Skandal na Politechnice Wrocławskiej. Sześciu pracowników na ławie oskarżonych
Prokuratura skierowała do sądu we Wrocławiu akty oskarżenia w sprawie 10 osób, w tym sześciu pracowników naukowych Politechniki Wrocławskiej, dopuszczających się wyłudzenia z grantów naukowych ponad 1,75 mln złotych. Ponadto trzech oskarżonych przypisywało sobie autorstwo cudzych prac.
21.04.2015 | aktual.: 24.04.2015 17:21
Prokurator Okręgowy w Legnicy skierował do Sądu Okręgowego we Wrocławiu akty oskarżenia przeciwko dziesięciu osobom, w tym sześciu pracownikom Wydziału Elektroniki Politechniki Wrocławskiej. Od 2005 do 2013 r. dopuścili się oszustw przy rozliczaniu sześciu projektów naukowych, wyłudzając około 1,75 mln złotych. Za głównego inicjatora procederu prokuratura uznała 66-letniego Adama J., profesora politechniki, kierownika Zakładu Sztucznej Inteligencji i Projektowania Algorytmów w jednym z instytutów.
- Proceder polegał na pozyskiwaniu z Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego przez Adama J. i jego „zespół” środków na prace badawcze z zakresu informatyki, które w rzeczywistości nie były wykonane. Oskarżeni w ramach realizacji grantów zawierali umowy-zlecenia na wykonanie prac cząstkowych z doktorantami, studentami lub przypadkowymi osobami, niemającymi żadnych kwalifikacji do wykonywania prac naukowych objętych umową – mówi Liliana Łukasiewicz z Prokuratury Okręgowej w Legnicy.
Pracownicy naukowi wiedzieli, że prace te są wykonane nierzetelnie lub w ogóle nie zostały wykonane, a mimo to rozliczali przyznane środki w raportach końcowych. Wyliczono, że przez kilka lat tego procederu wyłudzili ponad 1,7 mln złotych. Sześciu kierownikom projektów naukowych prokuratura postawiła zarzut oszustwa.
- Organizatorem procederu był Adam J., profesor Politechniki. Z racji zasiadania w różnych gremiach naukowych miał on dużą wiedzę na temat tego, jak grant zdobyć, znał też osoby mające wpływ na podejmowanie decyzji rozstrzygających o ich przyznaniu. Często J. pozyskiwał dla projektu osoby z dużym dorobkiem naukowym, wpisywane jako jego uczestnicy na etapie rozstrzygania konkursu. Po przyznaniu grantu osoby te „znikały”, a na wykonanie prac cząstkowych podpisywano umowy z figurantami – dodaje Łukasiewicz.
Adam J. oraz pozostali kierownicy projektów naukowych, którzy służbowo podlegali J. – Maciej L., Tomasz K., Mateusz G., Radosław R. oraz Andrzej K. – usłyszeli zarzuty oszustwa, za które grozi od roku do 10 lat pozbawienia wolności. Wobec profesora J. wymiar kary zaostrzono z uwagi na to, że w ocenie prokuratura uczynił on z wyłudzania stałe źródło swojego dochodu. Grozi mu zatem do 15 lat więzienia.
Wśród oskarżonych znalazły się także żony dwóch pracowników naukowych – Agnieszka K. i Maria R. Mając świadomość nieuczciwości działań podpisały one umowy na wykonanie prac cząstkowych, które ostatecznie wykonane nie zostały. Usłyszały zarzuty pomocy w oszustwie za co mogą spędzić za kratkami od 6 miesięcy do nawet 8 lat.
Ponadto Adam J., Maciej L. i Tomasz K. dopuścili się łącznie sześciu plagiatów, polegających głównie na przywłaszczaniu sobie autorstwa fragmentów cudzych prac magisterskich. W tej sprawie oskarżono również dwie inne osoby, dopuszczające się tego przestępstwa – 67-letnia Zofia P. oraz 31-letni Bartosz T. Grozi im do 3 lat więzienia.
Byłeś świadkiem lub uczestnikiem zdarzenia? .