Sienkiewicz sprzedał pamiątki z powodu biznesowego fiaska. "Wszyscy się od niego odwrócili"
Dzięki sprzedaży rękopisów słynnego pradziadka, noblisty Henryka Sienkiewicza, były szef MSWiA zarobił 300 tys. złotych. Jak donosi "Wprost", do decyzji o spieniężeniu pamiątek Bartłomieja Sienkiewicza zmusiło rozwiązanie umowy przez PKN Orlen z założoną przez niego spółką.
Mianowany na stanowisko prezesa PKN Orlen w lutym br. Daniel Obajtek rozwiązał umowę z założoną przez Sienkiewicza spółką Salvor. Jak podaje tygodnik, stanowiła ona ostatnie źródło realnych zarobków byłego ministra. Jak twierdzi informator "Wprost", w działalności spółki były minister wykorzystywał doświadczenie i wiedzę zdobyte przez 12 lat pracy w Urzędzie Ochrony Państwa.
Od 2003 do 2018 roku spółka Salvor otrzymała od PKN Orlen w sumie niemal 13 mln złotych, jednak od 2013 roku nie była już własnością Sienkiewicza. Wówczas, tuż przed nominacją na stanowisko ministra spraw wewnętrznych, polityk sprzedał wspólnikom swoje udziały w spółce i zlikwidował działalność gospodarczą. Jak podaje gazeta, zlecenia nieoficjalnie były jednak traktowane jako zlecenia "dla Sienkiewicza" i sowicie opłacane.
Pozycję b. szefa MSWiA osłabiła afera taśmowa, której był jednym z uczestników. Wówczas stracił rządowe stanowisko. Jak podaje "Wprost", najbliższe otoczenie Sienkiewicza odwróciło się od niego po publikacji "Gazety Wyborczej", która napisała, że polityk utworzył specjalny zespół, który inwigilował szefów ABW, SKW czy BOR, chcąc się upewnić, czy to nie oni stoją za aferą taśmową.
Zobacz także: Gawłowski po wyjściu z aresztu: stoję z otwartą przyłbicą, niczego się nie obawiam
Jak twierdzi jeden z rozmówców gazety, Sienkiewiczowi "przylepiono etykietę osoby przynoszącej pecha", dlatego nikt nie chce z nim wchodzić w bliższe relacje. - Można go spotkać w mokotowskich lokalach, gdzie stara się prowadzić życie bon vivanta - podaje informator "Wprost".
Źródło: "Wprost"
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl