"Śląska Alexis" prawomocnie uniewinniona
Barbara K., bizneswoman zwana "śląską Alexis," została prawomocnie uniewinniona od popełnienia przestępstw przy pośredniczeniu w załatwianiu publicznych dotacji. Sąd Okręgowy w Katowicach utrzymał we wtorek w mocy wcześniejszy wyrok sądu rejonowego w tej sprawie.
Prokuratura oskarżyła kobietę o działanie na szkodę jednej ze spółek, płatną protekcję i usiłowanie wyłudzenia w związku z pomocą w załatwieniu dotacji. Prawomocne wyroki uniewinniające zapadły także wobec sześciu pozostałych oskarżonych, wśród których była córka Barbary K., Katarzyna.
Główny wątek sprawy dotyczył pośrednictwa w uzyskaniu dotacji na regulację rzeki Rawy. Barbara K. zaoferowała Hydrobudowie Śląsk pomoc w uzyskaniu 17 mln zł na ten cel z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska, w zamian za 2 mln zł prowizji. W uzyskaniu tej kwoty formalnie pomagała firma konsultingowa należąca do córki "Alexis". Tymczasem - jak wskazywała prokuratura - dotacja została przyznana jeszcze przed podpisaniem umowy w sprawie pośrednictwa w uzyskaniu pieniędzy.
"Nietrafne i niezasadne zarzuty"
Barbara K. została aresztowana w 2005 r. Policja zatrzymała wówczas także jej córkę, trzech członków zarządu Hydrobudowy Śląsk i przewodniczącego rady nadzorczej tej spółki. W maju 2012 r., po prawie sześcioletnim procesie, Sąd Rejonowy Katowice-Zachód uniewinnił K. Nie znalazł też podstaw, by skazać pozostałych oskarżonych.
Wyrok zaskarżyła prokuratura, która zarzuciła sądowi I instancji m.in. wydanie orzeczenia w oparciu wyłącznie o dowody, które przemawiają na korzyść oskarżonych, pominięcie zaś tych, które ich obciążają. Sędzia Edyta Kowalik mówiła w ustnym uzasadnieniu wyroku, że apelacja prokuratora była oparta o "nietrafne i niezasadne zarzuty". W ocenie sądu odwoławczego, argumentacja apelacji pozostaje obok istoty rozstrzygnięcia oraz istoty stawianych oskarżonym zarzutów.
- Analizując uzasadnienie apelacji prokuratora nie sposób nie odnieść wrażenia, że to li tylko osoba Barbary K. stała się podmiotem zainteresowania autora apelacji, pomimo że zakresem zaskarżenia objęte były rozstrzygnięcia dotyczące jeszcze sześciu innych osób - wskazała przewodnicząca składu orzekającego.
Dotacje, a nie łapówki
Inaczej niż prokuratura, sąd ustalił, że Barbara K. podejmowała działania w kierunku przyznania dotacji - analizowała dokumentację, wystosowała pismo do resortu gospodarki, składała w samym ministerstwie wizyty. Inną rzeczą jest ocena wpływu Barbary K. na przyznanie pieniędzy - wskazała Kowalik.
Sąd uznał, że Hydrobudowa miała prawo zapłacić za analizy konsultingowe i ekspertyzy Barbary K. Dawni szefowie spółki mówili w trakcie procesu, że gdyby nie jej lobbing, to nie dostaliby ani złotówki na regulację Rawy. Ich obrońcy przekonywali, że gdyby spółka nie dostała na czas pieniędzy, upadłaby.
Kowalik przypomniała, że Hydrobudowa potrzebowała środków na kontynuowanie inwestycji. Analizowała możliwość zaciągnięcia kredytu lub wynajęcie firmy konsultingowej. Szefowie spółki zdecydowali się przyjąć propozycję Barbary K., która wówczas wydawała się najkorzystniejsza.
Barbarze K. postawiono ponadto zarzuty płatnej protekcji i usiłowania oszustwa w związku ze sprawą pośrednictwa w uzyskaniu dotacji na naprawę szkód górniczych. Zdaniem prokuratury Barbara K. próbowała się powoływać przy tym na kontakty polityczno-biznesowe, m.in. znajomość z ówczesnym wiceministrem gospodarki Jackiem Piechotą i w ten sposób chciała wyłudzić ponad 700 tys. zł prowizji.
Według oskarżenia także w tym przypadku "Alexis", obiecując pomoc w załatwieniu dotacji, wiedziała, że pieniądze zostały już przyznane. Z ofertą pomocy w uzyskaniu dotacji Barbara K. zwróciła się także do Siemianowickiej Spółdzielni Mieszkaniowej i spółki Tramwaje Śląskie. Uniewinniając Barbarę K. także od tych zarzutów sąd zaznaczył, że oskarżona nie ukrywała żadnych faktów, wskazywała tylko, jakie warunki trzeba spełnić, aby otrzymać pieniądze.
Obrona zadowolona z wyroku
Obrońca Barbary K. Bolesław Andrysiak powiedział po ogłoszeniu wyroku, że spodziewał się takiego rozstrzygnięcia, bo sąd I instancji długo i wnikliwie rozpoznawał całą sprawę i bardzo skrupulatnie zbadał wszystkie dowody. Pytany, czy Barbara K. rozważa pozwanie Skarbu Państwa za niesłuszny areszt i utratę dobrego imienia, adwokat odpowiedział, że nie rozmawiał z klientką na ten temat. Samej Barbary K. nie było na ogłoszeniu wyroku.
Barbara K. dorobiła się fortuny na pośrednictwie w handlu węglem. W drugiej połowie lat 90. znalazła się na liście najbogatszych tygodnika "Wprost". Przed kilkoma laty została głównym świadkiem oskarżenia w sprawie korupcji w górnictwie, jak sama tłumaczyła - ze strachu przed kolejnym aresztowaniem. Obciążyła m.in. szefów spółek węglowych. Ich proces toczy się przed sądem w Rudzie Śląskiej. Sama K. jest w tamtym postępowaniu świadkiem, bo skorzystała z klauzuli bezkarności, przysługującej osobom, które same powiadomiły o korupcji.
W tym samym śledztwie zarzuty miała usłyszeć była posłanka SLD, b. minister budownictwa Barbara Blida. Prokuratura chciała jej zarzucić pośredniczenie w przekazaniu łapówki byłemu szefowi RSW Zbigniewowi B. Pieniądze miały pochodzić od K. W zamian firma "Alexis" miała uzyskać umorzenie odsetek od należności względem RSW - podawała prokuratura. Gdy 25 kwietnia 2007 r. funkcjonariusze ABW przyszli do domu Blidy w Siemianowicach Śląskich z prokuratorskim nakazem rewizji i zatrzymania, b. posłanka zastrzeliła się.