Biskupi wydali wojnę pedofilom w sutannach. "Przez duchownych jesteśmy krytykowani z powodu surowego podejścia"
- Są przypadki, że występowałem o usunięcie księdza ze stanu duchownego, bo skrzywdził dziecko, a watykańska Kongregacja Nauki Wiary zdecydowała się pozostawić go w stanie duchownym - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską biskup płocki Piotr Libera.
06.05.2019 | aktual.: 06.05.2019 07:53
Ilu księży wykorzystywało dzieci na terenie diecezji płockiej?
Bp Piotr Libera: Od końca maja 2007 r., kiedy zostałem ordynariuszem diecezji, było dziewięć takich przypadków.
A ile ofiar?
Bp Piotr Libera: 16.
Ilu z tych księży zostało usuniętych ze stanu kapłańskiego?
Bp Piotr Libera: Dwóch.
Dlaczego tylko dwóch?
Bp Piotr Libera: Wydałem wojnę księżom-przestępcom, ale to nie ja podejmuję ostateczną decyzję w sprawie tego, czy ksiądz, który wyrządził dziecku wielką krzywdę, pozostanie w stanie kapłańskim. Są przypadki, że występowałem o usunięcie księdza ze stanu duchownego, bo skrzywdził dziecko, a watykańska Kongregacja Nauki Wiary zdecydowała się pozostawić go w stanie duchownym.
Bp Mirosław Milewski: Z drugiej strony, doprowadziliśmy do usunięcia dwóch księży ze stanu kapłańskiego z powodu krzywd, jakie wyrządzili, a stało się to pomimo tego, że prokuratura umorzyła postępowania w ich sprawie. Trzeba mieć świadomość, że prawo kościelne jest czasem bardziej surowe niż prawo państwowe. Bacznie obserwujemy wyroki świeckich sądów. Mamy nieraz poczucie, że są zbyt łagodne, nieadekwatne do czynów, i nie chodzi tu tylko o oskarżonych duchownych krzywdzących dzieci.
Bazylika katedralna Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Płocku:
11 maja odbędzie się premiera filmu Tomasza Sekielskiego o pedofilii w Kościele. Występuje tam Marek Lisiński, który jako dziecko padł ofiarą księdza pedofila. Ma żal do diecezji płockiej z powodu tego, jak potoczyła się jego sprawa. Dlaczego człowiek, który go skrzywdził, nadal jest księdzem?
Bp Piotr Libera: To jest właśnie ten przypadek, o którym wspominałem wcześniej. Ksiądz W. został skazany przez władze kościelne na poziomie diecezjalnym. Wnioskowałem także o jego usunięcie ze stanu kapłańskiego, ale watykańska Kongregacja Nauki Wiary się na to nie zgodziła, uznając, że został już wystarczająco ukarany.
Gdzie teraz przebywa ksiądz W.?
Bp Piotr Libera: Gdy sprawa była w toku, na czas pokuty został umieszczony w żeńskim klasztorze. Nie miał kontaktu z duszpasterstwem. Ma dożywotni zakaz pracy z dziećmi i wykonywania posługi kapłańskiej. Może jedynie odprawić prywatną mszę bez udziału wiernych. Ksiądz W. zamieszkuje w domu swojej rodziny, a nie przy parafii czy innej placówce kościelnej.
Czy to oznacza, że może mieć kontakt z dziećmi?
Bp Piotr Libera: To nie powinno mieć miejsca. Nie możemy go wywieźć na koniec świata. Na moje polecenie przeszedł wstępną terapię. Warto podkreślić, że gdy zapada wyrok skazujący, zastrzegamy w nim, że po kilkuletnim okresie kary niezbędna jest weryfikacja, czy duchowny może wrócić do posługi, czy właściwie wykorzystał czas pokuty. W tym celu przeprowadza się pogłębione badania.
By zagwarantować pełną obiektywność takiej diagnostyki, przeprowadzają ją osoby świeckie, które są również biegłymi sądów państwowych. Ksiądz W. się nie zgodził na takie badanie. Zaczął także kwestionować swoją winę. W związku z tym poinformowałem kongregację o jego odmowie współpracy. Dlatego ponownie wnioskowałem o usunięcie go ze stanu kapłańskiego i tym razem kongregacja znów odmówiła.
