Tylko w WP. Skandal w Teatrze Bagatela. Oskarżenia o molestowanie
- Nie jestem fanem teorii spiskowych, urzędniczego "krycia" w tej sprawie nie było. Jeśli była zmowa milczenia, to raczej w kręgach towarzyskich Krakowa - mówi w rozmowie z WP Łukasz Gazur. Dziennikarz liczy, że sprawa z Teatru Bagateli "ośmieli inne zastraszone aktorki".
06.11.2019 | aktual.: 06.11.2019 15:38
Przypomnijmy: 8 aktorek krakowskiego Teatru Bagatela oskarża dyrektora sceny o mobbing i molestowanie w pracy. - Milczałyśmy przez tyle lat z obawy o utratę pracy i reakcję otoczenia - przyznają artystki.
- Wcześniej pojawiały się sygnały o pewnych nieprawidłowościach w Bagateli. Może nie aż tak wprost, jak w tym wypadku. Jednak pojawiały się sugestie odchodzących aktorek, że panował "zbyt krótki dystans z dyrektorem". To funkcjonowało jako plotka, żadna nie odważyła się powiedzieć: tak, byłam molestowana, tak byłam mobbingowana - przyznaje Łukasz Gazur. Redaktor działu kultura "Dziennika Polskiego" rzuca także nieco więcej światła na sprawę.
- Nie jestem fanem teorii spiskowych i nie podejrzewam, że mogło dojść do "urzędniczego krycia" Henryka Schoena. Ale już takie "krycie" mogło być w krwiobiegu towarzyskim. To taki rodzaj chronienia, który wynika z pewnej sympatii, funkcjonowania w krakowskim obiegu - mówi w rozmowie z WP.
Dlaczego zmowa milczenia w krakowskim teatrze została złamana tak późno? - To nie jest w żadne sposób inspirowane. Odpowiedź dają zresztą same dziewczyny - jedna z nich po spotkaniu z dyrektorem dostała ataku paniki. Któraś najzwyczajniej nie wytrzymała i powiedziała: dość! A za tym poszła solidarność kobieca - ocenia Gazur.
Po wybuchu afery prezydent miasta (Teatr Bagatela jest miejską sceną - przyp. red.) zgłosił nieprawidłowości do organów ścigania. Pod listem do Jacka Majchrowskiego podpisało się 7 pokrzywdzonych kobiet, jednak w ciągu ostatnich dni dołączyły kolejne. Nie jest wykluczone, że po nagłośnieniu sprawy, do grupy oskarżających dołączą kolejne artystki. Szczególnie, że na jaw wychodzą przypadki molestowania i mobbingowania innych pracownic teatru - nie tylko aktorek.
- Nie mamy żadnych narzędzi, aby usunąć dyrektora ze stanowiska. Jedyne co w takiej sytuacji może zrobić pracodawca, to zalecić urlop - przyznała w rozmowie z WP rzeczniczka Jacka Majchrowskiego. - Jednak prezydent Krakowa - w osobnym wniosku do prokuratury - wystąpi o zawieszenie pana dyrektora - dodała Monika Chylaszek. Obecnie gromadzone są dokumenty, pismo do śledczych ma trafić jeszcze w tym tygodniu.
- Ta sprawa może bardzo różnie wpłynąć na środowisko. Może się okazać, że ośmieli ona inne dziewczyny, które są zastraszone przez szefa. Jeśli faktycznie dyrektor Schoen zostanie zawieszony, to będzie to wielki sukces tych dziewczyn - ocenia Gazur.
Dyrektor teatru odrzuca wszelkie oskarżenia. "Mam poczucie wielkiej, niezasłużonej krzywdy, którą wyrządzono mnie i mojej żonie. Będę bronić swojego dobrego imienia i swojej niewinności" - zapewnia Schoen w oświadczeniu, które zawisło na drzwiach wejściowych do teatru.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl