Skandal w policji. Oskarżenia o mobbing i molestowanie seksualne
Mobbing i molestowanie seksualne w policji? Historię trzech pokrzywdzonych funkcjonariuszek przedstawiono w telewizyjnym reportażu. Przełożonych do dziś nie spotkały żadnego konsekwencje. Według KGP przeciwdziałanie mobbingowi w policji ocenia się pozytywnie.
O sprawie poinformował w sobotę "Superwizjer" TVN24. W reportażu "Policjantki, mobbing, molestowanie" Macieja Dudy i Łukasza Rucińskiego opowiedziano historię trzech kobiet, które spotkały się z nadużyciami w policji.
- Pewnego dnia na mojej drodze stanął kolega z zespołu, który miał do kobiet bardzo seksistowskie podejście - relacjonuje Katarzyna Śmietana z Komendy Miejskiej w Rybniku. W policji pracowała w zespole operacyjnym ds. przestępczości narkotykowej i seksualnej.
Problemy zaczęły się w momencie, gdy policjant awansował. - Marcin chodził i krzyczał na korytarzu, że wypie...li wszystkie kobiety z policji, a zacznie ode mnie - tłumaczy Śmietana. - Chodził i mówił, że ludzie będą mu ssać palca - dodaje.
Katarzyna Śmietana nie była jedyną ofiarą. Na imprezach służbowych, według ustaleń dziennikarzy, Marcin S. potrafił pluć na ludzi i nazywać ich "robakami". Inna policjantka z komendy usłyszała, że "sama poprosi, żeby ją zerżnął". Według zeznań świadków Marcin S. dawał do zrozumienia, że "wszystkie funkcjonariuszki są gorsze od niego".
Według relacji policjantki komendant nie reagował. Tłumaczył jedynie, że "Marcin taki jest". Po czasie zdecydował jednak, że "dla komfortu psychicznego" przeniesie kobietę do referatu ds. przestępczości nieletnich. - Była to forma ukarania mnie i pokazania innym kobietom, że jeżeli dzieje się coś podobnego, to mają siedzieć cicho - przekazała Śmietana.
Funkcjonariuszka poszła na urlop bezpłatny. Podczas niego otrzymała z policyjnych kadr decyzję o zawieszeniu ze względu na toczące się wobec niej postępowanie dyscyplinarne. - Miało to być postępowanie odwetowe - uważa Śmietana.
Mobbing w policji. Szukanie "haków" na podwładną
Kolejną historią w materiale TVN24 dzieli się nad. Małgorzata Jeżewska z nyskiej policji. Kobieta miała doświadczać mobbingu od 2019 roku. Komendant Edward F. miał kazać szukać "haków" na podwładną. - Mój bezpośredni przełożony ma czepiać się wszystkiego. Jak wyglądam, jak stoję, jak oddycham, w którą stronę patrzę. Ma znaleźć cokolwiek, co spowoduje, że się pożegnam z mundurem - relacjonuje nad. Jeżewska.
W materiale "Superwizjera" przedstawiono nagranie z jednego ze spotkań komendanta Edwarda F. "Niech pan ją na spokojnie 'zaudytuje', żeby miał pan o czym z nią rozmawiać. Jak pan się nie sprawdzi, pożegna się pan ze stanowiskiem" - mówił szef nyskiej policji.
W materiale przedstawiono także historię innej policjantki z jednego z policyjnych garnizonów. - Otrzymałam polecenie służbowe. Usłyszałam z ust swojego przełożonego, żebym "zrobiła mu loda" - relacjonuje anonimowa policjantka. - Miało to miejsce na terenie jednostki - dodaje.
Afera w policji. Konsekwencje doniesień policjantek
Funkcjonariuszka tłumaczy, co stało się, gdy ujawniła tę sytuację. - Posunięto się do wszczęcia szeregu postępowań dyscyplinarnych. Usiłowano wydalić mnie ze służby - przekazała. - Winą za odwołanie przełożonego jestem obarczana ja. (...) To jest czwarta wojna światowa - ocenia policjantka.
Dziennikarze TVN24 zwrócili się do Komendy Głównej Policji z pytaniem, ile raportów o mobbingu w 2020 zostało złożonych przez policjantki i policjantów. Rzecznik KGP przekazał, że nie dysponuje takimi danymi.
- Kilka miesięcy temu Departament Kontroli i Nadzoru MSWiA przeprowadził kontrolę (...). Działania Komendanta Głównego Policji w przeciwdziałaniu występowania zjawiska mobbingu zostały ocenione pozytywnie - informuje insp. Mariusz Ciarka.
Prokuratura umorzyła postępowanie ws. komendanta Edwarda F. z nyskiej policji. Zdaniem śledczych w sprawie służb mundurowych nie stosuje się przepisów o mobbingu. Śledztwo dot. doniesień Katarzyny Śmietany nadal trwa.
Źródło: TVN24