Wielka woda nadciąga - mieszkańcy gotowi na ewakuację
W Kotlinie Kłodzkiej, gdzie panuje trudna sytuacja z powodu intensywnych opadów deszczu, zostały przygotowane miejsca w szkołach i ośrodkach dla osób, które w razie konieczności zostaną ewakuowane. Chodzi głównie o mieszkańców wsi: Jaszkowa Dolna i Górna, Żelazna, Krosnowice oraz Lądek Zdrój i gmina Stronie Śląskie. Sytuację utrudniają zrujnowane mosty, które stały się "tamami" na rzekach. Na następne dni zapowiadane są kolejne opady.
27.06.2009 | aktual.: 28.06.2009 01:35
- Samorządowcy zapewnili mnie, że są przygotowane miejsca, w które mogą być bezpiecznie ewakuowani mieszkańcy zagrożonych miejscowości w Kotlinie Kłodzkiej. Przygotowujemy zapasy wody pitnej, środki higieniczne oraz dezynfekcyjne. To wszystko co jest niezbędne do życia. W Sanepidzie natomiast można otrzymać tabletki do odkażenia wody w studniach - mówił podczas konferencji prasowej wojewoda dolnośląski Rafał Jurkowlaniec, który odwiedził kilka miejscowości zalanych w Kotlinie.
Alarmy powodziowe obowiązują obecnie w 11 miejscach w gminach: Stare Bogaczowice, Świdnica, Kłodzko, Nowa Ruda, Kamieniec Ząbkowicki i Mietków. Ponadto we Wrocławiu, w mieście i gminie Stronie Śląskie, powiecie kłodzkim, mieście i gminie Bardo Śląskie, powiecie ząbkowickim. Pogotowie przeciwpowodziowe obowiązuje w 13 miejscach na Dolnym Śląsku. Stany alarmowe są poprzekraczane na 27 wodowskazach zaś stan ostrzegawczy - na 17.
Zniszczonych 41 mostów i kładek - a prognozy są złe
Synoptycy prognozują złą pogodę przez kolejne dni. - Mamy prognozy, z których wynika, że intensywne opady będziemy mieli w naszym regionie, a zwłaszcza w Kotlinie Kłodzkiej, do środy. A tymczasem ziemia jest już tak nasiąknięta, że woda stoi - mówił Jurkowlaniec.
Ponadto - mówił wojewoda - istnieje obawa, że mosty, które poniszczyła woda, stały się tamami wodnymi i jeśli szybko nie zostaną uprzątnięte i tym samym nie pozwoli się wodzie płynąć korytem, to w wielu miejscowościach mogą potworzyć się rozlewiska. W samej Kotlinie Kłodzkiej zostało zniszczonych 41 mostów i kładek mostowych, uszkodzeniu uległo pół tysiąca gospodarstw i domów.
- Poprosiliśmy o wsparcie Ministerstwo Obrony Narodowej. Oprócz śmigłowca do ewakuacji ludności otrzymaliśmy wsparcie w postaci sprzętu ciężkiego, który przyda się przy usuwaniu ciężkich przedmiotów, zawalonych mostów czy drzew - mówił wojewoda. Żołnierze ze specjalnej jednostki z Głogowa w Kotlinę powinni dotrzeć jeszcze w sobotę i rozpocząć pracę.
Starosta kłodzki Krzysztof Baldy zarządził zamknięcie kłodzkiej Starówki dla samochodów w ciągu najbliższych godzin. Ma nadzieję w ten sposób uniknąć dodatkowych strat w razie kolejnej fali kulminacyjnej, która w nocy może być na Nysie Kłodzkiej. W nocy z piątku na sobotę przez najniższe rejony Kłodzka przeszła fala kulminacyjna, która miała ok. 2 metrów wysokości. Doszło do lokalnych podtopień. W centrum miasta został przerwany wał powodziowy.
Mieszkańcy Kłodzka opowiadali, że starają się bez paniki przygotować do kolejnych podtopień. Zabezpieczali workami z piaskiem przerwany wał, swoje domy i sklepy. Z jednej strony twierdzili, że fala, która przeszła przez miasto ma się nijak do tej z 1997 r., kiedy to woda w centrum miasta sięgała 12 metrów. Z drugiej - przyznawali, że wtedy choć było strasznie trudno, ludzie byli ze sobą solidarni, bardzo sobie pomagali. - Teraz moja rodzina napełnia worki z piaskiem i układamy wał, żeby chronić nasz dobytek. Inni patrzą. Nikt nie pomoże. A są i tacy, którzy zachowują się jak turyści. Chodzą i robią zdjęcia - powiedziała rozgoryczona młoda mieszkanka Kłodzka.
Oberwanie chmury na Podhalu
W Witowie na Podhalu doszło do oberwania chmury. Zalanych zostało ok. 100 posesji. Droga powiatowa nr 958 w rejonie tej miejscowości jest nieprzejezdna, woda zalała jezdnię na odcinku 8 km - podał rzecznik małopolskiej straży pożarnej mł. brygadier Andrzej Siekanka.
Na miejscu działa 20 zastępów strażackich; ok. 100 strażaków likwiduje skutki nawałnicy - udrażniają przepusty rowów i potoków, pompują wodę z piwnic i zabezpieczają budynki workami z piaskiem.
