Skromny pochód pierwszomajowy w Warszawie
Niewiele osób, w porównaniu z poprzednimi
latami, przyszło w sobotę przed siedzibę OPZZ w Warszawie, skąd
wyruszył pochód z okazji 1 maja.
Według szacunków dziennikarzy jest ok. 500 osób. Policja nie podaje jeszcze takich danych. Organizatorzy tłumaczą niską frekwencję tym, że warszawiacy wyjechali na długi weekend, wielu opuściło miasto jeszcze przed Europejskim Szczytem Gospodarczym, który zakończył się w piątek.
Na trasie pochodu przy Rondzie de Gaulle'a ok. 50-osobowa grupa członków Nowej Lewicy i Pracowniczej Demokracji skandowała w sobotę do przechodzących uczestników manifestacji: "Gromkie +nie+ burżujom z SLD!". Policja otoczyła ich kordonem i nie pozwoliła zbliżyć się do pochodu.
Przed siedzibą OPZZ przemawiali przywódcy organizacji bioracych udział w pochodzie. "Polsce potrzebna jest lewica, która zerwie łańcuch korupcji i która będzie dbała o prawa pracownicze. W Polsce musi być lewica, bo inaczej grozi nam zalew liberalizmu" - powiedziała do zebranych szefowa Unii Pracy Izabela Jaruga-Nowacka.
Przewodniczący SLD Krzysztof Janik mówił do uczestników pochodu: "Drodzy przyjaciele, towarzysze i towarzyszki, koleżanki i koledzy. To nasz pierwszy 1 maja w Europie. Należy przypomnieć, że to dzięki lewicy osiągnęliśmy godziwe warunki akcesji".
W pochodzie biorą udział także m.in. marszałek Sejmu Józef Oleksy, marszałek Senatu Longin Pastusiak oraz przewodniczący Polskiej Partii Socjalistycznej Andrzej Ziemski.