Seria tajemniczych zatruć w Tatrach. Popełnili jeden błąd
Kilkadziesiąt osób w miniony weekend wymagało ewakuacji z tatrzańskich szlaków. Wszystko za sprawą serii tajemniczych zatruć, której ofiarami padła m.in. grupa nastolatków. Ratownicy TOPR mają przypuszczenia, co mogło spowodować przykre objawy u turystów.
Ratownicy Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego ewakuowali ze szlaków w Dolinie Pięciu Stawów i Dolinie Roztoki kilkadziesiąt osób z objawami zatrucia. Do serii niecodziennych interwencji doszło w miniony weekend.
Wymagający pomocy ratowników turyści cierpieli na wymioty, biegunkę i osłabienie. Na razie nie jest potwierdzona przyczyna tych objawów.
- Do godziny 17:00 w niedzielę ze schroniska w Pięciu Stawach zwieziono śmigłowcem 20 osób z objawami omdleń, odwodnienia oraz nudnościami - przekazał "Gazecie Wyborczej" Edward Lichota, ratownik dyżurny TOPR.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Nie byli w stanie iść o własnych siłach
Sytuacja była niezwykle poważna. Niektórzy turyści byli tak osłabieni, że nie mogli o własnych siłach dotrzeć do lądowiska w pobliżu schroniska. Przyczyna tych objawów nie została jeszcze potwierdzona.
Z nieoficjalnych ustaleń wynika jednak, że wszystkie osoby z poważnymi objawami piły wodę z górskiego potoku. Troje nastolatków trafiło na SOR, a dwoje innych zostało przyjętych na oddział dziecięcy.
Poza zachorowaniami odnotowano również kilkadziesiąt interwencji spowodowanych urazami nóg i rąk, a także odwodnieniem.
Źródło: "Gazeta Wyborcza", Interia