Siostra Chmielewska przerwała wywiad. Musiała ratować adoptowanego syna
Siostra Małgorzata Chmielewska, która opublikowała w mediach społecznościowych list otwarty ws. weta Karola Nawrockiego do tzw. ustawy pomocowej, w środę gościła na antenie TVN24. W pewnym momencie wywiadu doszło do nieprzewidzianej sytuacji - musiała ona przerwać wypowiedź, aby pospieszyć na ratunek swojemu adoptowanemu synowi.
Siostra Małgorzata Chmielewska w reakcji na weto prezydenta do tzw. ustawy pomocowej opublikowała we wtorek w mediach społecznościowych list otwarty. Wcześniej w poniedziałek Karol Nawrocki poinformował, że nie podpisał nowelizacji ustawy o pomocy obywatelom Ukrainy.
Swój list skierowała zarówno do prezydenta i pierwszej damy, jak i do marszałka Sejmu oraz posłów i posłanek. Przekazała w nim, że "zawetowanie ustawy o pomocy ofiarom wojny w Ukrainie pozbawi setki tysięcy osób pracy - będą nielegalnie, bo błyskawiczne uzyskanie prawa pobytu jest mrzonką. Najsłabszych, niemogących pracować i dzieci zepchnie na ulicę lub zmusi do powrotu".
W środę społeczniczka gościła na antenie TVN24, gdzie odnosiła się do listu otwartego. W pewnym momencie musiała jednak przerwać wywiad. - Przepraszam, jedną sekundę, mój niepełnosprawny syn ma atak padaczki w tej chwili - powiedziała, dodając: - Jedną sekundę, ja się nie rozłączam.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wytknął błąd Trumpowi. "Największa katastrofa geopolityczna XXI w."
Minutę później siostrze udało się wrócić na antenę, a dopytywana o to, czy wszystko w porządku, powiedziała: - Tak, jest ktoś, kto się nim zajmie. Artur ma lekooporną padaczkę niestety, musi być monitorowany 24 godziny na dobę.
Siostra Chmielewska, prezes Fundacji "Domy Wspólnoty Chleb Życia" i przełożona Katolickiej Wspólnoty Chleb Życia, adoptowała Artura, kiedy ten był małym dzieckiem.
Siostra Chmielewska: Gra najsłabszymi jest hańbą dla mojej Ojczyzny
List otwarty, który był przedmiotem dyskusji w środowym wydaniu "Faktów po Faktach" odbił się szerokim echem w sieci. Społeczniczka zwróciła się w nim do adresatów z zaproszeniem "do osobistego spotkania" z osobami, które dotknie zawetowanie ustawy. "Spojrzenia w oczy i powiedzenia: 'spadaj mały, spadaj starcze, skąd przyszedłeś. Nie stać nas na ciebie, jesteś nieprzydatny, a że urodziłeś się pechowo gorzej, to nie nasz problem'. Termin ew. wizyty w stolicy lub u nas do uzgodnienia" - napisała.
Jak dodała: "Żadne względy: polityczne, ekonomiczne ani moralne nie uzasadniają tego, co się stało. Gra najsłabszymi jest hańbą dla mojej Ojczyzny, podobnie jak sianie wrogości i nie ma nic wspólnego z wartościami chrześcijańskimi ani zwykłą ludzką solidarnością".
Czytaj też: