PolskaSkazany za kawał

Skazany za kawał

Tadeusz Golis trafił do więzienia za znieważenie Generalissimusa Stalina, którego miał dopuścić się śpiewając piosenkę „Jedzie Stalin na krowie”. Z uzasadnienia wyroku z 1951 r. wynika, że Golisa obciążyły zeznania prof. Janusza Beksiaka, znanego ekonomisty, doradcy Edwarda Gierka i Jana Krzysztofa Bieleckiego.

12.06.2007 | aktual.: 12.06.2007 08:15

Jedzie Stalin na karowie
A Woroszyłow na byku
Kuda jedziesz byku krasny?
W Polszu po mliku.
Ten czterowiersz zaważył na całym dorosłym życiu Tadeusza Golisa.

Kierunek: Syberia

Tadeusz Golis urodził się w 1925 r. w Hołobach w powiecie kowelskim na Wołyniu. Pochodził z patriotycznej rodziny, był synem drobnego przedwojennego urzędnika. Kiedy ojciec został sekretarzem wójta, żyliśmy na dobrym poziomie– wspomina siostra Golisa Danuta Chromicz. Ojciec był z tego pokolenia, które wstawało, słysząc hymn w telewizji– mówi syn Ryszard Golis.

We wrześniu 1939 r. na Wołyń wkroczyli Sowieci. Losy rodziny ułożyły się różnie. Jeden zaginął bez wieści, innemu udało się zbiec przez granicę rumuńską. 14-letni Tadeusz Golis został wywieziony na Syberię. W ciągu trzech lat na własne oczy oglądał nieznaną jeszcze rodakom komunistyczną rzeczywistość.

W 1942 r. jako żołnierz armii Andersa przedostał się do Palestyny, a potem do Londynu. Po wojnie w 1947 r. zdecydował się wrócić do Polski. Jeden z jego braci został na Zachodzie. Dziś mieszka w Sydney.

Złośliwie o kołchozach i wolności słowa

Byliśmy zaszczuci– wspomina powojenne lata Danuta Chromicz. Andersowcy byli elementem podejrzanym. Mimo to Tadeusz Golis rozpoczął studia w Wyższej Szkole Handlu Morskiego w Sopocie. Inteligentny, poliglota, byliśmy razem w najwyższej grupie angielskiego – mówi Zdzisław Kostrzewski, kolega z roku. Prawdopodobnie nie napisał o swojej przeszłości w podaniu, dlatego dostał się na studia. Ja napisałem, że mój ojciec był przemysłowcem, i dlatego dostałem się z listy rezerwowej.

Maria Czyż, Janusz Beksiak, Jan Moss, Tadeusz Cichocki, Janusz Busiewicz i Andrzej Augustynek stanowili wraz Tadeuszem Golisem jedną studencką paczkę. Golis wyróżniał się poczuciem humoru. Ale także wiedzą o tym, na czym naprawdę polega wkraczająca do Polski komunistyczna rzeczywistość.

Podczas studenckich zabaw intonował poznane w Sowietach antykomunistyczne „czastuszki”. Śpiewali je wszyscy, ale gdy doniesiono o tym UB, było jasne, że chodzi o to, żeby pozbyć się Tadeusza jako skażonego imperialistyczną propagandą. Koledzy bronili go, mówili, że wszyscy śpiewali. Nie pomagało– mówi Danuta Chromicz.

Golis został aresztowany i w 1951 r. postawiony przed sądem. W uzasadnieniu wyroku odnajdujemy szczegółowy opis jego negatywnego wpływu na studentów: „Po wojnie wrócił do Polski i przesiąknięty duchem wrogim do Polski Ludowej, jaki był krzewiony w Armii Andersa, starał się to wszystko przenieść wśród studentów W.S.H.M. w Sopocie. W toku wspomnianych dyskusyj oraz innych rozmów towarzyskich – oskarżony w latach 1949 i 1950 przedstawiał w sposób złośliwy i przekręcony fakty jakie zaistniały w Związku Radzieckim, a w szczególności, że w kołchozach ludzie puchną i umierają z głodu, że kolektywizacja odbywała się w sposób przymusowy, że używano siły zbrojnej do likwidowania oporów chłopskich itp. Do obecnej rzeczywistości odnosił się wrogo, mówiąc, że przyjaźń Polsko-Radziecka jest szkodliwą dla Polski, że obecnie nie ma wolności słowa, że Polska jest pod dyrektywami Moskwy, że nie posiada suwerenności, lecz jest politycznie zależna w szczególności od Związku Radzieckiego”.

