"Siły powietrzne wiedziały, ile osób jest na pokładzie"
Generał w stanie spoczynku, Stanisław Koziej uznał, że początkowy brak informacji o dokładnej liczbie osób lecących samolotem, który rozbił się w Mirosławcu, wynikał z określonych procedur, według których działa wojsko. Jest przekonany, że siły powietrzne wiedziały, ile osób jest na pokładzie, jednak nie można bez odnalezienia ciał podawać ile osób zginęło, a tym bardziej podawać nazwisk ofiar.
Galeria
[
]( http://wiadomosci.wp.pl/katastrofa-samolotu-wojskowego-casa-6038701113741953g )[
]( http://wiadomosci.wp.pl/katastrofa-samolotu-wojskowego-casa-6038701113741953g )
Katastrofa samolotu wojskowego Casa
W opinii generała, wyjaśnienie okoliczności wypadku może zająć bardzo dużo czasu. Komisja powoływana specjalnie do pracy nad konkretnym przypadkiem pracuje niezwykle intensywnie, ale same procedury mogą potrwać nawet kilka miesięcy. To wszystko zależy od stopnia skomplikowania sprawy i śladów jakie uda się zabezpieczyć w toku śledztwa - tłumaczył generał.
Według Stanisława Kozieja, brak ratowników cywilnych na miejscu wypadku nie oznacza zaniedbania ze strony wojska. Generał tłumaczył, że najprawdopodobniej szef wojskowego zespołu ratowniczego ocenił, iż ma wystarczające środki by poprawnie przeprowadzić operacje.
Do wypadku samolotu CASA doszło przy podchodzeniu do lądowania na lotnisku wojskowym w Mirosławcu. Maszyna należąca do 13. Eskadry Lotnictwa Transportowego rozbiła się o godz. 19.07. Samolot wracał z Warszawy, z konferencji dotyczącej bezpieczeństwa lotów i miał międzylądowanie na lotnisku Poznań-Krzesiny.