Marek Lisiński zgłosił, że został skrzywdzony przez księdza, 30 lat po zdarzeniu. Jak Kościół postępuje w takim przypadku?
Bp Mirosław Milewski: Jesienią 2010 r. Marek Lisiński przysłał list do biskupa, w którym napisał, że jest ofiarą księdza. Wskazał go z nazwiska. Z punktu widzenia prawa karnego państwowego sprawa była już przedawniona, ale zaprosiłem go do Płocka na rozmowę. Chciałem zbadać, jak to wygląda na gruncie kościelnym, pomimo że - również zgodnie z prawem kościelnym - doszło do przedawnienia. Zwłaszcza, że ksiądz, którego wskazał jako sprawcę, nadal pełnił posługę w parafii.
Jak zostało zweryfikowane to zgłoszenie?
Bp Mirosław Milewski: Na osobistym spotkaniu w Płocku Marek Lisiński opowiedział mi, co go spotkało. Po półtoragodzinnej rozmowie nie miałem wątpliwości, że to człowiek skrzywdzony, ofiara. Od razu poinformowałem biskupa Liberę.
Bp Piotr Libera: Gdy usłyszałem o sprawie, niezwłocznie zawiesiłem księdza w pełnionych obowiązkach. Musiał opuścić parafię i otrzymał zakaz kontaktów z dziećmi. Następnie powiadomiłem Kongregację Nauki Wiary, która nakazała przeprowadzenie procesu karno-administracyjnego. W jego wyniku ksiądz W. został uznany winnym i skazany.
Pan Lisiński w wielu wypowiedziach publicznych opowiada o swoim cierpieniu, które go dotknęło, także z tego powodu, że gdy opowiedział o tym swoim najbliższym po raz pierwszy, nikt nie chciał mu uwierzyć. Tymczasem okazuje się, że tym, który przy pierwszym spotkaniu mu uwierzył, był bp Milewski. Potem zostało to potwierdzone przez wyrok Trybunału kościelnego, uznającego winę jego krzywdziciela.
Diecezja opublikowała fragmenty listów, jakie przysłał Marek Lisiński. Twierdzi, że zostały wyrwane z kontekstu, by przedstawić go w złym świetle.
Bp Piotr Libera: Opublikowaliśmy je, ponieważ Marek Lisiński twierdził publicznie, że nie otrzymał od nas żadnej pomocy, a prawda jest inna. Wiele razy mu ją oferowaliśmy, ale odmawiał. Pan Lisiński napisał nawet, że jeśli zapłacimy mu 200 tys. zł, zrzeknie się wszelkich roszczeń i zamknie fundację, którą założył, by pomagać ofiarom księży. Gdy pan Lisiński wielokrotnie mówił w mediach, że diecezja pozostawiła go bez jakiejkolwiek pomocy, zdecydowaliśmy się opublikować te listy. Nigdy nie kwestionowałem cierpienia i bólu, które wywołał u pana Lisińskiego ks. W, ale to wszystko nie uprawnia do wybiórczego przedstawiania przebiegu wydarzeń.
Walczy jeszcze w sądzie świeckim o odszkodowanie. Dlaczego diecezja nie chce go wypłacić?
Bp Mirosław Milewski: Pozew cywilny dotyczy trzech podmiotów: sprawcy, parafii, na terenie której doszło do przestępstwa i diecezji, do której należy parafia. W pierwszej instancji w sądzie cywilnym pozew wobec diecezji i parafii oddalono, sąd nakazał, aby ks. W. przeprosił pana Lisińskiego. Czekamy na wyrok drugiej instancji.
Bp Piotr Libera: Pomogliśmy Markowi Lisińskiemu przed sądem. Udostępniliśmy mu dokumenty kościelne, uznające winę duchownego - które, jak się później okazało, były jedynymi urzędowymi dokumentami stwierdzającymi jego winę.
Ale diecezja wniosła o oddalenie powództwa w sprawie odszkodowania.
