ŚwiatSkruszeni antyszczepionkowcy przyznają się do błędu. "Czuję się winny"

Skruszeni antyszczepionkowcy przyznają się do błędu. "Czuję się winny"

Wśród nich jest m.in. znany, lokalny polityk, lekarz i nauczycielka. Nikt z nich nie wierzył w koronawirusa, pandemię nazywali "oszustwem", "spiskiem", sprzeciwiali się szczepieniom i przepustkom sanitarnym. Dzisiaj wycofują się z tych słów - wszystko zmienił ciężki przebieg COVID-19. Ich historie przedstawiła włoska gazeta.

Nie wierzyli w koronawirusa i negowali szczepienia. Włoski dziennik opisuje przemianę antyszczepionkowcó/ Zdjęcie ilustracyjne
Nie wierzyli w koronawirusa i negowali szczepienia. Włoski dziennik opisuje przemianę antyszczepionkowcó/ Zdjęcie ilustracyjne
Źródło zdjęć: © FORUM

21.12.2021 | aktual.: 21.12.2021 11:55

Włoski dziennik "La Repubblica" opisał historie zagorzałych antyszczepionkowców, negujących istnienie samej pandemii koronawirusa, którzy pod wpływem przebytej choroby COVID-19 lub styczności z cierpieniem ich najbliższych, diametralnie zmienili zdanie.

Ostatnio kraj obiegła wiadomość o najgłośniejszej takiej przemianie - niedawno całkowitą zmianę podejścia zadeklarował 56-letni Lorenzo Damiano, mieszkaniec Wenecji Euganejskiej. Wcześniej lokalne media obwołały go tamtejszym liderem antyszczepionkowców. To aktywista i społecznik, bardzo popularny w miejscowości Conegliano, gdzie ubiegał się nawet o stanowisko burmistrza. W mediach wielokrotnie lansował swoje antyszczepionkowe teorie przekonując, że koronawirus to "oszustwo" i "spisek". W wywiadzie opublikowanym na jednym z portali mówił m.in., że "Włochom należy się prawda dotycząca chaosu spowodowanego pandemią".

O koronawirusie mówił, że to "spisek". Dziś znany włoski aktywista jest orędownikiem szczepień

Chciał też "powtórki z procesu w Norymberdze, aby odpowiedzialni za pandemię zostali ukarani za swoje czyny". - Koronawirus to spisek, został stworzony celowo - powtarzał. Na demonstracjach przeciw obostrzeniom - na których bywał regularnie - wykrzykiwał do megafonu antyszczepionkowe hasła i demonstrował swój negatywny stosunek do szczepień i paszportów covidowych.

W jego przypadku jednak wszystko zmienił COVID-19. Podczas pielgrzymki w Medjugorie zaraził się SARS-CoV-2. Po powrocie do kraju trafił wprost na oddział intensywnej terapii z ciężkimi objawami COVID-19. Leżąc jeszcze na oddziale zakaźnym - i jednocześnie wiedząc, że niedługo opuści szpital - opublikował nagranie, skierowane do swoich sympatyków.

- Moja wizja świata się zmieniła. Czuję, że jestem teraz gotowy przekonywać ludzi, tak długo jak Bóg mi na to pozwoli, że warto jest słuchać świata nauki - mówił m.in.

"Bałem się najgorszego"

Po wyjściu z placówki opisywał, że bał się śmierci. W rozmowie z dziennikarzami przyznawał, że jego poglądy uległ zmianie o 180 stopni i teraz zamierza namawiać ludzi do szczepień. - Bałem się najgorszego, naprawdę, czułem ogromny lęk - twierdził.

- Czasem trzeba przejść przez bardzo wąskie drzwi na drugą stronę, żeby zrozumieć ten świat takim, jaki jest. Moim błędem było to, że byłem zbyt pewny siebie - wyznawał aktywista.

Skruszony lekarz, który nie wierzył w COVID-19. "Mówiłem to, co czułem, że ludzie chcą usłyszeć"

Podobną postacią był lekarz z Neapolu Pasquale Bacco, który zagrzewał ludzi do walki z obostrzeniami sanitarnymi. To on podczas konferencji prasowej twierdził, że trumny ze zmarłymi na COVID-19, które w ubiegłym roku wywoziły z Bergamo wojskowe ciężarówki, były puste. - Wobec chorych Włochów stosujemy nieodpowiednie metody leczenia. Strzelamy w ich osłabione płuca bombą tlenową, która ich zabija. Podkreślam, to jest rzeź, której dokonuje państwo, a lekarze są narzędziem śmierci - przekonywał wtedy.

"Chciałbym zobaczyć, czy macie odwagę powiedzieć nam tu wszystkim zebranym, że w tej szczepionce jest woda kanalizacyjna!", "Ten wirus nikogo nie zabił, to jeden wielki wymysł", "Każą nam nosić maski, które są g***o warte, powinniśmy je wszystkie wyrzucić do śmieci. Całujcie się!" - to nieliczne z jego wypowiedzi, które padały an wiecach i demonstracjach. W efekcie włoska izba lekarska zawiesiła go w obowiązkach już w 2020 roku. Na spotkaniach z nim jednak wciąż tłumnie pojawiali się ludzie.

Jak opisuje dziennika "La Repubblica", dziś lekarz prezentuje już znacząco odmienne stanowisko ws. koronawirusa.

Lekarz, który negował koronawirusa: czuję się winny

- Dziś nie powtórzyłbym już tych słów - mówił w rozmowie z jednym z włoskich dziennikarzy. - Mam wrażenie, że ostatnie półtora roku przespałem. Jako lekarz, jako obywatel. Najbardziej żałuję tego, że nie zdawałem sobie sprawy z tego, jak moje słowa mogą wpłynąć na decyzje innych - przekonywał.

- Przesadzałem. Mówiłem to, co czułem, że ludzie chcą usłyszeć - mówił z kolei w rozmowie z innymi mediami.

- Przyjaciółka anestezjolożka zaprowadziła mnie na oddział intensywnej terapii. Zobaczyłem trzech młodych ludzi w bardzo ciężkim stanie zdrowia. Koleżanka mówi do mnie: zobacz, jeden z nich, ten 29-latek, praktycznie walczy już o życie, bo słuchał podobnych do ciebie, którzy banalizują tę chorobę - relacjonował Pasquale Bacco.

- Czuję się winny. Nie możemy teraz wychodzić na place i mówić "całujcie się i przytulajcie". Wirus, przez mutacje, jest jeszcze groźniejszy niż wcześniej - zaznaczył.

Nauczycielka przychodziła do pracy bez maseczki, sprzeciwiała się obostrzeniom

Dziennik przedstawił również historię 45-letniej nauczycielki z Treviso, Sabriny Pattarello. W "Il Gazzetino" można było przeczytać m.in., że "w swojej rodzinnej miejscowości była znana jako zagorzała przeciwniczka wszystkich narzucanych przez rząd obostrzeń. Nie nosiła maseczki, sąsiadom odpowiadała, że 'ten wirus to jakiś wymysł' ".

Pattarello nie nosiła maseczki w szkole, w której pracowała jako nauczycielka, mając cały czas styczność z dziećmi. "Do tego podsuwała uczniom konkretne teksty i artykuły propagandy antyszczepionkowej, mówiła im, że 'na COVID-19 umierają tylko seniorzy'" - podaje "Il Gazzetino". W końcu - na wniosek rodziców uczniów - została zawieszona w obowiązkach służbowych.

"Zrozumiałam, że z wirusem nie ma żartów"

W połowie października br. zachorowała na COVID-19 i trafiła do szpitala na oddział intensywnej terapii. Opuściła go dopiero...4 listopada.

- Zrozumiałam, że z tym wirusem nie ma żartów. Nie jestem tą samą Sabriną, którą byłam miesiąc temu. Jestem kompletnie nową osobą - mówiła mediom, zapowiadając, że zamierza przyjąć szczepionkę.

Źródło: TVN24, La Repubblica, Corriere della Sera, Il Fatto Quotidiano

Przeczytaj także:

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (15)