Ktoś poluje na rowerzystów? Niebezpieczne pułapki na Śląsku
Rowerzyści ze Śląska ostrzegają: od kilku dni ktoś rozkłada deski nabite gwoździami. Sprawa nie jest incydentalna i dotyczy kilku miast na południu województwa.
- Jechaliśmy w okolicy piaskarni w Godowie, nagle jeden z kolegów wpadł w deskę nabitą gwoździami - mówi Robert Wilk, mieszkaniec Jastrzębia-Zdroju. - Pułapka przebiła komplet dętek, a za 15 minut sam wpadłem w takie same ostre przedmioty wystające z ziemi. Z poziomu roweru nie było ich widać, były delikatnie zasypane ziemią - dodaje.
To nie była pierwsza taka sytuacja w okolicy Godowa. Od kilku dni na portalach społecznościowych rowerzyści alarmują o niebezpiecznych przedmiotach zakopanych w ziemi.
Zdaniem urzędników i policji celem nie są rowerzyści, a motocykliści na crossowych pojazdach. Możliwe, że pułapki rozstawiają właścicieli posesji prywatnych, którzy zbuntowali się przeciwko rozjeżdżaniu terenu i hałasowi w Godowie.
Jednak podobne, niebezpieczne przedmioty są rozstawiane również w tyskich lasach.
- To prawie niemożliwe, żeby tutaj jeździły motocykle - komentuje sprawę Artur Mróz, tyski rowerzysta. - Nie mogą tu jeździć, nigdy ich tu nie widziałem. A jednocześnie to główna arteria rowerowa do Pszczyny, więc ktoś celowo pod kolarzy podrzuca gwoździe. Gdyby nie czujność, córka wjechałaby w te pułapki - opowiada Mróz.
Jak można dowiedzieć się z portali społecznościowych, tylko w ostatnich dniach znaleziono kilkanaście desek nabitych gwoździami.
- Może wydawać się to śmieszne, bo na rodzinnym rowerowaniu nie ma prędkości. Ale jeśli byłbym na treningu i przy prędkości 35 km/h straciłbym panowanie, mógłbym się trochę połamać - komentuje sprawę Artur Mróz.
Byłeś świadkiem lub uczestnikiem zdarzenia? .