Setki zniczy ku pamięci pomordowanych w Katyniu
Setki zniczy upamiętniających polskich oficerów i cywilów zamordowanych w Katyniu, Charkowie i Miednoje zapłonęły wieczorem na Placu Piłsudskiego w Warszawie. Na Plac przyszło kilkaset osób, głównie harcerzy i mieszkańców Warszawy.
05.03.2006 | aktual.: 05.03.2006 20:25
Z setek zniczy odtworzono przedwojenną mapę Polski, a następnie utworzono z nich trzy krzyże i słowo Katyń. Na koniec uroczystości odśpiewano mazurka Dąbrowskiego.
W niedzielę mija 66. rocznica wydania przez Józefa Stalina rozkazu zamordowania jeńców wojennych, wziętych do niewoli po napaści ZSRR na Polskę 17 września 1939 roku. W trakcie niedzielnej uroczystości na Placu Piłsudskiego odczytano fragment notatki szefa NKWD Ławrientija Berii, dotyczący rozstrzelania polskich jeńców.
Katyń powinien być ostrzeżeniem - powiedział kapelan rodzin katyńskich ks. prałat Zdzisław Peszkowski. Modlimy się, żeby ofiara tych, którzy zginęli nie poszła na marne - dodał.
Warto pamiętać o tej dacie - powiedział gimnazjalista Maciek. Tym, bardziej, że Rosjanie nie uznają tego mordu za ludobójstwo - dodał. Na Plac Piłsudskiego przyszedł z mamą.
Maria Gabiniewicz przez całe życie szukała swojego ojca, który zaginął w roku 1940. Brał udział w wojnie polsko-bolszewickiej, był policjantem. Nie było go na żadnej liście ofiar. Razem z braćmi szukaliśmy go do upadłego - powiedziała. Wraz z matką i dwoma braćmi w 1940 roku została wywieziona na Syberię. Do Polski wróciła w 1949 roku. Bracia, w obawie przed prześladowaniami, zostali za granicą.
Rosyjska prokuratura po umorzeniu śledztwa w sprawie mordu katyńskiego we wrześniu 2004 roku zapowiedziała przekazanie Polsce akt rosyjskiego śledztwa. Instytut Pamięci Narodowej w grudniu 2004 roku na wniosek Komitetu Katyńskiego rozpoczął śledztwo w tej sprawie. Dotąd nie otrzymał rosyjskich akt sprawy.
Rosjanie nie uznają mordu katyńskiego za ludobójstwo, ale za zbrodnię, która ulega przedawnieniu. Prokuratura rosyjska nikomu nie postawiła zarzutów. Data obchodów 66. rocznicy wydania rozkazu Stalina zbiegła się z ogłoszeniem decyzji rosyjskiej prokuratury odmawiającej uznania zabitych za ofiary represji stalinowskich.
Na mocy rozkazu z 5 marca 1940 roku, podpisanego m.in. przez Stalina i Mołotowa, NKWD zamordowało wiosną 1940 r. ok. 22 tys. polskich oficerów, policjantów, lekarzy, profesorów i duchownych. Wśród nich 15 tys. stanowili oficerowie z obozów w Kozielsku, Starobielsku i Ostaszkowie. Rozstrzeliwano ich - strzałem w tył głowy - w kwietniu i maju 1940 roku w Katyniu, Charkowie i w Kalininie (dziś - Twer). Uśmiercono także ponad 7 tys. cywilnych Polaków, przetrzymywanych w 1940 r.u w więzieniach na zachodniej Ukrainie i Białorusi. Ich szczątków dotąd nie odnaleziono.