Skandal z egipskim raportem o Magdalenie Żuk. "Jesteśmy zdumieni"

Czy do Polski trafił raport egipskich śledczych dotyczący śmierci Magdaleny Żuk? – Nie poznała go rodzina. Co więcej, nie ma go nawet w prokuraturze, która prowadzi postępowanie w tej sprawie – mówi Wirtualnej Polsce Paweł Jurewicz, pełnomocnik rodziny Żuk. Po naszym tekście raport trafił w końcu do śledczych w Jeleniej Górze.

Skandal z egipskim raportem o Magdalenie Żuk. "Jesteśmy zdumieni"
Źródło zdjęć: © Facebook.com
Magda Mieśnik

Rodzina Polki, która zmarła tragicznie w Egipcie, jest oburzona, że do mediów wyciekły szczegóły raportu, zanim oni mieli szansę się z nim zapoznać. – To jest wyjątkowy skandal. Nie dotarły do nas żadne informacje dotyczące rzekomych dokumentów z Egiptu. Kontaktowaliśmy się także z prokuraturą w Jeleniej Górze, która prowadzi śledztwo i tamtejsi prokuratorzy także nie mają takich dokumentów. Nie znamy ich treści, nie możemy się z nimi zapoznać – mówi mec. Jurewicz. - Być może materiały z Egiptu trafiły do Prokuratury Krajowej, która prześle je do śledczych prowadzących postępowanie. To nie powinno tak wyglądać – dodaje.

Godzinę po tym, jak Wirtualna Polska opublikowała powyższe informacje, Prokuratura Okręgowa w Jeleniej Górze poinformowała, że już otrzymała raport. "W ostatnim czasie do Prokuratury Okręgowej w Jeleniej Górze wpłynął przekazany w ramach międzynarodowej pomocy prawnej przez Arabską Republikę Egiptu raport, obejmujący obszerną informację o przeprowadzonych przez tamtejsze organy ścigania w ramach prowadzonego śledztwa czynnościach procesowych, między innymi w zakresie zeznań przesłuchanych osób oraz wyników przeprowadzonych przez biegłych badań, w tym z zakresu toksykologii i sekcji zwłok pokrzywdzonej" - napisano w oświadczeniu.

Mec. Jurewicz jest zaskoczony tym, co napisał "Fakt". – Jesteśmy zdumieni informacjami, że nie stwierdzono obrażeń ciała. Przecież obrażenia u Magdaleny Żuk były masywne z powodu upadku z wysokości. A może te masywne obrażenia ciała zakrywały te mniejsze? – zastanawia się pełnomocnik.

W egipskim raporcie rzekomo mają być informacje na temat tego, że Magdalena Żuk zażywała leki na depresję i schizofrenię. – Rodzina od początku temu zaprzecza i podtrzymuje te opinię – mówi adwokat.

W rozmowie z Wirtualną Polską siostra Magdaleny Żuk była zaskoczona zachowaniem prokuratury. - Nikt nas o niczym nie poinformował. Moi pełnomocnicy próbowali skontaktować się z prokuratorem. Jednak nie udało im się niczego dowiedzieć. Prokurator nie był dziś osiągalny - powiedziała Anna Cieślińska.

Według doniesień "Faktu", egipski raport na temat śmierci 27-latki potwierdza ustalenia polskich śledczych - przed wypadnięciem z okna kobieta nie została zaatakowana. Na jej ciele nie było żadnych śladów przemocy, wskazujących na udział osób trzecich. Nie stwierdzono również śladów DNA pod paznokciami ofiary, które mogłyby wskazywać na to, że próbowała z kimś walczyć. Egipscy śledczy ustalili również, że Żuk nie została zgwałcona. Nie odbyła też w Egipcie żadnego stosunku seksualnego, nawet dobrowolnego.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (308)