Wciąż mamy nawyk z PRL‑u. Nawet nie wiesz, że to robisz
Frytki pod pokrywki, mirabelki do kompotu - transparenty z takimi hasłami nieśli w Katowicach i Sosnowcu uczestnicy "Strajków Żywności". Były to happeningi przygotowane przez przebranych za warzywa i owoce uczniów, którym pomogły Banki Żywności.
18.10.2011 | aktual.: 19.10.2011 10:10
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
- Chcemy zwrócić uwagę na problem marnowania i wyrzucania żywności, a jednocześnie uświadomić ludziom, jak wiele dzieci w województwie śląskim jest głodnych - mówi Irena Ogonowska ze Śląskiego Banku Żywności w Rudzie Śląskiej (ŚBŻ).
Według szacunkowych danych ŚBŻ, nawet 20 tysięcy dzieci w naszym regionie jest głodnych lub niedożywionych. - Nie mamy precyzyjnych danych, bo nikt takich badań nie prowadzi. Gorące posiłki dzięki naszej akcji "Napełniamy talerzyk" zje w tym roku 3,5 tysiąca dzieci. To jednak zaledwie kropla w morzu potrzeb - zastrzega Ogonowska.
Tymczasem jak wynika z przygotowanego przez Banki Żywności raportu "Nie marnuj jedzenia", aż 30% kupionych przez nas produktów spożywczych wyrzucamy do śmieci! Naszym grzechem głównym jest kupowanie ogromnej ilości towarów. Mamy nawyk z PRL-u: kupujemy na zapas. Zupełnie jakby następnego dnia towar miał zniknąć ze sklepowych półek. Jedzenie kupione na zapas upychamy w lodówce albo mrozimy.
Polecamy internetowe wydanie: www.slask.naszemiasto.pl