Koszmar nad morzem. "Preludium do tego, co może wydarzyć się w lipcu"
Potrafią pojawić się nagle, w ciągu dnia. Kontakt z nimi grozi wysypką, gorączką, a nawet problemami z oddychaniem. Sinice od lat są zmorą turystów wypoczywających nad Bałtykiem i polskimi jeziorami. Co czeka nas tego lata?
Nie ma na świecie drugiego morza, gdzie sinice występowałyby tak masowo. Bałtyk, w którym zakwitają, jest ewenementem na skalę światową.
Eksperci podkreślają, że sinice to powód do zmartwień i zagrożenie, często bagatelizowane przez turystów. Dobra informacja jest jednak taka, że o ile trudno przewidzieć, kiedy zakwitną, to wiadomo, kiedy znikną.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Preludium do tego, co może wydarzyć się w połowie lipca"
- Sinice występują w Bałtyku przez cały rok. Jest mnóstwo gatunków. W okresie letnim zaczynają dominować trzy różne rodzaje. Rozwijają się na Bałtyku centralnym i później wiatr przywiewa je w naszym kierunku. W zależności od rodzaju woda może być wtedy żółtawa lub zielona - tłumaczy w rozmowie z Wirtualną Polską dr Justyna Kobos z Katedry Biologii Morza i Biotechnologii Uniwersytetu Gdańskiego.
Przypomina rok 2018, który był najbardziej intensywny, jeżeli chodzi o zakwit sinic, w historii. Czy "powtórki z rozrywki" można spodziewać się również w tym roku?
- To, że zakwit pojawił się już w czerwcu i w takich ilościach, jest sporym zaskoczeniem. To jest małe preludium do tego, co może wydarzyć się w połowie lipca. Wtedy sinice, które są na środku Bałtyku, dotrą do nas, doprowadzając do jeszcze większego zakwitu. Chyba, że wcześniej przyjdzie znacząca zmiana w pogodzie - przewiduje dr Kobos.
Zła pogoda to dobra wiadomość
Sinice są nieprzewidywalne. - Sytuacja jest z reguły dynamiczna. O poranku, kiedy ratownicy otwierają kąpielisko i pierwsi plażowicze wchodzą do wody, sinic może jeszcze nie być. A już w południe prądy i wiatr przesuwają je z głębi morza bliżej brzegu. Ciężko jest wywnioskować, kiedy się pojawią. Łatwiej przewidzieć, kiedy znikną - wyjaśnia ekspertka.
Bakterie do życia potrzebują m.in. słońca. Dlatego często ich zakwit obserwujemy w trakcie lub po fali upałów. Paradoksalnie więc "dobrą" informacją w te wakacje są ostrzeżenia synoptyków przed burzami i załamaniami pogody.
- Deszcze, które nagle przyjdą, czy silne porywy wiatru - one mogą wymieszać wodę i spowodować, że sinice przez jakiś czas do nas nie wrócą. Zostaną wepchnięte ponownie w głąb morza - wyjaśnia dr Kobos.
Wszystko wskazuje na to, że w tym sezonie sytuacja może być podobna, jak w 2021 roku. - Wtedy mieliśmy krótki zakwit pod koniec czerwca i praktycznie poza tym niewiele się działo. Był upał, piękne lato, a kierunek wiatru i falowanie sprawiły, że na nasze kąpieliska te sinice nie trafiły - przypomina ekspertka Uniwersytetu Gdańskiego.
Sprawdź prognozę pogody dla swojego regionu na pogoda.wp.pl
Czyste wybrzeże, zakwity w zatoce
Osoby planujące wypoczynek na północy kraju wybierają między otwartym morzem, gdzie woda jest chłodniejsza, wiatr mocniejszy i fale większe, a na przykład Zatoką Gdańską, gdzie miasta mają więcej atrakcji do zaoferowania, woda jest cieplejsza, płytsza i bezpieczniejsza dla dzieci. Okazuje się, że różnica jest widoczna również w kwestii cyjanobakterii.
- Nie licząc lat 2006 i 2018, kierunek wiatru zawsze wpycha sinice w zatokę. Strona otwartego morza jest wolna od zakwitu. Tam kąpieliska są częściej zamykane z powodu dużej fali - wyjaśnia dr Kobos.
Ekspertka tłumaczy też, dlaczego często dochodzi do sytuacji, w której jedno kąpielisko jest zamknięte, woda przy brzegu ma zielonkawy kolor, a kilkaset metrów dalej można się kąpać.
- Sinice mają w sobie przestrzenie wypełnione gazem. Jak baloniki mogą unosić się przy powierzchni, tworząc zbite smugi. I to one przenoszone są w skupisku, więc to wszystko wynika z kierunku i siły wiatru. Naprawdę zawsze są miejsca, gdzie można się kąpać. Więc nie straszyłabym, że lato ma być upalne, więc będzie ciężko. Trzeba to po prostu sprawdzać. Ale jest duża szansa, że tego zakwitu nie będzie - uspokaja rozmówczyni WP.
Przywołuje też badania, jakie przeprowadziła pod koniec ubiegłego sezonu. - Na 168 nadmorskich kąpielisk, które mamy, nie jest aż tak tragicznie. Statystycznie w ciągu ostatnich lat co sezon mieliśmy zaledwie pojedyncze dni, kiedy kąpieliska musiały być zamknięte z powodu zakwitu sinic - mówi ekspertka.
Przy okazji apeluje, by bezwzględnie słuchać ratowników. - Często zdrowy rozsądek kończy się tam, gdzie jurysdykcja ratowników. Pamiętajmy o tym, że musimy być odpowiedzialni - podkreśla.
Upalne lato to problem w jeziorach
O ile chwilowe załamania pogody mogą oczyścić morską wodę z sinic, w przypadku jezior sytuacja jest trudniejsza.
- Już teraz sinice pojawiły się np. w jeziorze Dąbie w Szczecinie, tam jest duży problem. W takich zbiornikach wymiana wody jest mniejsza, dlatego sinice to jest bolączka głównie wód śródlądowych. W przypadku jezior, niestety, upalne, słoneczne lato może skutkować zamykaniem wielu kąpielisk - przewiduje dr Kobos.
Jeżeli więc sprawdzą się prognozy synoptyków, w te wakacje częściej będzie można plażować na polskim morzem niż pięknymi mazurskimi jeziorami.
Katarzyna Staszko, dziennikarka Wirtualnej Polski