Siedem minut przed tragedią. Nagrali polski autokar w Chorwacji
Chorwaccy dziennikarze dotarli do nagrania z monitoringu autostrady A4. Kamera uchwyciła polski autokar na węźle Breznički Hum, oddalonym zaledwie kilka minut od miejsca tragedii. W artykule podkreślono, że na filmiku nie widać żadnych niepokojących oznak, które mogłyby zwiastować nadchodzący wypadek.
07.08.2022 15:52
Na trwającym 13 sekund nagraniu widać, że autokar z polskimi pielgrzymami jedzie prosto, nie najeżdża ani na pobocze, ani na linię przerywaną. Jadące obok auta poruszają się z podobną prędkością. Na razie nie wiadomo, dlaczego siedem minut później pojazd zjechał z drogi i wpadł do rowu.
Dziennikarze gazety Jutarnji, którzy dotarli do nagrania, podkreślają, że nie widać na nim żadnego niepokojącego zachowania kierowcy.
#CROATIA Polish bus 7 minutes before the accident | Minuty przed katastrofą polskiego autokaru
Do katastrofy polskiego autokaru doszło w sobotę ok. godz. 5.40 na autostradzie A4 na północ od Zagrzebia między miejscowościami Jarek Bisaszki i Podworzec.
W wypadku zginęło 12 osób, a 32 zostały ranne. 19 z nich jest w ciężkim stanie. Spośród 32 osób rannych, które przewiezione zostały do pięciu chorwackich szpitali, cztery osoby powróciły w nocy z soboty na niedzielę do kraju samolotem wraz z rządową delegacją z ministrem Adamem Niedzielskim na czele.
W Prokuraturze Okręgowej w Warszawie zostało już wszczęte śledztwo, które ma wyjaśnić przyczyny tragedii.
Rzecznik KGP: zidentyfikowano wszystkie osoby, które przeżyły
W niedzielę po godz. 13 rzecznik prasowy Komendanta Głównego Policji przekazał, że zidentyfikowano wszystkie osoby, które przeżyły wypadek. Z komunikatu nie wynika jednak, czy wszystkie rodziny pielgrzymów wiedzą już, co stało się z ich bliskimi i w jakim są oni stanie.
- W sobotę zostały zidentyfikowane praktycznie wszystkie osoby żyjące, a dzisiaj jest taki trudny dzień, ponieważ dzisiaj będzie oficjalna identyfikacja tych osób, które nie przeżyły. Można powiedzieć tych jedenastu ciał, bo kierowca był zidentyfikowany. Ponieważ był zakleszczony za kierownicą w zapiętych pasach, czyli nie było żadnych wątpliwości co do jego tożsamości - przekazał rzecznik KGP insp. Mariusz Ciarka.
Czytaj też: