Skąd wziąć na pensje urzędników
Kolejne ratusze tłumaczą się ze wzrostu
wydatków na utrzymanie urzędników. Nawet jednak w tych
magistratach, które stawiane są za wzór oszczędności, redukcja
nakładów na biurokrację okazuje się pozorna albo chwilowa -
twierdzi "Gazeta Prawna".
W szczecińskim magistracie pracuje 1100 urzędników. Więcej niż w Bydgoszczy, Lublinie czy Poznaniu. Szczecinianie na pensje urzędników wydadzą w tym roku prawie 50 mln zł, gdy np. w Poznaniu 10 mln zł mniej - alarmują lokalne media. W budżecie miasta trzeba pilnie znaleźć dodatkowe 1,5 mln zł na płace, bo inaczej część pracowników nie dostanie w grudniu pensji.
W czasie toczącej się kampanii prezydenckiej argument wysokich kosztów utrzymania miejskich urzędników wytoczono też przeciwko rządzącemu Warszawą Lechowi Kaczyńskiemu, pisze "Gazeta Prawna". Stołeczny poseł Jacek Zdrojewski (SLD) oszacował, że wykonanie budżetu w dziale administracja wyniosło w 2003 r. 427 mln zł., a w 2004 r. suma ta wzrosła aż do 473 mln zł. Według Bronisława Komorowskiego, posła PO, polska stolica ma najdroższą - w przeliczeniu na głowę mieszkańca - administrację samorządową.
Bliższe przyjrzenie się budżetowi stawianego za wzór Poznania pokazuje jednak, że kwot na utrzymanie tamtejszych urzędników nie da się prosto porównać z innymi miastami. Nad Wartą np. zarządzanie majątkiem czy gospodarką mieszkaniową przeniesiono na zewnątrz - do zakładów budżetowych i jednostek budżetowych, a także spółek, podczas gdy w niektórych magistratach nadal zajmują się tym wewnętrzne wydziały. Stąd porównanie sum zapisanych w budżetach na wydatki administracji nie daje pełnego obrazu. (PAP)