Skandaliczna sytuacja w szkole. Uczeń stanie przed sądem
Do bulwersującej sytuacji doszło w jednej ze szkół w Rawie Mazowieckiej w województwie łódzkim. Nauczyciel najpierw obrzucił nauczyciela wulgaryzmami, po czym go odepchnął - donosi "Gazeta Wyborcza".
Do wspomnianej sytuacji doszło już jakiś czas temu. Uczeń siódmej klasy miał sprzeczać się ze swoimi kolegami. Interwencję podjął jeden z nauczycieli. To wówczas miał być wulgarnie obrażony i odepchnięty przez ucznia.
Dyrektor szkoły ocenił, że zajście miało charakter przestępstwa i wezwał policję, zakładając naruszenie nietykalności i znieważenie. Uczeń przyznał się w trakcie przesłuchania do winy i stanie przed sądem rodzinnym. Tłumaczył się zdenerwowaniem - informuje "Gazeta Wyborcza".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Bądź na bieżąco z wydarzeniami w Polsce i na wojnie w Ukrainie, klikając TUTAJ
- Nauczyciel jest funkcjonariuszem publicznym, dlatego też za znieważenie lub naruszenie nietykalności cielesnej grożą poważne konsekwencje prawne - podkreślała w rozmowie z dziennikiem mł. asp. Agata Krawczyk z KPP w Rawie Mazowieckiej.
Szkoły rzadko wzywają policję do agresywnych uczniów
Jak zauważa "Gazeta Wyborcza", dyrekcje szkół rzadko podejmują decyzję o wezwaniu do uczniów policji. Takie sytuacje mają być jednostkowe - co potwierdza rzeczniczka prasowa łódzkiego kuratorium oświaty. Sami nauczyciele zaznaczają jednak, że to nie oznacza, że problem nie istnieje.
- Nie wiem, czy jest dzisiaj nauczyciel, czy inny pracownik szkoły, który nigdy nie został obrażony przez ucznia. To duży problem, choć raczej mało kto ma ochotę iść z tym na policję czy do sądu. Znam nauczycielkę, która dostawała anonimowe pogróżki. Też nic z tym nie zrobiła. Szkoła po prostu nie lubi, jak się takie problemy wynosi na zewnątrz - mówiła dziennikowi Milena, nauczycielka podstawówki w Łodzi.
Źródło: "Gazeta Wyborcza"