Skandal na szwajcarskiej budowie: Polacy nie dostali pensji
Dumping socjalny, opóźnienia w wypłacie wynagrodzeń i zwolnienia z pracy to przejawy dyskryminacji, które mogą spotkać Polaków pracujących w Szwajcarii, o ile nie znają oni swoich praw i nie wiedzą, gdzie mogą się zwrócić o pomoc.
16.02.2013 | aktual.: 16.02.2013 13:32
Skandalem zakończyła się realizacja budowy luksusowego hotelu Chedi von Samih Sawiris w Andermatt. Plac budowy musiała opuścić niemiecka firma Condor. Powód: wyzysk polskich pracowników. Przedostanie się tej informacji do mediów negatywnie odbiło się na reputacji wykonawcy ambitnego projektu finansowanego przez egipskiego miliardera Samiha Sawirisa.
Dyskryminacja polskich pracowników
Polacy protestowali z powodu wielu naruszeń regulaminu pracy, chociażby braku zapłaty za przepracowane nadgodziny. Zamiast ustawowego 42-godzinnego tygodnia pracy robotnicy zmuszani byli do spędzania na budowie 58 godzin. Warto w tym miejscu dodać, że nadgodziny są, co do zasady płatne w wysokości 125 procent podstawy. Jeżeli w tygodniu jest 18 nadgodzin to można sobie łatwo obliczyć, ile taki pracownik traci pieniędzy w ciągu miesiąca. Innym przejawem dyskryminacji było znaczne opóźnianie wypłat - zwykle Polacy otrzymywali wynagrodzenie dopiero po interwencji związku zawodowego Unia.
W szwajcarskiej prasie praktyki te odbiły się głośnym echem, pojawiły się komentarze, że pracownicy byli eksploatowani w sposób niewolniczy, zdziwienie budziło też to, że wśród zatrudnionych nie było Szwajcarów, a jedynie ściągnięci na krótkoterminowe projekty tani robotnicy z Polski, Słowacji, Węgier i Turcji.
Podobna historia spotkała też polskich "gipsiarzy" zatrudnionych w Bazylei przez Messebaustelle HRS. Nie dość, że otrzymywali dumpingowe wynagrodzenie to po tym jak informacja ta przedostała się do mediów, jeden z pracowników został zwolniony.
Odpowiedz na skandaliczne przypadki łamania prawa pracy
Szwajcaria to kraj bardzo popularny wśród imigrantów, także wśród Polaków - wysoki kurs franka i atrakcyjne stawki za pracę spowodowały czterokrotny wzrost liczby naszych rodaków, którzy zdecydowali się na pracę w tym kraju. Niestety, ale tu też zdarzają się różne formy wyzysku.
Praktyki te dobrze są znane Adamowi Rogalewskiemu, odpowiedzialnego w związku zawodowym Unia za sprawy imigrantów. W rozmowie z Wirtualną Polską przyznaje on, że najczęstszym problemem jest dumping socjalny. - Polscy pracownicy pracują dla polskiej, szwajcarskiej lub niemieckiej firmy za zaniżone wynagrodzenie jak np. koledzy z budowy w Bazylei. Zamiast dostawać 26 fr na godzinę otrzymują 14 fr. Ostatnio spotkałem się z sytuacją na budowie w miejscowości Rorschach, kanton St. Galen, gdzie Polacy pracowali za 6 euro - wyjaśnia Rogalewski.
Takie przypadki zdarzają się według naszego rozmówcy bardzo często - nie tylko w budownictwie, ale też w rolnictwie i przy opiece nad osobami starszymi. We wszystkich tych branżach pracuje w Szwajcarii dużo Polaków, dla przykładu w samej części włoskojęzycznej, czyli w Ticino jest 300 polskich opiekunek osób starszych.
Najskuteczniejsza formą obrony przed wszelkimi tego typu nadużyciami jest wstępowanie do związków zawodowych, bo to one zajmują się pomocą i kontrola wynagrodzeń w Szwajcarii, a także oferują różne inne formy pomocy - począwszy od porad prawnych, a skończywszy na dofinansowaniach do kursów językowych.
Polacy powinni również pamiętać, że w związku z faktem, iż Szwajcaria nie jest w UE to nie dotyczą jej niektóre dyrektywy - oznacza to po prostu, że każdy pracownik bez względu skąd pochodzi i przez jaka firmę jest zatrudniony powinien dostawać szwajcarskie wynagrodzenie!
Szczęśliwy epilog
Wspomniane na początku artykułu historie dzięki interwencji związku zawodowego Unia zakończyły się dobrze dla oszukanych Polaków. Robotnicy z Andermattu w końcu dostali wynagrodzenie za styczeń, pomimo że ich pracodawca zbankrutował. Pieniądze dostali od głównego wykonawcy, nie stracą też pracy, bo zostaną "przejęci" przez inną firmę.
Również na wskutek niezależnej kontroli wynagrodzenie otrzymają pracownicy z Bazylei. W przypadku dwóch robotników była to całkiem niemała suma - łącznie otrzymali oni 14400 fr.
Jednak, aby także inne przypadki wyzysku zostały w porę wykryte konieczne jest uświadomienie Polakom, że konieczny jest kontakt ze związkami zawodowymi w Szwajcarii - niestety, ale na razie robi tak jedynie niewielki procent naszych rodaków.
Jarosław Kozakowski