Na pozostałym obszarze województwa sytuacja stabilizuje się. Na dużych rzekach w regionie nie doszło do przekroczenia stanów alarmowych, woda opada. Mieszkańcom regionu w większości dały się we znaki potoki i tworzące się po ulewach rozlewiska. Najbardziej ucierpiał nadwiślański powiat Dąbrowa Tarnowska oraz sąsiadujący z nim od południa powiat tarnowski, gdzie strażacy ewakuowali 670 osób. Według wieczornych informacji małopolskiego Centrum Zarządzania Kryzysowego, większość ewakuowanych powodzian przed wieczorem powróciła już do swoich domów. Po nocnych opadach, przez całą sobotę, strażacy interweniowali w Małopolsce ok. 900 razy. Do wieczora wypompowali wodę z blisko 500 budynków, usunęli ponad 30 powalonych drzew i 6 zerwanych linii energetycznych. Działania w regionie prowadzi 270 zastępów zawodowej i ochotniczej straży - w sumie 1 250 ludzi.
Do krakowskiego szpitala trafił niespełna dwuletni chłopczyk porwany przez wodę pod betonowy przepust rowu, który usiłowali udrożnić rodzice dziecka. Nieprzytomny chłopiec przebywa na oddziale intensywnej terapii.
W sobotę wieczorem alarm powodziowy obowiązywał w powiatach: dąbrowskim, tarnowskim oraz w gminie Brzeszcze (pow. oświęcimski) i gminie Borzęcin (pow. brzeski). Pogotowie przeciwpowodziowe obowiązywało w powiecie Brzesko, w gminie Limanowa oraz w miastach Andrychów i Tarnów oraz w niektórych gminach powiatu tatrzańskiego.
Woda w większych rzekach regionu na ogół opada, od rana obniżyła się od kilku do nawet kilkudziesięciu centymetrów. Mimo to wieczorem stany alarmowe przekroczone były jeszcze na: Uszwicy w Borzęcinie o 42 cm i na Szreniawie w Biskupicach o 17 cm. Wisła w Jawiszowicach przekraczała stan ostrzegawczy o 102 cm, a w Karsach o 29 cm.
Przy likwidacji skutków powodzi zaangażowani są strażacy z całego regionu. Z Krakowa oraz z terenów, które nie ucierpiały od ulew przekazano do najbardziej dotkniętych powiatów sprzęt, głównie pompy. Na teren powiatu Dąbrowa Tarnowska została oddelegowana małopolska kompania powodziowa.
Synoptycy ostrzegają, że w weekend w Małopolsce mogą występować punktowo intensywne opady deszczu. Znacząca poprawa pogody może nastąpić na początku tygodnia. Podkarpackie
Poziom głównych rzek Podkarpacia utrzymuje się w sobotę poniżej stanów alarmowych. Przekroczenie stanu alarmowego o 274 cm zanotowano jedynie na Grabince w Głowaczowie oraz stanu ostrzegawczego na Wisłoce w Mielcu o 117 cm, gdzie doszło do podtopień. Konieczna była ewakuacja kilku gospodarstw.
Obecnie alarmy powodziowe obowiązują w gminach: Czarna, Brzostek, Jodłowa, Pilzno i Dębica oraz Radomyśl Wielki, Przecław, Wadowice Górne, Czermin.
Pogotowie obowiązuje nadal w powiatach: ropczycko-sędziszowskim, brzozowskim i strzyżowskim i tarnobrzeskim. Na Podkarpaciu wciąż kilkanaście odcinków dróg jest nieprzejezdnych z powodu powodzi. W miejscach gdzie jest to konieczne policjanci organizują bezpieczne objazdy i kierują ruchem
Prognozy pogody dla Podkarpacia przewidują dalsze opady deszczu i gradu, które mogą spowodować wzrost poziomu rzek, powyżej stanów ostrzegawczych, aż do osiągnięcia stanów alarmowych. Możliwe są także podtopienia ze strony lokalnych potoków i rowów melioracyjnych.
Obecnie Wisła przekracza stan ostrzegawczy w Sandomierzu o 43 cm, Breń w Wampierzowie o pół metra.
Trudna sytuacja w rejonie Bielska-Białej
Pogorszyła się sytuacja powodziowa w rejonie Bielska-Białej. Woda ponownie pojawiła się na ulicach Kaniowa, wystąpiły duże rozlewiska. Z dwóch zagrożonych domów strażacy ewakuowali ludzi. Trudna sytuacja jest także w Czechowicach-Dziedzicach i Bestwinie. Synoptycy nie wykluczają burz.
W Bielsku-Białej padało przez większą część dnia. Na ulicach nie milkną syreny wozów strażackich. Rzecznik bielskiej straży Ewa Beńko powiedziała, że praca właściwie się nie kończy. - Wypompowaliśmy wodę z wielu miejsc, ale nastąpiła "cofka" potęgowana sobotnimi opadami. Zaczynamy niemal od początku w tych samych miejscach - mówiła.
W Czechowicach-Dziedzicach woda pojawiła się ponownie w rejonie poczty i dworca kolejowego, a także tartaku, miejscowej walcowni metali i w familokach przy ulicy Górniczej.
Fatalnie brzmią prognozy synoptyków. Z informacji uzyskanych w Centrum Zarządzania Kryzysowego wojewody śląskiego wynika, że okolice Bielska-Białej mogą nawiedzić gwałtowne burze z gradem oraz wiatrem sięgającym w porywach do 125 kilometrów na godzinę.