RegionalneŚląskTragedia w Pyskowicach. Pies miał być ostrzyżony, a skonał w męczarniach

Tragedia w Pyskowicach. Pies miał być ostrzyżony, a skonał w męczarniach

Tosia miała cztery i pół roku. Jako sporej wagi czworonóg przypominający Bernardyna, swoje ważyła. Dlatego dbanie o nią wymagało pomocy innych osób. Profesjonalnej pomocy. Tak też myśleli właściciele, którzy oddając ją do salonu nie przypuszczali, że już nigdy jej nie zobaczą.

Suczka zginęła w męczarniach w salonie dla psów (zdjęcie poglądowe)
Suczka zginęła w męczarniach w salonie dla psów (zdjęcie poglądowe)
Źródło zdjęć: © Pixabay

Cała sprawa pewnie nie wyszłaby na jaw, gdyby nie dramatyczny wpis Pana Igora, który pojawił się w mediach społecznościowych. Mężczyzna ostrzega w nim przed salonem groomerskim ”Reksio” w Pyskowicach. Jak pisze, w poniedziałek 7 czerwca piesek rasy moskiewski stróżujący został zawieziony tam na czesanie i strzyżenie. Zresztą nie pierwszy raz. Po pół godziny właściciele otrzymali telefon, że suczka nie żyje.

Jak relacjonuje przygnębiony mężczyzna, właściciel salonu miał zostawić psa na stole przypiętego linką za obrożę do sufitu, by móc wyjść do toalety. Jak wrócił, zobaczył psa konającego w męczarniach. Suczka poślizgnęła się i spadła ze stołu, zwisając na smyczy. Nie było szans na ratunek. Zwierzę udusiło się.

Jak dodaje zrozpaczony właściciel Tosi, nie zamierza tej sprawy tak zostawić. Liczy na to, że sprawą zajmie się prokuratura, a potem sąd. By już nigdy więcej nie doszło do podobnej tragedii.

Sprawą zajmuje się już policja, która przyjechała na miejsce wraz z właścicielami, zaraz po otrzymaniu telefonu z salonu. Jego właściciel zostanie przesłuchany. Zlecone zostały także badania toksykologiczne oraz przeprowadzono autopsję, której wyniki przesłane zostały do specjalnego laboratorium na Lubelszczyźnie.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
śląskpyskowicepies
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (8)