Groźny pożar w Siemianowicach Śląskich. 1,5 roczne dziecko w szpitalu
Błyskawiczna akcja gaśnicza i ewakuacja kilkunastu osób, w tym dzieci - to efekt pożaru, do jakiego doszło w Siemianowicach Śląskich. Do szpitala trafiło 1,5 roczne dziecko.
Pożar w budynku wielorodzinnym w Siemianowicach Śląskich wybuchł nad ranem w poniedziałek 22 marca.
Siemianowice Śląskie. Groźny pożar w kamienicy, ewakuacja
Pierwsze zgłoszenie o pożarze przy ul. Powstańców wpłynęło do stanowiska kierowania w Siemianowicach Śląskich około godziny 4. Na miejsce wysłano policję, straż pożarną i pogotowie medyczne.
Pod wskazanym adresem okazało się, że płonie poddasze w czterokondygnacyjnym budynku wielorodzinnym. W objętej pożarem kamienicy wciąż przebywali ludzie.
Zamieszanie wokół Tymoteusza Szydło. Bolesław Piecha i Wojciech Konieczny komentują
Strażacy z Siemianowic Śląskich natychmiast przystąpili do ewakuacji. Łącznie z płonącego budynku wyciągnięto 15 osób, w tym sześcioro dzieci.
Pożar w Siemianowicach Śląskich. 1,5 roczne dziecko w szpitalu
Jak informują służby, w wyniku pożaru do szpitala zabrane zostało 1,5 roczne dziecko. - Zostanie zbadane za względu na możliwość zatrucia organizmu - przekazał w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" kapitan Adam Kołakowski z siemianowickiej straży pożarnej.
Akcja gaśnicza trwała do godziny 6 rano. Z pożarem walczyły cztery zastępy straży pożarnej, w których skład wchodziło łącznie 15 mundurowych. Służby podkreślają, że można mówić o szczęściu.
- Ogień pojawiał się na poddaszu budynku. Środek budynku był mocno zadymiony. Na szczęście w jednym z mieszkań zadziałał czujnik dymu. To lokator tego mieszkania powiadomił nas o pożarze - zaznaczył kpt. Kołakowski.
Oficjalną przyczynę pożaru w Siemianowicach Śląskich stwierdzi biegły z zakresu pożarnictwa, jednak nieoficjalnie mówi się o zaprószeniu ognia.
W budynku przy ul. Powstańców pojawił się też inspektor nadzoru budowlanego, który ocenił, że stan kamienicy nie zagraża jej mieszkańcom i mogą wrócić do mieszkań.
Źródło: "Gazeta Wyborcza" / PAP