Bp Piotr Libera: Z wytycznych Konferencji Episkopatu Polski, ale również z norm wydanych przez Stolicę Apostolską dotyczących tego rodzaju przestępstw, jasno wynika, że odpowiedzialność za takie czyny ponosi sprawca. Za przestępcze czyny księdza odpowiada ksiądz!
W Polsce niedawno zapadł prawomocny wyrok. Ofiara księdza pedofila otrzymała milion złotych odszkodowania od zgromadzenia zakonnego.
Bp Mirosław Milewski: To całkiem inna sytuacja, bo tam przełożeni księdza-przestępcy nie reagowali właściwie na znane im kontakty sprawcy z ofiarą, co powinno budzić ich wątpliwość co do natury tych relacji – przynajmniej tak wynika z informacji medialnych.
Gdy w Niemczech w 2010 r. Kościół zaczął się rozliczać z pedofilią, zaczęto jednak wypłacać odszkodowania. Może jednak jest sposób, by do tego doprowadzić?
Bp Piotr Libera: To nie do końca tak. Kościół amerykański wypłaca ofiarom pieniądze, bo tam przełożeni księży-sprawców wiedzieli o przestępstwach i nie reagowali. Wręcz ukrywali przestępców. Z kolei Kościół niemiecki policzył wszystkich pokrzywdzonych i wypłacił każdemu taką samą kwotę – po kilka tysięcy euro. To uniemożliwiło dochodzenie innych roszczeń i to była powszechnie przyjęta pomoc, a nie odszkodowanie.
Jakie środki diecezja płocka przeznacza na pomoc ofiarom księży-pedofilów?
Bp Piotr Libera: W kilku sprawach diecezja pokrywa koszty długotrwałej kilkuletniej terapii z udziałem psychoseksuologów. Na terenie naszej diecezji została skrzywdzona przez księdza młoda osoba. Po rozmowie z rodzicami postanowiliśmy opłacić jej wynajęcie mieszkania w innym mieście. Pokrywaliśmy także koszty jej kilkuletniej, specjalistycznej terapii, jak również jej najbliższych.
Jaki jest przybliżony koszt takiej pomocy?
Bp Piotr Libera: W tym przypadku około 40 tysięcy złotych rocznie. Krzywda wyrządzona dziecku to nie jest skaleczenie, które się szybko zagoi. To rana, która zostaje z dzieckiem, człowiekiem, na lata. Czasem na zawsze. Dlatego na pierwszym miejscu stawiam ofiary i zawsze będę stał po ich stronie.
Czy diecezja zawiera ugody z ofiarami księży?
Bp Piotr Libera: Nie, nie ma takiej praktyki. Są natomiast porozumienia dotyczące szeroko pojętej pomocy psychologicznej, prawnej, którą opłacamy. Czasem w formie pisemnej, ale zdarza się też, że dostajemy co miesiąc rachunki, które pokrywa diecezja.
Czy w ramach tych porozumień ofiary muszą się zrzec wszelkich roszczeń na drodze sądowej?
Bp Piotr Libera: Absolutnie nie, ale zaznaczamy zawsze, iż świadczona przez nas pomoc nie oznacza przyjęcia odpowiedzialności za tego duchownego.
Bp Mirosław Milewski: Zależy nam na ochronie ofiar, a nie na tym, by przysparzać im kolejnych cierpień. Tak jak pisał papież Franciszek, mamy budować środowisko bezpieczne dla dzieci i młodzieży. Najważniejsza jest ochrona ofiary! Dlatego gdy ks. W., kwestionując swoją winę, pozwał do sądu Marka Lisińskiego za naruszenie dóbr osobistych, biskup Libera doprowadził do tego, że ks. W wycofał pozew. Nie chcieliśmy, by pan Lisiński dodatkowo cierpiał.
Mówi, że nadal cierpi, bo sprawca nigdy go nie przeprosił. Zrobił to jednak ksiądz biskup Libera.
Bp Piotr Libera: Uważam, że tak należało zrobić.
Jak wygląda prewencja w zakresie pedofilii na terenie diecezji?