Nie na krowie, ale w karocy

Zarzutem najcięższego kalibru była śpiewana przez Golisa piosenka: „Jedzie Stalin na karowie/ A Woroszyłow na byku/ Kuda jedziesz byku krasny?/ W Polszu po mliku”.

Ponieważ celem UB było pozbycie się Golisa z uczelni, sąd oddzielił winnego od niewinnych: Golis „nauczył śpiewać piosenki ośmieszającej Generalissimusa Stalina innych kolegów, którzy nie znając języka rosyjskiego – powtarzali za nim, a później, kiedy zorientowali się, że ta piosenka jest niewłaściwa, zaprzestali jej powtarzania”.

Treść piosenki i opowieści Golisa prowadziła sąd do konkluzji: „przewód sądowy wykazał, że oskarżony rozpowszechniał fałszywe wiadomości o Związku Radzieckim i Polsce Ludowej, a wiadomości te mogły wyrządzić bardzo wielką szkodę interesom Państwa Polskiego, w szczególności mogły wpłynąć bardzo ujemnie na studiującą młodzież”. Linia obrony Golisa była oryginalna: „Oskarżony do winy się nie poczuwa i wyjaśnia, że w sposób wyżej przedstawiony nie mówił, że śpiewał piosenkę o Stalinie, ale o innej treści, a mianowicie „Jedzie Stalin w karocy, a obok niego Woroszyłow i jadą z pomocą dla Polski”, jeżeli zaś świadkowie podają inną treść tej piosenki, to przekręcili jej słowa, gdyż nie znają języka rosyjskiego. Zarzuty te są zmyślone przez Augustynka i poparte przez Beksiaka, gdyż Augustynek kochał się w Annie Czyż, która go porzuciła i zaczęła z nim sympatyzować t. j. z oskarżonym”.

Ostry sprzeciw kolegi Beksiaka

Nazwisko Beksiaka pada w uzasadnieniu kilkukrotnie – jako tego, którego zeznania, obok Augustynka, najbardziej wpłynęły na skazanie Golisa. Beksiak już uprzednio karcić miał Golisa: "Pomimo, że oskarżony spotkał się z ostrymi uwagami i sprzeciwem ze strony innych kolegów jak Beksiaka – nie zaprzestał swych wypowiedzi i nawet robił to im na złość”.

Miały też decydujące znaczenie dla odrzucenia linii obrony Golisa: „Sąd na podstawie wiarygodnych zeznań wyżej wymienionych świadków [w tym Augustynka i Beksiaka – przyp. PL] uznał obronę oskarżonego za wykrętną i zmyśloną”.

Zdzisław Kostrzewski wcześniejszą postawę Beksiaka wspomina tak: Odbierałem go jako typ karierowicza. Do pewnego czasu grał kosmopolitę z cygarem.

Według Kostrzewskiego atmosfera na uczelni była nieprzyjemna. – Żeby zrobić karierę, trzeba było w ramach pracy społecznej kogoś zadenuncjować. Kiedy później studiowałem w Poznaniu, poczułem ulgę. Miałem wrażenie prawie takie, jakbym pojawił się na przedwojennej uczelni.

Inaczej niż Beksiak zachowała się trójka jego kolegów, z których sąd nie miał pożytku: „Sąd nadto nie oparł się na zeznaniach Anny Czyż, Jana Mossa i Tadeusza Cichockiego, gdyż ci świadkowie należeli do przyjaciół oskarżonego i jako tacy zeznawali bardzo chwiejnie, niestanowczo i zbyt ogólnie”.

