Świat"Sformułowanie 'polskie obozy koncentracyjne' wymaga zdecydowanej akcji"

"Sformułowanie 'polskie obozy koncentracyjne' wymaga zdecydowanej akcji"

Trzeba podjąć radykalne środki w sprawie
określenia "polskie obozy koncentracyjne", które pojawia się w
zagranicznej prasie - uważa wiceminister spraw zagranicznych
Ryszard Schnepf. Jako przykład podał wytoczenie procesu, który
odbiłby się echem na świecie.

25.11.2008 | aktual.: 25.11.2008 09:51

Niemiecki dziennik "Die Welt" w poniedziałkowym wydaniu napisał, że obóz koncentracyjny w Majdanku to "były polski obóz koncentracyjny" - poinformował we wtorek "Nasz Dziennik".

- Język "Naszego Dziennika" nie jest moim językiem, ale rzeczywiście ta publikacja ("Die Welt") jest oburzająca. (...) Tym bardziej, że jest to gazeta niemiecka - ocenił we wtorek w radiu TOK FM Schnepf.

- Można powiedzieć, że sprawcy przerzucają odpowiedzialność na ofiary, to jest i historycznie, i moralnie niedopuszczalne - podkreślił. - To jest zjawisko umysłowego niechlujstwa, które się zdarza dość często, niestety - dodał.

Zdaniem Schnepfa w sprawie określenia "polski obóz koncentracyjny" potrzebna jest "bardziej zdecydowana akcja". - Jestem zwolennikiem radykalnych środków. Mam na myśli wytoczenie poważnego procesu sądowego na dużą skalę, za duże pieniądze, takiej gazecie, tak by odbiło to się echem w prasie światowej - powiedział.

Poinformował, że rozmawiał na ten temat z premierem Donaldem Tuskiem i ministrem spraw zagranicznych Radosławem Sikorskim. - Jesteśmy jednomyślni, absolutnie - podkreślił. - Próbowaliśmy takie działanie podjąć, powiem konkretnie, na terenie Wielkiej Brytanii - dodał.

- Zwróciliśmy się do znaczącej firmy adwokackiej, która zbadała tę kwestię, biorąc pod uwagę miejscowe prawo prasowe. Opinia prawna jest taka, że trudno byłoby nam taki proces wygrać - mówił wiceminister.

- Nasi prawnicy, adwokackie firmy, które pytaliśmy o to w różnych krajach, ostatnio w Londynie dały nam odpowiedź, że firmy, wydawcy bronią się przed sądami. Prawo dopuszcza skróty myślowe itd. Ten werdykt jest dla nas niekorzystny. Mimo to - sądzę - warto taki proces wytoczyć - nawet jeśli nie wygramy tego procesu, to sam fakt, że protestujemy, że zaskarżamy na duże pieniądze, będzie znaczącym faktem medialnym i o to chodzi - zaznaczył.

- Być może ludzie przeczytają, być może przy tej okazji zrozumieją w innych krajach wrażliwość polską na ten temat, bo to jest poważna sprawa" - dodał.

Schnepf powiedział, że nie wie, czy poniedziałkowa publikacja "Die Welt" to ten przypadek, w którym zostanie podjęta decyzja o wytoczeniu procesu, ale zapewnił, że będzie on badany.

- Nasza ambasada podjęła już kroki korespondencyjne - rozumiem, że (wysłano) list z ambasady do redakcji. Zobaczymy, jakie to przyniesie rezultaty, ale niezależnie od tego powinniśmy mówić nieco głośniej - zaznaczył.

- Pojedyncze listy nie robią na nikim wrażenia - drukowane na piątej, dziesiątej stronie małym drukiem. Wiadomo, czyta się artykuł, a nie sprostowanie, nie list do redakcji - zaznaczył.

Pytany, powiedział, że sprawa "'polskich obozów koncentracyjnych' pojawia się na forum międzynarodowym". Jednak, zdaniem Schnepfa, skuteczniejszy niż "rozmowa dwóch wysokich przedstawicieli rządów państw, jest wywiad dla prasy danego kraju, premiera czy ministra SZ, w którym pojawiłyby się wątki mówiące o niestosowności - co najmniej - czy oburzeniu z jakim to się spotyka wśród Polaków. Słusznym oburzeniu, bo to są rzeczy nie do akceptacji" - dodał.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)