Skandal we Francji. Na uniwersytecie w Strasburgu znaleziono szczątki 86 zagazowanych Żydów
Skandaliczne odkrycie we Francji. Jak informują zachodnie agencje prasowe, w magazynach Muzeum Instytutu Medycyny Sądowej Uniwersytetu w Strasburgu odkryto, że wciąż przechowywane są tam szczątki 86 żydowskich ofiar hitlerowskiego obozu zagłady. Próbki tkanek zostały zebrane do badań medycznych przez nazistowskiego lekarza Augusta Hirta, który chciał stworzyć "kolekcję szkieletów".
O sprawie domniemanych szczątków Żydów przechowywanych w Muzeum Instytutu Medycyny Sądowej Uniwersytetu w Strasburgu zaczęło być głośno w styczniu, po ukazaniu się książki dziennikarza Michaela Cymesa poświęconej Augustowi Hirtowi. Autor pisał, że próbki tkanek, na których nazistowski medyk chciał przeprowadzać badania, przechowywane są w Instytucie. Wtedy jednak władze uniwersytetu stanowczo zaprzeczyły istnieniu takich próbek i zapewniały, że wszystkie szczątki, jakie znajdowały się na terenie Uniwersytetu, zostały pochowane.
Sprawę zaczął drążyć naukowiec ze Strasburga Raphael Toledano, który spędził ponad 10 lat na zgłębianiu nazistowskiej przeszłości miasta, leżącego na granicy Francji i Niemiec.
Podczas swoich poszukiwań badacz natrafił na list z 1952 r., napisany przez Camille Simonin, patologa, profesora i ówczesnego dyrektora Instytutu Medycyny Sądowej Uniwersytetu w Strasburgu. Pismo skierowane było do sędziego, który miał prowadzić proces Augusta Hirta. W dokumencie zawarte były informacje, co do miejsca przechowywania oraz dokładne opisy tkanek pobranych podczas sekcji zwłok zamordowanych, dla celów eksperymentalnych, 86 Żydów z obozu Auschwitz-Birkenau.
Pod naciskiem mediów obecny dyrektor Instytutu Jean-Sebastien Raul zgodził się na otwarcie zamkniętych dotąd, tajemniczych, szarych drzwi do pokoju 147 w Muzeum Instytutu, gdzie - jak podejrzewano - mogą znajdować się szczątki. Po wejściu do pomieszczenia podejrzenia potwierdziły się. W dokładnie opisanych słoikach z formaliną znajdowały się tkanki (m.in. skóra, jelita i żołądek z zawartością) pochodzące od 86 Żydów zagazowanych przez nazistów "do celów naukowych".
Jak powiedział dziennikarzom Raphael Toledano, "słoiki były opisane z wielką dokładnością". Na jednym z nich precyzyjnie zanotowano numer 107969, odpowiadający obozowemu numerowi wytatuowanemu Menachemowi Taffel'owi, jednej z 86 Żydów. - Byliśmy zszokowani, że te słoiki tam jeszcze były, 70 lat po zakończeniu wojny, po śmierci ofiar - powiedział Toledano. Jak dodał, "to nie do przyjęcia, że po tylu latach szczątki ofiar hitlerowców stały się eksponatami muzealnymi".
Sprawą zajęły się już władze Strasburga.
Chciał stworzyć "kolekcję szkieletów"
August Hirt, hitlerowski lekarz i anatom, w okresie II wojny światowej był dyrektorem Instytutu Anatomii na ówczesnym Uniwersytecie Rzeszy w Strasburgu. W tym czasie na bezpośrednie polecenie ministra spraw wewnętrznych Heinricha Himmlera, przy współpracy z organizacją badawczą Ahnenerbe, organizował akcję gromadzenia kolekcji czaszek i szkieletów więźniów różnych typów antropologicznych, wieku i płci.
W 1943 roku 29 kobiet i 57 mężczyzn (więźniów Auschwitz-Birkenau) zostało wyselekcjonowanych, przewiezionych do obozu Natzweiler-Struthof w Alzacji i uśmierconych w specjalnie przygotowanej do tego celu komorze gazowej, a ciała przekazano do badań Augusta Hirta.
86 poćwiartowanych, zatopionych w formalnie i okaleczonych w celu uniemożliwienia identyfikacji ciał odnaleźli w podziemiach Instytutu Anatomii 1 grudnia 1944 roku wyzwalający miasto alianci.
Po wojnie August Hirt zaprzeczał udziałowi w prowadzeniu badań w zakresie tzw. anatomii rasowej. Nazista zmarł śmiercią samobójczą 2 czerwca 1945 roku. Francuskie władze nie wiedziały o tym sądząc, że lekarz ukrywa się na terenie Niemiec. W 1952 r. we Francji odbył się jego proces, w którym za swoje zbrodnie został skazany na karę śmierci.