Siedlecki El Greco
Obraz El Greco znaleziony w podlaskiej wsi
zostanie udostępniony szerokiej publiczności. Z Izabellą Galicką i
Hanną Sygietyńską, historyczkami sztuki, które w podlaskiej wsi
odkryły nieznany obraz El Greco, rozmawiała dziennikarka "Życia
Warszawy" Eliza Wasilewska.
09.10.2004 | aktual.: 09.10.2004 07:58
Za parę dni będziemy świadkami uroczystego przecięcia wstęg w Siedleckim Muzeum Diecezjalnym - podlaski El Greco w końcu ujrzy światło dzienne. Wśród honorowych gości pojawią się m.in. prymas i nuncjusz papieski. Co w tej chwili myślą odkrywczynie słynnego arcydzieła?
I.G. Prawdę mówiąc, nie wyobrażam sobie tego od strony organizacyjnej. Jak w tym niewielkim w sumie muzeum pomieszczą się setki dziennikarzy, bo każda gazeta, radio, czy telewizja będzie chciała mieć z tego relację. A co do emocji. Oczywiście wielka radość. Przypomina mi się też i nasza praca włożona w dociekanie, czy to rzeczywiście El Greco i czas, gdy w to wierzyłyśmy tylko my. Od kilku dni śni mi się św. Franciszek. W technikolorze, bo ja mam kolorowe sny.
H.S. Ja na szczęście cierpię na bezsenność . A tak na poważnie, my na tę chwilę, gdy "nasz obraz" będą mogli wszyscy podziwiać, czekałyśmy 40 lat. Tego nie da się teraz streścić w dwóch słowach.
-Zacznijmy od początku. Jak wyglądało pierwsze spotkanie Pań z "Ekstazą św. Franciszka"?
I.G. To był 1964 rok. Od paru lat przeprowadzałyśmy inwentaryzację zabytków na Mazowszu. Wizyta w parafii w Kosowie Lackim niczym szczególnym się nie wyróżniała, opisywałyśmy rzeźby, obrazy w kościele, a na koniec poszłyśmy na plebanię pożegnać się z księdzem i zadać rutynowe pytanie, czy są zachowane jakieś archiwalia. Przeglądałyśmy stare kroniki w kancelarii i nagle przez uchylone drzwi prowadzące do prywatnych pokoi księdza zobaczyłyśmy wiszący nad kanapą obraz. Stary, zniszczony, rozdarty, ale od razu przykuł nasz wzrok i zaintrygował. Proboszcz Władysław Stępień powiedział, że obraz należy do parafii, jeszcze za poprzedniego proboszcza miał być spalony, ale komuś zrobiło się go żal, no i tak tu wisi.
-Od razu ten obraz skojarzył się Paniom z dziełami El Greco?
H.S. Już na pierwszy rzut oka było widać, że to postać św. Franciszka. Obraz był przemalowany, ale najważniejsze części: twarz, oczy, dłonie były nietknięte. To wprost niesamowite spojrzenie nie mogło być namalowane przez kopistę. Skojarzenie z El Greco budziła czaszka - El Greco był pierwszym malarzem, który malował św. Franciszka z tym atrybutem. Tak naprawdę jedyną pewną wiadomością, z którą wracałyśmy wtedy do Warszawy, była ta, że na plebanii w Kosowie Lackim wisi obraz hiszpańskiego malarza.