Przeżyła strzał w głowę. Teraz 57‑latka walczy o powrót do zdrowia
Ruszyła zbiórka na rehabilitację dla pani Jolanty, która przeżyła strzał w głowę. Zarzuty usłyszał jej mąż. 57-latka walczy o powrót do zdrowia, a rodzina pokłada całą nadzieję w kosztownej terapii w krakowskim ośrodku.
Wszystko zaczęło się w nocy z 30 na 31 marca 2020 roku, gdy pani Jolanta trafiła do szpitala z raną postrzałową głowy. Za spust pistoletu miał pociągnąć jej mąż.
- Codziennie mówiono: proszę przygotować się na najgorsze. Powiedzieli, że jest 5 procent szans na to, że uda się jej przeżyć - powiedziała WP pani Małgorzata, synowa poszkodowanej.
Jednak z dnia na dzień rosła nadzieja. 57-latka spędziła ponad miesiąc na oddziale intensywnej terapii, potem trafiła na oddział neurochirurgii, czekała ją też rehabilitacja. W sumie spędziła w szpitalu pół roku.
Została wypisana pod koniec sierpnia 2020 roku, a jej rodzina stanęła przed poważnym wyzwaniem: jak pomóc jej wrócić do zdrowia.
Trwa walka o życie pani Jolanty. Koronawirus nie pomaga
- Początki były bardzo trudne, bo rzucono nas na głęboką wodę. Nikt nie jest przygotowany na opiekę nad osobą w takim stanie. Przed powrotem do domu mieliśmy tylko 10 minut szkolenia, jak zająć się mamą - wspomina pani Małgorzata.
Również koronawirus im nie pomaga: przez pół roku rodzina pani Jolanty nie mogła jej odwiedzać w szpitalu, a teraz epidemia ogranicza planowanie kolejnych zabiegów i badań. - Nawet lekarze nie chcieli prywatnie przyjeżdżać na wizyty domowe - dodaje.
Obecnie 57-latka nie wstaje z łóżka, ma porażoną prawą stronę ciała. Każdy ruch sprawia jej ból, nawet ten wykonywany podczas rehabilitacji. - Nie ma szans na to, by mama wróciła do stanu sprzed wypadku. Ale jest taka możliwość, że uda się uruchomić jej nerwy tak, by mogła się poruszać samodzielnie - tłumaczy synowa.
- Wszyscy za nią tęsknimy. Dla nas i naszego syna była "szaloną babcią", której zawsze było pełno i potrafiła ustawić wszystkich do pionu - dodaje pani Małgorzata. I podkreśla, że jedna tragedia zmieniła panią Jolantę w kalekę.
Według rodziny kobieta chciała odejść od męża. Okoliczności dramatycznego zdarzenia z marca 2020 roku ustalali śledczy z Dąbrowy Górniczej.
Jak dowiedziała się Wirtualna Polska od Waldemara Łubniewskiego z Prokuratury Okręgowej w Sosnowcu, pod koniec listopada 2020 roku wystosowano akt oskarżenia, a sprawa trafiła do sądu w Katowicach.
- Mężczyzna usłyszał dwa zarzuty: usiłowanie zabójstwa i spowodowanie u pokrzywdzonej ciężkiego uszczerbku na zdrowiu oraz posiadanie bez wymaganego zezwolenia broni palnej - powiedział Łubniewski w rozmowie z WP, dodając, że za pierwszy czyn grozi dożywocie.
Zdążyć z pomocą. Ruszyła zbiórka
Ratunkiem dla 57-latki jest pobyt w specjalistycznym ośrodku urazów mózgu PCRF Votum pod Krakowem. Aby mogła tam trafić, potrzebne są pieniądze - koszt pobytu przewyższa możliwości finansowe rodziny.
W momencie powstawania tego tekstu na koncie zbiórki na portalu SiePomaga zebrano ponad 10 tysięcy złotych. Potrzebnych jest 8 razy tyle. Chcesz pomóc? Link znajdziesz tutaj.