Skandal w diecezji Muenster. "Braterskie mataczenie"
Nowy raport wykazał ogrom nadużyć seksualnych w Kościele katolickim w Niemczech. Doniesienia ws. skandalu wywołały falę krytycznych komentarzu w prasie zza Odry.
"Biskupi i ich personel kierowniczy zawiedli, chroniąc sprawców, poddając ich 'terapii', a następnie posyłając dalej do wspólnot" - czytamy w wydawanym w Muenster dzienniku "Westfaelische Nachrichten".
"Niewiedza, przeciążenie i duch korporacyjny stworzyły system tuszowania spraw, w którym sprawcy chronieni byli jako 'bracia'" - podkreśla "WN".
"Niektórzy, patrząc wstecz, będą mówić o potwornych zaniechaniach, inni będą próbować nadać tym wydarzeniom kontekst tamtych czasów między tabuizacją a swobodą, który doprowadził do tego, że sprawcy nie stanęli przed sądem, a ofiary nie zostały wzięte w obronę. Nikt nie potrzebuje już teraz rytualnego okazywania skruchy. Nadszedł czas, by działać" - apeluje.
Czy instytucja, która chroni sprawców i umożliwia te czyny, może określać się jako święta?
Dziennik "Sueddeutsche Zeitung" zauważa, że o ile w raporcie dotyczącym nadużyć w diecezji monachijskiej, w polu zainteresowania były nazwiska prominentnych hierarchów - jak Joseph Ratzinger, Friedrich Wetter czy Reinhard Marx, to raport dla diecezji Muenster ma szerszą perspektywę i rzuca światło na oplatającą diecezję sieć.
Zobacz też: Horror u zakonnic. RPO o decyzjach po skandalu ujawnionym przez WP
"Na drugi, trzeci, czwarty rząd, na braterskie mataczenie, na szepczących członków wspólnot, na wielu obojętnych i cały system Kościoła sam w sobie" - zauważa "SZ". Wskazuje też na wielką zasługą raportu z Muenster.
"Dotyka on fundamentów, patrząc jednocześnie na konkretnych odpowiedzialnych. Stawia pytania o sakralizację władzy, na pielęgnowany od dawna i problematyczny obraz samego siebie. Czy ktoś, kto krzywdzi dzieci, może być 'świętym człowiekiem', który uosabia Chrystusa? Czy instytucja, która chroni sprawców i umożliwia te czyny, może określać się jako święta? Czy jakaś instytucja może z jednej strony zapewniać, że chce położyć kres nadużyciom, a jednocześnie utrzymywać struktury, nawet więcej, uznawać je za dane przez Boga, które właśnie tym nadużyciom sprzyjają? Odpowiedź widać jak na dłoni" - stwierdza niemiecka gazeta.
"Kościół nie wyciągnie się z bagna, ciągnąć się za własną czuprynę"
Regionalny dziennik "Die Glocke" uważa z kolei, że nawet jeśli jego możliwości są ograniczone, to biskup Felix Genn, któremu badacze także zarzucają pewne zaniechania, musi rozbudować struktury, które pomogą zapobiec nadużyciom w diecezji Muenster, zapewnią ofiarom uczciwą pomoc, dadzą zaufanie.
"Ale czy to może się udać? Przedstawiciele pokrzywdzonych słusznie domagają się niezależnej, państwowej komisji do wyjaśnienia nadużyć. Kościół nie wyciągnie się z bagna, ciągnąć się za własną czuprynę. Stracił ku temu zbyt dużo zaufania" - komentują publicyści "Die Glocke".