Rewelacje Łukaszenki. Dosadna riposta Siemoniaka
- To kompletna bzdura - stwierdził minister-koordynator służb specjalnych Tomasz Siemoniak. Tak odniósł się do słów Alaksandra Łukaszenki, o szykowanej przez wywiadu Polski i USA "prowokacji przeciw ludności Polski".
21.02.2024 | aktual.: 21.02.2024 15:43
Białoruska Agencja Telegraficzna Biełta podała we wtorek, że podczas narady z funkcjonariuszami struktur siłowych, Alaksandr Łukaszenka powiedział o "szykowanej prowokacji przeciw ludności Polski". - Wywiady polski i amerykański przygotowują prowokację o wielkiej skali przeciwko cywilnym mieszkańcom Polski, o którą oskarżą Rosję i Białoruś - miał stwierdzić Łukaszenka cytowany przez agencję Biełta.
- To kompletna bzdura - stwierdził Siemoniak w środę w rozmowie z Radiem Zet. Dodał, że "takie wypowiedzi należy traktować jako elementy wojny informacyjnej, ale bardzo mocno nakierowanej na własną opinię publiczną".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Niestety prezydent Łukaszenka atakuje Polskę sugerując często niestworzone historie, żeby siać napięcie, zwracać na siebie uwagę, mobilizować własną opinię publiczną, żeby pokazywać Rosji, że jest antyzachodni czy antypolski - powiedział Siemoniak.
Podkreślił, że "wywiady i służby demokratycznych państw nie działają w ten sposób, że w celu udowodnienia czegoś - krzywdzą własnych obywateli".
"Niczego nie można wykluczyć"
Siemoniak pytany, czy słowa Łukaszenki nie są przygotowaniem do jakieś prowokacji przeciwko Polsce, Siemoniak zastrzegł, że "niczego nie można wykluczyć".
- Musimy bardzo uważnie śledzić, co się dzieje na Białorusi, co mówi prezydent Łukaszenka oraz co tamtejsze służby i wojsko robią - powiedział minister-koordynator służb specjalnych. Zaznaczył, że Białoruś - państwo sąsiadujące z Polską, "odgrywa rolę w wojnie rosyjsko-ukraińskiej będąc w jakieś mierze zapleczem dla Rosji".
Zapytany o sytuację na granicy polsko-białoruskiej, Siemoniak powiedział, że Straż Graniczna przekazuje komunikaty. Przyznał, że "zwykle zimą prób nielegalnego przekraczania granicy jest mniej".