PolskaSikorski będzie superministrem?

Sikorski będzie superministrem?

- Ingerencja w konstytucyjne uprawnienia prezydenta w zakresie polityki zagranicznej, Rady Ministrów i premiera – taką recenzję wystawili sejmowi eksperci projektowi ustawy o rządowym systemie koordynacji spraw związanych z członkostwem RP w UE, do której dotarł serwis tvp.info. W myśl projektu, Radosław Sikorski jako szef MSZ miałby większą władzę niż wicepremier.

Sikorski będzie superministrem?
Źródło zdjęć: © PAP/EPA

14.05.2009 | aktual.: 14.05.2009 16:02

Skąd tak ostra opinia sejmowych prawników? Choć głównym zadaniem ustawy jest połączenie UKIE (Urzędu Komitetu Integracji Europejskiej) z Ministerstwem Spraw Zagranicznych, projekt tylnymi drzwiami wprowadza też zmiany w kompetencjach szefa dyplomacji. W myśl projektu, Radosław Sikorski jako szef MSZ ma czuwać nad „zapewnieniem spójności i jednolitości polityki zagranicznej RP”. – Sikorski będzie teraz superministrem. Szef MSZ ma mieć nawet większą władzę niż wicepremier. Jeśli będzie czuwał nad spójnością polityki zagranicznej, to de facto będzie mógł wydawać polecenie swoim kolegom z rządu – mówi Karol Karski (PiS), były wiceminister spraw zagranicznych.

Ustawa budzi wątpliwości nie tylko opozycji. Także sejmowi eksperci uważają, że szef dyplomacji będzie miał, po jej wejściu w życie, zbyt duże uprawnienia. „Przepis nasuwa poważniejsze zastrzeżenia natury konstytucyjno-prawnej, ponieważ bliżej nie wiadomo, w jaki sposób minister kierować ma zapewnieniem spójności i jednolitości polityki zagranicznej. Zadanie to może także być traktowane jako ingerencja w konstytucyjne uprawnienia prezydenta w zakresie polityki zagranicznej ( art. 133 konstytucji) oraz Rady Ministrów, jak również Prezesa Rady Ministrów jako organów powołanych do kontroli i koordynacji pracy członków Rady Ministrów obejmującej również działania na płaszczyźnie międzynarodowej" - piszą eksperci Biura Analiz Sejmowych.

Protestuje także kancelaria prezydenta. – Można wyrazić zdumienie, że rząd po raz kolejny podejmuje próbę rozstrzygnięcia kwestii udziału przedstawicieli władzy wykonawczej w realizacji spraw z zakresu polityki zagranicznej przed wydaniem orzeczenia przez Trybunał Konstytucji w sprawie tzw. sporu kompetencyjnego – mówi Andrzej Duda, minister kancelarii prezydenta. - Minister spraw zagranicznych nie posiada konstytucyjnie umocowanych kompetencji do samodzielnego działania w zakresie zapewnienia spójności i jednolitości polityki zagranicznej, lecz musi współpracować, tak samo jak premier, z prezydentem – dodaje Duda.

Tymczasem wiceminister spraw zagranicznych Andrzej Kremer uważa, że nie należy dopatrywać się w ustawie zbyt dużej roli MSZ. Nie ma też mowy o ingerowaniu w uprawnienia prezydenta. – To kwestia terminologii. Przecież i teraz minister spraw zagranicznych odpowiada za koordynację polityki zagranicznej. Czy stwierdzenie „zapewnienie spójności i jednolitości polityki zagranicznej” daje mu więcej uprawnień? Można nad tym dyskutować. Spotkałem się nawet z opiniami, że to stwierdzenie „koordynacja” jest mocniejsze i daje większą władzę. Ale jeśli ta sprawa będzie budzić kontrowersje, jeśli kancelaria prezydenta będzie się sprzeciwiać, możemy wrócić do „koordynacji” – mówi Kremer.

Prof. Cezary Mik, który również przygotował opinię w tej sprawie dla Biura Analiz Sejmowych, także wskazuje na mocną pozycję MSZ. Dużą władzę w nowym systemie w sprawach europejskich ma mieć komitet ds. europejskich. Jego obradom ma przewodniczyć szef MSZ, czasem sekretarz stanu w tym resorcie. Sporadycznie – premier. "Taką formułę komitetu uważam za konfliktogenną (minister przewodniczy pracy innych ministrów, a może nawet sekretarz stanu będzie przewodniczył posiedzeniom, w których będą brali udział ministrowie)” – pisze Mik.

Zdaniem prof. Mika, sejm w ogóle nie powinien pracować nad tą ustawą, tylko napisać nową, która kompleksowo uregulowałaby zarządzanie sprawami związanymi z naszym członkowstwem w UE.

Katarzyna Borowska

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (31)