Cieszyn. Właściciele nie wystraszyli się policji. Restauracja otwarta
Podczas, gdy rząd podejmuje decyzję o kolejnym przedłużeniu obowiązywania obostrzeń, przedsiębiorcy coraz bardziej się buntują. Mimo niedzielnej interwencji policji, w poniedziałek restauracja "U Trzech Braci" w Cieszynie znów była otwarta.
O wielkim zamieszaniu i interwencji służb w popularnej cieszyńskiej restauracji pisaliśmy na Wirtualnej Polsce w niedzielę. Właściciele postanowili otworzyć lokal dla klientów, także tych, którzy chcą zjeść na miejscu
Teraz Tomasz Kwiek, który prowadzi restaurację "U Trzech Braci" w Cieszynie, tłumaczy dlaczego mimo obowiązujących obostrzeń zdecydował się na otwarcie lokalu. Według niego funkcjonowanie restauracji to "kwestia być albo nie być" dla jego biznesu.
Cieszyn. Restauratorzy boją się represji
W wywiadzie dla "Dziennika Zachodniego" Tomasz Kwiek tłumaczy skąd wzięła się decyzja o otwarciu restauracji. Przedsiębiorca powołuje się na wyrok opolskiego sądu, który orzekł, że bez wprowadzenia stanu klęski żywiołowej, karanie za łamanie obostrzeń jest niezgodne z prawem. Szef "Trzech Braci" dodaje, że inni restauratorzy o tym wiedzą, ale boją się otwierać swoje biznesy.
- Z rozmów z innymi restauratorami wynika, że nie mają wątpliwości, iż prawo pozwala nam działać. Nie dostaliśmy żadnego mandatu, że działamy niby wbrew przepisom. Problemem nie jest brak wiedzy, ale inni restauratorzy boją się represji, jeśli się sprzeciwią rozporządzeniu - powiedział.
Zobacz też: Koronawirus w Polsce. Sławomir Broniarz o testowaniu nauczycieli: propaganda
Cieszyn. Strach zelżał
W wywiadzie dla lokalnej gazety cieszyński restaurator stwierdził również, że nie boi się zbytnio ewentualnych konsekwencji, choć stroni od nazywania swojej postawy odważną.
- Gdybyśmy się obawiali, to bylibyśmy zamknięci. Nie boimy się aż tak bardzo. Czy to wyraz odwagi czy głupoty, okaże za kilka dni. Już mamy napiętą sytuację z sanepidem. Byliśmy dzisiaj wezwani do sanepidu i nie podpisaliśmy protokołu pokontrolnego, bo nie zgadzamy się z zawartymi tam stwierdzeniami - powiedział Tomasz Kwiek w rozmowie z "Dziennikiem Zachodnim".
Kwiek stwierdził również, że komunikacja rządu na temat obostrzeń związanych z restauracjami jest niepoważna. Restaurator zadeklarował, że zamknie lokal tylko wtedy, kiedy dostanie od rządu rekompensatę za stracony czas.
- Jeśli tu się pojawi członek rządu i powie: "Dobra chłopaki, zamknijcie lokal, ale tu macie na konto pieniądze na opłaty, minimalne pensje dla pracowników, tu macie jakieś środki dla was" - to zamkniemy to na miesiąc czy dłużej. Tak ja widzę poważne traktowanie. Ale jeśli ktoś mówi, że zamkniemy do końca roku, potem przeciąga na kolejne dwa tygodnie, to nie jest to poważne - ocenił.
Cieszyn. Interwencja policji
W lokalu Kwieka w niedzielę doszło do interwencji policji. Kiedy do restauracji wkroczyli funkcjonariusze, zebrani w środku goście zaczęli skandować "zdejmij mundur, przeproś matkę". Policjanci otoczyli wejście do restauracji i wpuszczali do środka wyłącznie osoby odbierające zamówienia na wynos.
Restaurator w poniedziałkowym wywiadzie poinformował, że policjanci nie wystawili mu w niedzielę żadnego mandatu. Policja nie chciała komentować całej sytuacji.
Źródło: "Dzienniki Zachodni"