PolskaSiedzi sobie w Sejmie leń...

Siedzi sobie w Sejmie leń...


Jeżeli kadencja parlamentu nie ulegnie skróceniu, to można powiedzieć, że właśnie zbliżamy się do jej półmetka. Okazuje się jednak, że to zbyt mało czasu, by niektórzy z wielkopolskich posłów zdążyli ,,się rozkręcić”.

28.08.2003 08:08

Posłowie „grzeją sejmowe ławy” i co najwyżej uczestniczą w głosowaniach, ale sami wypowiadają się rzadko. Wielkopolskim rekordzistą jest tutaj Tadeusz Myler. Parlamentarzysta z legitymacją partyjną Sojuszu Lewicy Demokratycznej od początku tej kadencji Sejmu wszedł na mównicę tylko dwa razy. Pierwszy raz 19 czerwca 2002 roku, kiedy to odczytywał projekt ustawy dotyczący ochrony środowiska i gospodarki odpadami. Drugi raz, 17 lipca także 2002 roku, Myler odczytywał sprawozdanie dotyczące także ustawy o środowisku i odpadach. Potem Myler zamilkł. I tak milczy do dziś.

Aktywni w komisji

Drugie miejsce wśród najmniej aktywnych na forum parlamentu ma posłanka Grażyna Pijanowska. Koleżanka klubowa Tadeusza Mylera odezwała się w Sejmie zaledwie 7 razy. Ostatni raz 8 kwietnia tego roku. Zwykle pani poseł mówiła z trybuny sejmowej na tematy społeczne i dotyczące rodziny. To zrozumiałe, bo sama jest członkiem sejmowej Komisji Polityki Społecznej i Rodziny.

Niewiele lepszy wynik od Grażyny Pijanowskiej zanotował Andrzej Gawłowski z Piły. Poseł SLD zdobył się na 11 wystąpień w ciągu trwania bieżącej kadencji. Nie zapowiada się, by w drugiej część kadencji miało się wiele zmienić. Poseł chce bowiem skoncentrować się przede wszystkim na pracy w Sejmowej Komisji Europejskiej i misji obserwacyjnej w Parlamencie Europejskim.

Zaledwie o jedno wystąpienie lepsza od posła Gawłowskiego jest Joanna Nowiak - poznańska posłanka Sojuszu. Posłanka, która była jedną z pierwszych występujących na trybunie sejmowej podczas tej kadencji (odczytywała nazwiska posłów podczas ich zaprzysiężenia na pierwszym posiedzeniu) zanotowała tylko 12 wystąpień.

- Aktywności posła nie należy mierzyć liczbą wystąpień z trybuny sejmowej. Ja nie czuję się leniwym posłem. Mam sporo pracy w komisji Spraw Zagranicznych. - wyjaśnia posłanka Nowiak.

Szanse pierwszaków

To wyniki zastanawiające przy 229 wystąpieniach Stanisława Steca - wielkopolskiego lidera aktywności sejmowej. Politycy SLD tłumaczą to zjawisko prosto:

- W ugrupowaniu rządzącym to klub wyznacza do zabrania głosu i posłowie, którzy są pierwszą kadencję nie mają na to wpływu - wyjaśniła na łamach „Tygodnika Wągrowieckiego” posłanka Grażyna Pijanowska.

Ta zasada jednak obowiązuje nie tylko w ugrupowaniu rządzącym. „Pierwszaki” mają też trudności z „dopchaniem” się do głosu w ugrupowaniach opozycyjnych. Świadczyć może o tym słaby wynik lidera wielkopolskiej Platformy Obywatelskiej - Waldego Dzikowskiego. Poseł PO miał dotąd szanse odezwać się tylko 11 razy. Zwykle były to wypowiedzi związane z tematyką typową dla prac Komisji Samorządu Terytorialnego i Polityki Regionalnej. Dzisiaj Dzikowski będzie zadawał pytania rządowi w sprawie sytuacji w ostrowskiej fabryce „Wagon” SA, a zatem podniesie swoje notowanie o jeden punkt.

- W drugiej części kadencji zamierzam znacznie zwiększyć swoją aktywność sejmową. - obiecuje poseł Dzikowski.

Lepiej mniej, a mądrzej

Michał Stuligrosz, poznański poseł PO, musi też wziąć się do pracy, by poprawić swoją statystykę. Do tej pory zabierał głos 14 razy.

Trudno jednak nie oprzeć się wrażeniu, że sejmowa aktywność zależy jednak bardziej od siły przebicia niż od stażu. Jak bowiem wytłumaczyć fakt, że będąca posłem pierwszy raz Renata Beger z „Samoobrony” wypowiadała się aż 149 razy? Małgorzata Stryjska z Ligi Polskich Rodzin, która też dopiero co rozpoczęła polityczną karierę, zdążyła już przemawiać w Sejmie 57 razy, a jej klubowy kolega - Maciej Giertych - 45 razy.

Politycy nie chcą zgodzić się z opinią, że brak ich aktywności w Sejmie to lenistwo. Większość tłumaczy, że milczenie w Parlamencie rekompensują pracą w terenie.

Maciej Stroiński

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)