Bicie i praca w pegeerze

Gdański sąd wojewódzki skazał Tadeusza Golisa na dwa lata pozbawienia wolności. Za to, że „znieważył Generalissimusa Stalina – Głowę Związku Radzieckiego przez śpiewanie piosenki zawierającej ubliżającą mu treść” dostał półtora roku. Rok – za „rozpowszechnianie fałszywych wiadomości”, które „mogły wyrządzić istotną szkodę interesom Państwa”. Wzięto pod uwagę „złośliwość jego działania”. Złożyło się to na karę łączną „dwuch lat wiezienia” [pisownia oryginalna. Wyrok wydali sędzia wojewódzki J. Gottlich oraz ławnicy Tomasz Cis i Franciszek Miłosierny.

Tadeusz Golis trafił do więzienia w Olsztyńskiem. Niechętnie o tym opowiadał. Więźniowie byli wożeni do pracy w pegeerze. Czasem wyrwało mu się to, czego nie chciał wspominać, czyli że był bity – mówi Danuta Chromicz. Odsiedział całe dwa lata.

Dwa życiorysy z jednym dowcipem w tle

Kariery Beksiaka i Golisa po gdańskim procesie potoczyły się bardzo odmiennie.

Po wyjściu z więzienia Tadeusz Golis nie bardzo wiedział, co ma ze sobą zrobić. Z takim życiorysem brat nie mógł nigdzie znaleźć pracy. Wyjechał do Poznania, gdzie zatrudnił się jako „wykidajło” w restauracji – wspomina Danuta Chromicz. Dopiero po 1956 r. zaczął pracę w Międzynarodowych Targach Poznańskich.

Na targi Golisa przyjęto, bo znał pięć języków. To było rzadkością – wspomina Zdzisław Kostrzewski. Dopiero po czterdziestce Golis mógł dokończyć przerwane studia i obronić pracę magisterską. Zmarł w 1976 r.

Janusz Beksiak, członek ZMP, już w trakcie studiów zaczął robić karierę naukową. Na ostatnim roku rozpoczął pracę jako asystent. Studia drugiego stopnia odbywał w SGPiS w Warszawie. Od 1956 r. pracował w Katedrze Ekonomii Politycznej SGPiS. Także w 1956 r. wstąpił do PZPR, w której działał 23 lata – do 1979 r. Kariera naukowa Beksiaka przebiegała harmonijnie – doktorat w 1960 r., habilitacja w 1965 r. Pełnił liczne funkcje – był prodziekanem Wydziału Handlu, dyrektorem Instytutu Podstawowych Problemów Handlu, kierownikiem Katedry Ekonomii Politycznej na Wydziale Handlu Wewnętrznego. W latach 1977–1979 był doradcą naukowym I sekretarza PZPR Edwarda Gierka. W lutym 1979 r. Beksiak wystąpił z PZPR. W 1980 r. zapisał się do „Solidarności”. Należał do doradców związku. Był członkiem Komitetu Obywatelskiego przy Lechu Wałęsie. Uczestniczył w obradach okrągłego stołu. Gdy w 1991 r. do władzy doszedł premier Jan Krzysztof Bielecki, były doradca Gierka zaczął doradzać młodemu szefowi rządu.

W 1991 r. zaczął też pracować na Uniwersytecie Jagiellońskim. W 1993 r. został dziekanem Kolegium Analiz Ekonomicznych SGH. Obecnie pracuje w Wyższej Szkole Handlu i Prawa im. Ryszarda Łazarskiego w Warszawie. Stał się jednym z cenionych ekonomistów, chętnie cytowanych w mediach.

_ Nie widzę potrzeby rozmowy na ten temat z prasą_ – powiedział prof. Janusz Beksiak, gdy zapytaliśmy go o sprawę Golisa. Naciskany, wyznaczył nam odległy termin spotkania.

Inaczej rzecz widzi Ryszard Golis, który po długich staraniach dotarł do uzasadnienia wyroku, który wpłynął na losy jego rodziny. Czekałem wiele lat na prawdę o moim ojcu. O tym, dlaczego nie dostał takiej szansy na lepsze życie, jaką dostali ci, którzy porobili kariery. Myślę, że trzeba ją ujawnić. Takie zadośćuczynienie się naszej rodzinie należy.

Piotr Lisiewicz

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1)