Skazany za molestowanie Marka Lisińskiego ksiądz chce oczyścić swoje imię. "Pozwę biskupa"
Ks. Zdzisław Witkowski przez władze kościelne został uznany winnym wykorzystywania seksualnego Marka Lisińskiego. Duchowny twierdzi jednak, że został wrobiony. Zarówno przez Lisińskiego, jak i przez władze diecezji płockiej. – Namawiali mnie, żebym się przyznał, bo inaczej zaszkodzę Kościołowi i biskupowi - mówi Wirtualnej Polsce duchowny.
07.06.2019 07:25
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Jak ujawniła Wirtualna Polska, Marek Lisiński pożyczył od ks. Zdzisława Witkowskiego 23 tys. zł na leczenie chorej na raka żony. Gdy na jaw wyszło, że żona nie jest chora, ksiądz zażądał zwrotu pieniędzy. Na dowód miał pisemne zobowiązanie Lisińskiego do zwrotu pożyczki.
Ten jednak pieniędzy nie oddał. Wysłał za to do biskupa płockiego list, w którym oskarżył ks. Witkowskiego o wykorzystywanie seksualne. W latach 2010-2013 biskup płocki prowadził postępowanie wyjaśniające zarzuty.
- Gdy usłyszałem o sprawie, niezwłocznie zawiesiłem księdza w pełnionych obowiązkach. Musiał opuścić parafię i otrzymał zakaz kontaktów z dziećmi. Następnie powiadomiłem Kongregację Nauki Wiary, która nakazała przeprowadzenie procesu karno-administracyjnego. W jego wyniku ksiądz W. został uznany winnym i skazany – mówił w wywiadzie dla Wirtualnej Polski bp Piotr Libera.
"Kozioł ofiarny"
Ks. Witkowski uważa, że stał się kozłem ofiarnym. – Prawnik biskupa namawiał mnie za wszelką cenę, żebym się przyznał do winy, bo inaczej biskup będzie skończony. Nigdy się nie przyznałem, bo nic Lisińskiemu nie zrobiłem. Nie było żadnych dowodów na moją winę. Lisiński to oszust i zamierzam walczyć o dobre imię w sądzie – – mówi ks. Witkowski.
W opinii psychologicznej na temat księdza, która została sporządzona w czasie jego procesu, czytamy: "brak jest wystarczających przesłanek psychologicznych przemawiających za prawdziwością oskarżeń". Z akt wynika też, że oskarżyciel wnioskował, aby uniewinnić księdza.
Dlatego duchowny zamierza wystąpić na drogę sądową przeciwko biskupowi płockiemu. – Czekam tylko na rozstrzygnięcie apelacji w sprawie Lisińskiego i pozwę Liberę za niesłuszne zwolnienie z pracy i nieuzasadnione skazanie. Moja sprawa to było jedno wielkie oszustwo – mówi duchowny.
Wyrok sądu biskupiego sprawił, że ma dożywotni zakaz pracy z dziećmi i nie może pełnić posługi kapłańskiej. Diecezja płocka broni wyroku. "Zarówno zebrane materiały, jak i postawa oskarżonego duchownego w toku postępowania kanonicznego, dały podstawy do uznania Pana Marka Lisińskiego za ofiarę molestowania seksualnego" – czytamy w oświadczeniu dr Elżbiety Grzybowskiej, rzecznika Kurii Diecezji Płockiej.
Masz newsa, zdjęcie lub film? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl