RegionalneŚląskKoszmar w Bielsku-Białej. Była w ciąży. Ciało znalazł grzybiarz. Dziś finał sprawy

Koszmar w Bielsku-Białej. Była w ciąży. Ciało znalazł grzybiarz. Dziś finał sprawy

Prokuratura chce dożywocia, obrona prosi o łagodną karę. Sąd Okręgowy w Bielsku-Białej ma dzisiaj wydać wyrok w głośnej sprawie Piotra Sz., który odpowiada za zamordowanie żony. Kobieta była w szóstym miesiącu ciąży.

Bielsko-Biała. Piotr Sz. usłyszy dzisiaj wyrok za zabicie żony w ciąży.
Bielsko-Biała. Piotr Sz. usłyszy dzisiaj wyrok za zabicie żony w ciąży.
Źródło zdjęć: © PAP | Hanna Bardo

13.10.2021 06:48

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

To była jedna z najgłośniejszych i najokrutniejszych zbrodni, do jakich doszło w ostatnich latach w Polsce. 17 października 2019 roku Piotr Sz., pracownik straży miejskiej w Bielsku-Białej, jak zwykle skończył pracę i wrócił do domu. I jak zwykle doszło do awantury z żoną. A kłócili się o wszystko. Każda, nawet najbardziej błaha sprawa, była okazją do awantury. - Nasze relacje pogorszyły się po śmierci mojego taty w czerwcu 2019 roku. Zacząłem się wtedy oddalać się od żony, bo małżonka robiła awantury o koszty pogrzebu. Była już wtedy w ciąży. Uważaliśmy bardzo, żeby nie stracić kolejnego dziecka. Z początku żona nikomu nie mówiła, że jest w ciąży, bo gdyby je utraciła, byłby to cios. Nie chciała mówić szczególnie mojej rodzinie. Bardzo się cieszyłem, że będzie upragnione dziecko. Gdy wreszcie powiedzieliśmy, wszyscy się cieszyliśmy, że doczekamy się upragnionego dziecka – mówił Piotr Sz. w trakcie procesu. - Pracowałem na dwa etaty, gdyż żona zarzucała mi brak odpowiedniej opieki. Awanturowała się. Wdała w romans. Czasem żądała rozwodu. Mówiła, że dziecko nie jest moje. Chciała, żebym się wyprowadził. Groziła mi założeniem "niebieskiej karty". Do dnia zdarzenia nie uderzyłem żony – tłumaczył.

Bielsko-Biała. Wywiózł ciało żony do lasu

Feralnego dnia awantura zakończyła się tragedią. Piotr Sz. udusił żonę. - Mężczyzna zawinął zwłoki w folię, przeniósł wieczorem do bagażnika swojego auta i przewiózł do lasu w gminie Siewierz. Porzucił je w naturalnym zagłębieniu, ok. 300 m w głąb lasu od drogi krajowej 1 - zdradził szczegóły zbrodni szef Prokuratury Rejonowej Bielsko-Biała Północ, Bogusław Strządała.

Następnego dnia Piotr Sz. poszedł do pracy. Kontaktował się z rodziną żony. Potem zgłosił jej zaginięcie na policji. W poszukiwania zaangażowała się rodzina zaginionej oraz przyjaciele. Ciało 33-latki znalazł dwa dni później grzybiarz.

Śledczy od początku nie wierzyli w opowieść mężczyzny. Ustalili, że to on jest zabójcą. Został zatrzymany już dzień po morderstwie, jeszcze przed odnalezieniem ciała. Usłyszał dwa zarzuty, zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem oraz - na podstawie zeznań najbliższych Izabeli Sz. - znęcania się psychicznego i fizycznego nad żoną. Mężczyzna przyznał się do morderstwa. Nie zgodził się, że działał ze szczególnym okrucieństwem. Nie przyznał się też do fizycznego i psychicznego znęcania się nad kobietą.

Bielsko-Biała. Nagranie kluczowym dowodem

Proces rozpoczął się 9 stycznia 2021 roku. Prokurator Małgorzata Moś-Brachowska, pełnomocnik oskarżycieli posiłkowych mec. Łukasz Hałatek, a także siostra ofiary, Monika L., byli zgodni, że Piotr Sz. powinien otrzymać karę dożywotniego więzienia. Według prokuratury warunkowe zwolnienie mogłoby nastąpić po 40 latach.

Prokurator podczas mowy końcowej wskazywała m.in. na głęboką demoralizację oskarżonego. W miesiącach poprzedzających morderstwo pastwił się nad ofiarą. Krok po kroku z premedytacją zmierzał do zabójstwa. W jego odczuciu był to sposób, aby zakończyć związek z zamordowaną i związać się z kochanką. Przez dłuższy czas pomawiał kobietę i psuł jej opinię w środowisku.

Zdaniem obrony, małżonkowie starali się o dziecko od wielu lat. Oskarżony podjął się kolejnej pracy, by zapewnić lepszy byt rodzinie. Z zeznań świadków wynikało, że cieszył się z ciąży żony. Mec. Justyna Kaczmarczyk wskazywała, że po pewnym czasie relacje zaczęły się pogarszać. Tłem było m.in. to, że zbyt rzadko przebywał w domu. Ofiara była też zazdrosna. Podejrzewała, że mąż ma romans.

Kluczowym dowodem w sprawie było nagranie audio, na którym została utrwalona ostatnia awantura i moment śmierci. Zdaniem oskarżenia, zachowanie Sz. wypełniało definicję wyjątkowego okrucieństwa. - Śmierć była powolna i dotkliwa, na raty. Trwało to 21 minut. Mężczyzna przerywał duszenie, uderzał kobietę w głowę, słysząc, że jeszcze oddycha, ponownie dusił. Zarejestrowany został słaby głos kobiety. Błagała, gdy była jeszcze w stanie, o życie swoje i dziecka – opisywała prokurator Małgorzata Moś-Brachowska.

- Nie wiem, co się stało. Nie wiem, dlaczego to zrobiłem. Działałem w amoku. Nie wiedziałem, co się dzieje wokół mnie i dlaczego. Przyznaję, że odebrałem życie żonie. Ale to nie tak, jak przedstawiła prokuratura: nie uderzałem przedmiotem żony. Pamiętam, że udusiłem żonę. Wiem, że chciałem wezwać pogotowie i policję. Nie wiem, dlaczego tego nie zrobiłem. Pewnie z uwagi na strach i silne emocje – odpowiadał oskarżony.

Piotr Sz. w ostatnim słowie przeprosił wszystkie bliskie mu osoby, które – jak mówił – bardzo skrzywdził, zadał im ból i cierpienie. - Przepraszam za to, co zrobiłem. Nie chciałem tego zrobić – powiedział łamiącym się głosem.

Dziś w Bielsku-Białej ma zapaść wyrok.

Źródło artykułu:PAP
śląskbielsko-białazabójstwo żony
Komentarze (5)