Sikorski: walczymy o polskich kandydatów z determinacją
Szef polskiej dyplomacji Radosław Sikorski ocenił, że szanse Jerzego Buzka na objęcie stanowiska przewodniczącego Parlamentu Europejskiego (PE) są nadal bardzo wysokie. Szef Sikorski zapewnił jednocześnie, że Polska walczy o wszystkich polskich kandydatów z równą determinacją, ale będzie musiała iść na pewne kompromisy.
15.06.2009 | aktual.: 15.06.2009 18:07
Odnosząc się do spekulacji mediów, że Polska będzie musiała za stanowiska przewodniczącego Parlamentu Europejskiego zapłacić wysoką cenę, np. straci szanse na ważną tekę dla polskiego reprezentanta w Komisji Europejskiej, Sikorski apelował o rozsądek. - Bądźmy dojrzali. To są negocjacje bardzo podobne do negocjacji koalicyjnych przy tworzeniu rządu, czy narodowego parlamentu. Jeżeli jedna z grup dostaje powiedzmy marszałka sejmu, to jasne, że czegoś innego nie dostanie - powiedział szef dyplomacji.
- Ale to jest tego warte, bo to będzie najbardziej prominenta i najbardziej prestiżowa i wpływowa posada Polaka po naszym przystąpieniu do UE. Więc ja rozumiem, że jesteśmy mistrzami w samobiczowaniu się, ale kibicujmy naszemu kandydatowi do zwycięstwa, a nie martwmy się, czy warto zwyciężać - zaapelował Sikorski. Szef MSZ zapewnił jednocześnie, że Polska walczy o wszystkich polskich kandydatów z równą determinacją. "Zarówno o Włodzimierza Cimoszewicza, (który stara się o stanowisko sekretarza generalnego Rady Europy), jak i o polskiego komisarza z ważnym portfolio i walczymy także o komisję w PE. Ale z góry mówię, że to polityka demokratyczna i jakieś kompromisy trzeba będzie zawrzeć" - powiedział Sikorski.
Polski eurodeputowany Jerzy Buzek jest jednym z dwóch kandydatów zwycięskiej w wyborach do Parlamentu Europejskiego chadeckiej rodziny politycznej - Europejskiej Partii Ludowej. Drugim kandydatem jest Włoch Mario Mauro.
EPL, do której należy m.in. Platforma Obywatelska i PSL, wybierze swego kandydata na przewodniczącego PE 7 lipca, a inauguracyjna sesja nowego PE odbędzie się 14 lipca. Warunkiem, by to kandydat EPL został przewodniczący PE, jest zawarcie porozumienia koalicyjnego w tej sprawie z inną grupą polityczną - np. z socjalistami. Sami chadecy, choć będą najliczniejsza grupą (264 mandaty) nie mają bowiem większości w liczącym 736 deputowanych PE.
Inga Czerny