"Skandal, mamy telewizję stanu wojennego!"
Upartyjnienie, karuzela stanowisk, gorszące wydarzenia, wołające o pomstę do nieba - tak media publiczne pod rządami obecnej KRRiT charakteryzuje PO. Chęć zablokowania "ostatnich wolnych mediów" w Polsce zarzuca Platformie PiS.
28.05.2010 | aktual.: 28.05.2010 16:40
Debata w senacie na temat sprawozdania KRRiT rozpoczęła się bardzo gorąco, z sali co chwilę słychać okrzyki, buczenie, oklaski. Senatorowie przerzucają się nazwiskami prowadzących programy w publicznych mediach, którym zarzucają stronniczość. Niektórzy z senatorów sami przyznają, że ich wystąpienia nie mają charakteru merytorycznego.
- To, co dzieje się w naszym kraju pod przykrywką katastrofy smoleńskiej i powodzi, zakrawa o skandal - mówił Wojciech Skurkiewicz (PiS), dodając, że PO zawłaszcza aparat państwowy. - Gdzie zapowiedzi, że będą inne działania? Jak wam nie wstyd? - pytał Skurkiewicz wymieniając odwołanie szefa CBA, wskazanie kandydata na szefa NBP czy dążenie do rozwiązania KRRiT.
- Chciałabym, byśmy wrócili do meritum, my dzisiaj rozpatrujemy sprawozdanie KRRiT i tylko na tym powinniśmy się skupić - powiedziała Barbara Borys-Damięcka (PO). Podkreśliła, że dążenie do odrzucenia sprawozdania podyktowane jest wyłącznie walką o pluralizm w radiu i telewizji.
- KRRiT nie wywiązuje się z obowiązków, jakie nakłada na nią Ustawa o rtv - dodała, podkreślając, że nie zapewnia ona m.in. utrzymania ładu medialnego, swobodnego kształtowania poglądów obywateli, a w telewizji odbywają się roszady personalne, gwarantujące pracę zwolennikom określonych opcji politycznych.
Mariusz Witczak (PO) zarzucał szefowi KRRiT Witoldowi Kołodziejskiemu, że żartuje sobie z Senatu, gdy "bez parsknięcia śmiechem" potrafi mówić o misyjności radia lub telewizji. - Jaką misję realizuje program "Misja Specjalna"? (...) Jest jeszcze program Bronisława Wildsteina i on też oczywiście w sposób zupełnie apolityczny, w oderwaniu od jakichkolwiek interesów partyjnych realizuje misję - mówił Witczak.
Dodał, że "gratuluje" też "rajdu pana Gadowskiego z Krakowa" (szef TVP1), "bardzo apolitycznej osoby, związanej z panem Ziobro", który "przyjeżdża przypilnować paru spraw do Warszawy". Można by godzinami mówić o karuzeli stanowisk, o zdarzeniach, które są absolutnie gorszące" - stwierdził Witczak.
Marszałek Bogdan Borusewicz (PO) zarzucał TVP naruszanie obowiązku misyjnej działalności poprzez likwidację programów relacjonujących obrady Senatu, a KRRiT brak reakcji na ten fakt.
Janusz Sepioł (PO) ocenił, że zatoczyliśmy koło i mamy obecnie "telewizję stanu wojennego". Gdy przytoczył anegdotę Andrzeja Wajdy na temat telewizji publicznej, na dźwięk nazwiska reżysera ze strony PiS rozległo się buczenie. - Myślę, że jest to ostatnie sprawozdanie KRRiT w tym składzie - podkreślił Sepioł.
Dorota Arciszewska-Mielewczyk (PiS) zarzucała PO, że dąży do zakneblowania ostatnich wolnych mediów. - I kiedyś Polacy was za to rozliczą, znajdziecie się na śmietniku historii - mówiła. Gdy jako przykład kneblowania ust podała "nagonkę na redaktora Pospieszalskiego" i autorkę filmu "Solidarni 2010" Ewę Stankiewicz ze strony PO rozległo się: "biedula, biedula".
Także Stanisław Kogut (PiS) zarzucał, że Platforma chce przejąć media publiczne. Wtedy ze strony PO rozległo się: "od kogo? od kogo?". Tadeusz Gruszka (PiS) powiedział, że Platforma traci dziś prawo do mówienia o skoku na media, bo sama tego skoku dokonuje.
Piotr Wach (PO) ripostował, że zarzuty PiS są nieusprawiedliwione i demagogiczne, bo naturalną działalnością partii jest walka o jak największą władzę i nie ma w tym niczego złego, dopóki dzieje się to w ramach porządku konstytucyjnego.
Piotr Andrzejewski (PiS) złożył wniosek o uzupełnienie sprawozdania stanowiskiem Senatu wyrażającym "zaniepokojenie brakiem egzekwowania finansowych zobowiązań" wobec mediów publicznych przez rząd.