Skazany za kopnięcie w brzuch posła Roberta Biedronia
Na 900 zł grzywny stołeczny sąd skazał Pawła G., którego uznał za winnego kopnięcia w brzuch posła Twojego Ruchu Roberta Biedronia. Według sądu nie miało to tła homofobicznego, choć mogło je mieć uderzenie chwilę wcześniej przez G. w twarz Jędrzeja S. Taki wyrok wydał Sąd Rejonowy dla Warszawy-Śródmieścia.
Według adwokatów Biedronia homofobiczne tło miało całe zajście z czerwca 2013 r., kilka godzin po zakończeniu "Parady Równości" w stolicy. W godzinach nocnych doszło wtedy przed jednym z klubów do incydentu z udziałem 30-letniego Pawła G.; ucierpiał m.in. Biedroń.
G. został oskarżony przez prokuraturę o naruszenie nietykalności cielesnej Biedronia przez uderzenie go bez powodu pięścią w twarz, kopnięcie w brzuch oraz oplucie. Drugim zarzutem było uderzenie Jędrzeja S. w twarz. Za naruszenie nietykalności cielesnej grozi grzywna, kara ograniczenia wolności albo do roku pozbawienia wolności.
Sąd dokonał własnych ustaleń przebiegu incydentu. Uznał, że G. najpierw uderzył S. w twarz. Nie dał zaś wiary Biedroniowi, że został uderzony, kopnięty i opluty, gdy zaczął nagrywać G. komórką i wzywać policję.
Sędzia Justyna Koska-Janusz podkreśliła, że gdyby faktycznie poseł został uderzony pięścią przez G. - który trenował boks - to na jego twarzy musiałyby pozostać ślady, a tych nie stwierdzono. Sędzia uznała, że poseł został tylko kopnięty w brzuch.
Według sędzi można uznać, że uderzenie S. mogło mieć na celu zademonstrowanie przez G. niechęci wobec osób homoseksualnych, ale nie można tego motywu odnieść do kopnięcia Biedronia. - Ono miało służyć tylko powstrzymaniu Biedronia przed nagrywaniem i chęci ucieczki oskarżonego - oświadczyła sędzia Koska-Janusz.
Wymiar kary sędzia uzasadniła dotychczasową niekaralnością G. Ponadto sędzia uwzględniła, że w wyniku jego działań nie doszło do "znacznych dolegliwości" wobec pokrzywdzonych.
Wyrok jest nieprawomocny; strona niezadowolona może się odwołać do Sądu Okręgowego w Warszawie.
Pełnomocnik Biedronia mec. Paweł Osik powiedział dziennikarzom, że wnosił do sądu o uznanie, że cały incydent miał tło homofobiczne. Dodał, że o apelacji zdecyduje klient.
Prokuratura wnosiła o skazanie G. i ukaranie go grzywną i nawiązką. Obrona dowodziła, że nie doszło do przestępstwa. Obrońca nieobecnego na wyroku oskarżonego powiedział, że raczej złoży apelację.