Setki tysięcy osób na wcześniejszej emeryturze?
Wczoraj ruszył wyścig z czasem. Jeśli w ciągu trzech miesięcy uda się zebrać 100 tysięcy podpisów pod projektem ustawy obywatelskiej, 775 tysięcy osób będzie miało prawo do wcześniejszej emerytury, oczywiście jeśli ustawę przegłosuje parlament. Nauczyciele, górnicy z powierzchni, kolejarze, hutnicy, transportowcy, energetycy... Liczne branże już się cieszą.
06.01.2006 | aktual.: 09.01.2006 07:53
Marszałek Sejmu przyjął wczoraj komitet związkowców inicjujących prace nad projektem obywatelskiej ustawy emerytalnej. Na zarejestrowanie samego komitetu mają oni dwa tygodnie. Potem — trzy miesiące na zebranie 100 tys. podpisów z poparciem. Wtedy projekt wejdzie pod obrady Sejmu. Czy związkowcy zdążą?
— No pewnie! — mówi Wiesława Taranowska, wiceprzewodnicząca Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych w Warszawie, pilnująca prac nad projektem obywatelskim. — Tylko nauczycieli zainteresowanych ustawą jest 205 tysięcy!
OPZZ na swojej stronie internetowej już umieścił formularz do dokumentowania poparcia. Że go nie zabraknie — przekonany jest m.in. członek komitetu inicjatywnego — Andrzej Chwiluk, przewodniczący Związku Zawodowego Górników w Polsce, wchodzącego w skład OPZZ. Wszak bezterminowe prawo do wcześniejszej emerytury mają tylko górnicy pracujący 25 lat pod ziemią. Teraz przyszedł czas na ludzi z powierzchni.
OPZZ idzie śladem górników z NSZZ „Solidarność”, którzy też zaczęli od projektu obywatelskiego. Czy ta tym razem „S” w rewanżu poprze ich projekt — tak jak OPZZ wsparł ich w pamiętnej bitwie na Wiejskiej? — Wszystko rozegra się w Komisji Trójstronnej. A tam czuwa nad sprawą wcześniejszych emerytur Henryk Nakonieczny z górniczej „S” — powiedział DZ Piotr Duda, przewodniczący śląsko-dąbrowskiej „S”.
Podobno klimat polityczny wokół projektu jest korzystny i jeśli inicjatorzy zbiorą tyle głosów ile trzeba, to będzie już „z górki”. •
Jeśli wziąć pod uwagę dzisiejszy stan prawny, począwszy od 1 stycznia 2008 r. prawie wszystkich pracowników czeka ten sam los. Aby przejść na emeryturę, kobieta będzie musiała ukończyć 60., a mężczyzna 65 lat. Prawa do jakichkolwiek szczególnych rozwiązań emerytalnych mieć nie będą. Taka sytuacja jest przez wiele branż nie do zaakceptowania. Nauczyciele pytają: Czy ktoś wyobraża sobie w dzisiejszej szkole 65-letniego belfra przed tablicą? Artyści zastanawiają się, jak długo można robić szpagat. Energetycy przynoszą zaświadczenia lekarzy potwierdzające, że są schorowani. A hutnicy zastanawiają się, w czym są gorsi od górników.
Sprawę miały rozwiązać emerytury pomostowe, ale ich nie ma i nie wiadomo, czy w ogóle będą. Pracodawcy protestują przeciw planom przerzucenia na nich choćby części kosztów wyższej składki na ZUS, która ma być ceną za wcześniejszą emeryturę. OPZZ w tej sytuacji przygotował obywatelski projekt ustawy, przy którym „pomostówka” byłaby już niepotrzebna. Za jednym zamachem załatwiłby sprawę ludzi steranych pracą w PRL-owskim świecie, dalekim od ekologicznych, humanitarnych warunków pracy i rzeczywistego bhp.
– Mogliśmy starać się o wprowadzenie ustawy pod obrady Sejmu na drodze inicjatywy poselskiej, ale ona nie ma takiej mocy – uważają przedstawiciele OPZZ. – Nacisk społeczny jest skuteczniejszy. Związkowcy uważają, że ten plan może się powieść właśnie teraz, w obecnej sytuacji politycznej.
– Premier Kazimierz Marcinkiewicz deklarował, że dla obecnego rządu liczyć się będzie przede wszystkim człowiek – podkreśla. Jeśli rząd nie będzie oponował, a jego zaplecze polityczne sprawę poprze – ustawa powinna przejść przez Sejm i Senat. Potem trafi do Kancelarii Prezydenta RP. Jak zachowa się tym razem głowa państwa? – Prezydent Lech Kaczyński zadeklarował, że będzie wspierał ludzi pracy, dlatego Solidarność w niego wierzy – powiedział we wtorek DZ Piotr Duda, przewodniczący śląsko-dąbrowskiej „S”.
Kogo może dotyczyć problem wcześniejszych emerytur? Według danych Centralnego Instytutu Ochrony Pracy oraz rządu, chodzi o ok. milion osób. Jednak nie wszyscy skorzystaliby z ewentualnie wywalczonych przywilejów emerytalnych. Niektórzy zmienili zawód i są zadowoleni. Inni chwalą sobie pensje i nie spieszą się na emeryturę w wieku 50-55 lat. Kolejni zdają sobie sprawę, że przy wcześniejszej, skromnej przecież, emeryturze poziom ich życia spadnie. Inni podkreślają, że nie zamierzają rezygnować z Otwartego Funduszu Emerytalnego (II filar), który – w przeciwieństwie do ZUS (I filar) – pozwala na dziedziczenie przez rodzinę zgromadzonych składek. A przy wcześniejszej emeryturze wyjście z OFE byłoby konieczne. Wreszcie – część pracowników nigdy nie spełni warunku wymaganego stażu pracy w trudnych warunkach. Dlatego OPZZ oszacował, że chodzić może co najwyżej o 775 tysięcy osób, a faktycznie może to być nawet 600 tysięcy. Najwięcej z nich przejdzie na emeryturę w latach 2018-2019.
Projekt został zatwierdzony przez Radę OPZZ, teraz związkowcy będą zbierać pod nim podpisy. By mógł trafić do Sejmu jako projekt obywatelski, potrzeba 100 tysięcy podpisów. •
Ile to kosztuje maksymalny roczny koszt realizacji tej ustawy, jaki powinien wystąpić w końcu trzeciej dekady XXI w. (szczególnie chodzi o lata 2028-2030) nie powinien przekroczyć 0,15 PKB, co w obecnych realiach oznacza 1,5 mld zł. W pierwszych latach koszt będzie niewielki i dopiero po ok. 10 latach osiągnie 0,08 proc. PKB, czyli ok. 800 mln zł.
Beata Sypuła