Śląski SLD: sytuacja na rynku pracy zła; skok bezrobocia w Katowicach
Sytuacja na rynku pracy w woj. śląskim pogarsza się, również w samych Katowicach, gdzie przez ostatni rok odnotowano największy w regionie - o 23 proc. - wzrost liczby bezrobotnych - alarmuje śląski SLD. Uważa, że władze regionu nie mają pomysłu na poprawę sytuacji.
23.04.2013 | aktual.: 23.04.2013 16:20
Podczas konferencji prasowej w Katowicach przedstawiciele śląskich struktur Sojuszu zaprezentowali przygotowany przez partię raport o rynku pracy w regionie, przedstawili też własne pomysły na poprawę sytuacji.
Oparty na danych GUS i MPiPS, przygotowany w ostatnich tygodniach raport SLD wskazuje m.in., że woj. śląskie pod względem bezwzględnej liczby zarejestrowanych bezrobotnych zajmuje drugie miejsce w kraju po Mazowieckim (222 tys. na koniec stycznia, 225 tys. w marcu). Mimo że stopa bezrobocia 11,9 proc. (na koniec stycznia) jest w Śląskiem niższa niż przeciętna w Polsce, niższa niż przeciętna jest również dynamika zatrudnienia.
- Obserwuje się bardzo duży wzrost liczby bezrobotnych, szczególnie w centrum aglomeracji, w Katowicach - gdzie rok do roku liczba ta zwiększyła się o 23 proc - akcentował sekretarz śląskiej rady SLD Tomasz Niedziela. Dodał, że woj. śląskie zostało mocno dotknięte restrukturyzacją zatrudnienia w zakładach pracy. - To m.in. Fiat w Tychach, ale też inne zwolnienia grupowe. Jesteśmy drudzy pod tym względem, jeżeli chodzi o 2012 r. - wskazał.
Niedziela przypomniał, że Sojusz w ramach przedstawionego we wrześniu ub. roku programu gospodarczego "Nowa Strategia dla Polski" przewiduje utworzenie w woj. śląskim 67 tys. nowych miejsc pracy. Jak wymieniał, chodzi m.in. o program inwestycji publicznych wykorzystujący na szczeblu centralnym i samorządowym środki nowej perspektywy unijnej, które miałyby być "bardziej racjonalnie niż dotąd wydawane" i "uruchamiać nowe miejsca pracy".
Drugim pomysłem SLD są realizowane przez samorządy inwestycje państwa w budowę infrastruktury lokalnej - warte co najmniej 8 mld zł rocznie. Kolejny pomysł to inwestycje centralne - utworzenie w Polsce trzech specjalnych stref ekonomicznych, w których państwo realizowałoby planową politykę inwestycyjną preferującą wybrane grupy przemysłu. Jedna z takich stref, pod nazwą Południowy Okręg Przemysłowy, miałaby objąć Kraków i Katowice.
Szef śląskiego SLD poseł Marek Balt mówił, że miejsc pracy w regionie ubywa, a mimo to "pomysłem na walkę z bezrobociem jest propozycja strony rządowej budowy trasy S1 na terenach pokładów węgla i tak naprawdę likwidacja 3 tys. miejsc pracy w regionie". Chodzi o proponowane przebiegi trasy przez pola wydobywcze kopalni Brzeszcze, które według jej właściciela, Kompanii Węglowej, skróciłyby 30-letnią żywotność kopalni o 10-12 lat. - Dziś nie możemy patrzeć tylko na to, co jest dzisiaj - wskazał Balt.
Z kolei b. szef Wojewódzkiego Urzędu Pracy, wiceprezydent Częstochowy Przemysław Koperski uznał, że instytucje woj. śląskiego nie mają pomysłu np. na, to co zaproponować zwalnianym w branży motoryzacyjnej. Wyjaśnił, że jako członek komitetu monitorującego w regionie Program Operacyjny Kapitał Ludzki, proponował, by blisko 20 mln zł - zamrożone w programie pod kątem konkursu na działania wspierające zwalnianych pracowników - przeznaczyć tylko na systemową pomoc urzędów pracy dla zwalnianych właśnie w tej branży.
- Władze regionalne brnęły dalej w konkurs, na który wpłynęło ponad 100 wniosków w większości prywatnych firm spoza woj. śląskiego; tylko 7 złożyły regionalne instytucje. Dotąd nie pojawiła się nawet lista rankingowa tego konkursu - wskazał Koperski. Zaznaczył, że środki te można wydawać tylko na wsparcie w ciągu 6 miesięcy od utraty pracy, a więc ci, którzy otrzymali zwolnienia 31 grudnia ub. roku już nie zdążą się zakwalifikować do tych działań.
- Wszystko wskazuje, że pieniądze zamiast na Śląsku będą wydawane nieudolnie przez firmy spoza terenu województwa - ocenił Balt.
Jak podkreślił Koperski, o złym działaniu regionalnych instytucji w tej kwestii świadczy też m.in. fakt, że do niedawna średnia ocena wniosków składanych do WUP trwała 14 miesięcy - najdłużej w kraju.