał wówczas pomysłu, potrzeby, ani on, ani prokuratura nie uważali, że należy w Polsce sekcje powtórzyć, zrobić ekshumacje. Dopiero po siedmiu latach do tego doszedł i obarcza winą za brak ekshumacji poprzedni rząd - kontynuował Neumann.

Czy wszystkie komentarze dot. działań władz po katastrofie smoleńskiej są uwarunkowane politycznie? Neumann nie ma co do tego wątpliwości. - Żałoba się skończyła po roku i została tylko polityka - zaznaczył. - Ludzie się wpisują w pewne nurty polityczne i mówią czasem większe, czasem mniejsze głupstwa - dodał.

Zdaniem Neumanna polscy prokuratorzy razem z Pasionkiem wykonanie sekcji zwłok przez Rosjan "przyjęli za dobrą monetę". - Powinno się przesłuchać i prokuratora Seremeta i przede wszystkim Pasionka, bo to on m.in., decydował, że nie było potrzeby robić w Polsce kolejnych sekcji zwłok - podsumował.

Na czym polagają błędy przy pochówku?

Pojawiają się kolejne informacje dot. ekshumacji ofiar katastrofy smoleńskiej. Okazuje się, że w niektórych trumnach umieszczono szcątku kilku osób. Przypomnijmy, że w trumnie gen. Kwiatkowskiego znaleziono szczątki jeszcze siedmiu osób w trumnie Potasińskiego - czterech. Co więcej, okazuje się, że ciała dwóch biskupów podróżujących na pokładzie Tupolewa w 2010 r. pochowano w jednym grobie.

W czwartek na konferencji prasowej prokurator Pasionek poinformował, że w trumnie prezydenta Lecha Kaczyńskiego znaleziono fragmenty ciał dwóch innych osób.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (80)