Bp Mirosław Milewski: Księża płoccy i świeccy pracujący w instytucjach kościelnych przeszli specjalistyczne szkolenia i warsztaty prowadzone przez specjalistów seksuologów i prawników. Będziemy je kontynuować w przyszłości. Mamy również precyzyjne zasady prewencji i postępowania w pracy duszpasterskiej z osobami małoletnimi. Do ich przestrzegania zobowiązani są wszyscy księża.
Nadmienię, że zgodnie ze wskazaniami Episkopatu Polski mamy także duchownego, który jest kuratorem księży-przestępców i tych, których sprawa jest badana. Spotyka się z nimi, sprawdza, rozmawia. Nie jest to strażnik więzienny, ale w pewnym sensie ich nadzoruje. Sprawcy są również zobowiązani do leczenia. Robimy tyle, ile możemy. U nas nie ma zatarcia skazania. Spotykam się z księżmi-przestępcami. Dla nich często najbardziej bolesne jest to, że przestępstwo się za nimi ciągnie, że wiedzą o tym inni.
Dlaczego o tym, że ksiądz jest przestępcą seksualnym, nie są informowani wierni parafii, do której duchowny jest przenoszony?
Bp Mirosław Milewski: Żaden duchowny w naszej diecezji, który skrzywdził dziecko i zostało to potwierdzone prawomocnym wyrokiem, czy to sądu państwowego, czy kościelnego, nie jest nigdzie przenoszony! Nie jest proboszczem, wikarym ani rezydentem przy parafii. Zanim zostanie wydany wyrok, podejrzany ksiądz jest zgodnie z wytycznymi Episkopatu odsuwany od duszpasterstwa i oczekuje na zakończenie postępowania w miejscu odosobnienia.
Bp Piotr Libera: W ramach funkcjonującego w diecezji systemu prewencji mamy duchownego, który został specjalnie przeszkolony w Centrum Ochrony Dziecka w Krakowie. Jest gotowy pomagać wspólnocie parafialnej, w której doszłoby do nadużyć wobec małoletnich.
Czy diecezja sama informuje organy ścigania o przypadkach nadużyć seksualnych?
Bp Piotr Libera: W świetle znowelizowanych Wytycznych Episkopatu Polski, gdy ofiara zgłasza nam przestępstwo, zdecydowanie zachęcamy ją bądź opiekunów do zawiadomienia organów ścigania.
Ale czy diecezja sama z siebie informuje prokuraturę?
Bp Piotr Libera: Tak, zobowiązują nas do tego przepisy znowelizowanego w 2017 roku Kodeksu karnego i od tego nie ma odstępstwa. Diecezja podchodziła do tego bardzo poważnie także przed 2017 rokiem, np. gdy 2007 r. zgłosiła taką sprawę dotyczącą kilku księży. Prokuratura umorzyła jednak postępowanie.
Bp Mirosław Milewski: Chcemy Kościoła czystego, bez ludzi złych, którzy sprzeniewierzyli się powołaniu. Przez niektórych duchownych jesteśmy czasem krytykowani z powodu surowego podejścia do przestępców w sutannach. Uważamy, że w życiu Kościoła nie ma miejsca dla duchownych, którzy krzywdzą dzieci. Jeżeli mają pozostać w stanie duchownym, muszą czynić pokutę, leczyć się i - jak napisał Benedykt XVI w liście do katolików w Irlandii - uznać swoją winę i wołać o miłosierdzie Boże.
Po marcowej konferencji Episkopatu dotyczącej przestępstw wobec małoletnich ani razu nie padło słowo "przepraszam", a zamiast o "ofiarach" była mowa o "przypadkach". Skąd ten rozdźwięk w podejściu duchownych do kwestii pedofilii?
Bp Piotr Libera: Trudno nam komentować tę sprawę. Faktycznie ta konferencja mogła potoczyć nieco inaczej. Takie konferencje prasowe mają swoją wagę, ale trzeba powiedzieć również, iż najważniejsza jest nasza wrażliwość na krzywdę ofiar i podejmowanie wszystkiego, co po ludzku możliwe, by chronić dzieci przed wykorzystaniem przez dorosłych i krzywdzeniem.
Masz newsa, zdjęcie lub film? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl