PolskaSiwiec: Polska nie podołałaby innej strefie w Iraku

Siwiec: Polska nie podołałaby innej strefie w Iraku

Szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Marek Siwiec uważa, że z wojskowego punktu widzenia Polska nie podołałaby innej strefie stabilizacyjnej w Iraku niż górnopołudniowa, którą będzie zarządzać.
Minusy tej strefy to - zdaniem ministra - "trudny kontakt
kulturowy" z szyitami, stanowiącymi większość na tym terenie.

14.05.2003 | aktual.: 14.05.2003 20:31

Środowe spotkanie ministra Siwca z młodzieżą i lokalnymi środowiskami intelektualnymi w Katowicach, pierwotnie poświęcone kwestiom integracji z UE, zdominowały sprawy związane z polityką międzynarodową i sytuacją w Iraku.

"Innej strefie nie podołalibyśmy z punktu widzenia zdolności wojskowych. Nasze preferencje, które formułowaliśmy co do strefy północnej, dotyczyły bardziej stopnia jej uporządkowania (...). Wydawało się, że mając mocnego partnera wśród miejscowej ludności, można łatwiej rozmawiać. I tak i nie. Gdyby tam rozpoczął się jakiś ruch odśrodkowy, na przykład próba stworzenia państwowości, bylibyśmy za słabi nie tylko wojskowo, ale również politycznie. Tam naprawdę pięścią w stół mogą uderzyć tylko Amerykanie" - oświadczył minister, pytany o ocenę strefy między Basrą a Bagdadem, którą obejmie Polska.

Siwiec dodał, że główny problem nawiązania kontaktu z ponad trzema milionami ludzi, którzy tam mieszkają, będą mieć cywilni administratorzy, a nie wojsko.

Mówiąc o szacowanych na kilkadziesiąt milionów dolarów kosztach wysłania od półtora do dwóch tysięcy polskich żołnierzy do Iraku, Siwiec powiedział, że będą to doborowe polskie jednostki, których utrzymanie i tak kosztuje państwo.

"Do naszych sojuszników zwracamy się, aby zostało pokryte wszystko, co jest powyżej kosztów stałych. Trzeba przerzucić tam wojsko, na miejscu trzeba korzystać ze specjalnego rodzaju transportu, ze specjalnego rodzaju umundurowania tropikalnego. To są te dodatkowe koszty, które zostaną pokryte przez koalicję" - wyjaśnił.

Siwiec zapowiedział, że wkrótce znane będą nazwy jednostek, które wyjadą do Iraku. "Jednostki, które są podawane jako wiodące, interoperacyjne z siłami NATO, są najbliżej tego standardu, który musi zostać osiągnięty, aby skutecznie działać w Iraku" - powiedział. Oprócz części jednostek, które uczestniczyły już w operacjach pokojowych, do Iraku pojadą - jak powiedział - także inne: aeromobilne i logistyczne.

Dokładna liczba polskich żołnierzy, którzy pojadą do Iraku (według ministra Siwca, będzie ich od półtora do dwóch tysięcy), ma być znana po zaplanowanej na 22 i 23 maja międzynarodowej konferencji w Warszawie. Liczba żołnierzy wynikać ma z zadań, które zostaną im powierzone.

W ocenie Siwca, z punktu widzenia zadań do zrealizowania, sprawa Iraku nadal pozostaje, mimo militarnego sukcesu, wyzwaniem dla koalicji.

"Osiągnięcie celu militarnego nie załatwia sprawy. Dzisiaj pozostawienie tych ludzi i tego kawałka ziemi samopas oznacza wojnę domową. Jest odpowiednio dużo potencjału i chętnych, którzy rozpaliliby tę wojnę. Wyzwaniem jest zaprowadzenie porządku i pokoju" - powiedział minister.

Zastrzegł, że polska misja w Iraku ma inny charakter niż dotychczasowe misje pokojowe. Zadaniem sił stabilizacyjnych będzie zastąpienie wielu instytucji państwa, które w Iraku przestały istnieć, oraz stworzenie warunków, aby funkcje państwa zostały przywrócone. "Stabilizowanie to tworzenie warunków do odbudowy" - dodał Siwiec.

Minister oświadczył, że po operacji w Iraku Polska jest przykładem sukcesu w świecie, a jednostka "Grom" wykonała dla autorytetu Polski olbrzymią pracę. Zapowiedział doposażenie i rozwinięcie "Gromu", który nazwał "wielkim dobrem narodowym". (mag)

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)