Śląskie. Zmarła dziewczynka potrącona w Gilowicach. W wypadku zginęła jej mama
W szpitalu w Krakowie zmarła 3-letnia dziewczynka, która w czwartek została ciężko ranna w wypadku drogowym w Gilowicach na Żywiecczyźnie. W dziewczynkę i jej matkę w zaawansowanej ciąży uderzył samochód. 68-letni kierowca usłyszał zarzuty.
Do tragedii doszło w miniony czwartek po godzinie 15.00 w Gilowicach na ulicy Zakopiańskiej. Kierujący hyundaiem tucsonem 68-letni mężczyzna stracił panowanie na pojazdem, zjechał do przydrożnego rowu, następnie otarł się o drzewo, po czym potrącił stojące przy drodze 36-letnią kobietę, która była w widocznej ciąży, oraz jej 3-letnią córeczkę. Pomimo reanimacji i wysiłków ratowników medycznych kobieta zmarła.
Dziewczynka po wypadku została przetransportowana śmigłowcem lotniczego pogotowia ratunkowego do szpitala w Krakowie. Jej stan lekarze określali jako krytyczny, zagrażający życiu. Informacja o śmierci dziewczynki wpłynęła w poniedziałek wieczorem do Prokuratur Okręgowej w Bielsku-Białej.
Kierowca usłyszał zarzuty. Co mu grozi
Jak ustalili policjanci, 68-latek był trzeźwy i posiadał uprawnienia do kierowania pojazdów. Mężczyzna usłyszał zarzut spowodowania wypadku, w którym zginęli ludzie. Grozi za to do 8 lat więzienia.
- Prokuratura wystąpiła o tymczasowy areszt, z uwagi na zagrożenie surową karą. Sąd nie uwzględnił wniosku. Zastosowano środki wolnościowe – dozór policji i poręczenie majątkowe w wysokości 30 tysięcy złotych – poinformowała PAP rzecznik bielskiej prokuratury okręgowej Agnieszka Michulec.
Śledczy przesłuchali kierowcę. Wyjaśnił, iż zasadniczą przyczyną wypadku było wtargnięcie na drogę psa. - Twierdzi, że chcąc uniknąć potrącenia, gwałtownie skręcił kierownicą. Auto zjechało na pobocze, a on stracił nad nim panowanie - wskazała rzecznik.
Dramatyczny opis wypadku w Gilowicach
Jak dodała, na drodze nie było śladów hamowania. - Samochód zjechał do rowu, przejechał nim około 25 metrów, uderzył w mostek. Siła była na tyle duża, że auto wyrzuciło i przejechało ono po mostku, na którym znajdowały się ofiary. Zatrzymało się dopiero kawałek dalej – zrelacjonowała prokurator Agnieszka Michulec.
Prokurator dodała, że mąż i ojciec ofiar, który był świadkiem wypadku – z uwagi na sytuację osobistą - jeszcze nie został przesłuchany.