Sensacyjny fakt ws. Boeinga 767? "Bez komentarza"
Państwowa Komisja Badania Wypadków Lotniczych nie komentuje doniesień "Naszego Dziennika", że w Boeingu, który lądował "na brzuchu" Warszawie, był "wyciśnięty" bezpiecznik awaryjnego wypuszczenia podwozia.
"Nasz Dziennik" twierdzi, że technicy z USA w kokpicie zastali "wyciśnięty" bezpiecznik. Według gazety, możliwe, że albo uległ uszkodzeniu, albo nie aktywowała go załoga. Zdaniem gazety, wyłączony bezpiecznik oznacza, że dalsze procedury nie mogą zakończyć się powodzeniem.
- Nie komentujemy tej wiadomości; do czasu wydania wstępnego raportu o tym zdarzeniu nie będziemy przekazywać żadnych wyników z badania - powiedział wiceprzewodniczący komisji Maciej Lasek. Dodał, że "komisja nie przekazywała takiej oficjalnej wiadomości".
Lasek zapowiedział, że raport wstępny może być gotowy pod koniec listopada. Obecnie komisja analizuje m.in. dokumentację techniczną oraz m.in. zapis pokładowych rejestratorów lotu.
Lecący z USA samolot PLL LOT Boeing 767 wylądował awaryjnie na stołecznym lotnisku we wtorek po południu. Maszyna nie mogła wysunąć podwozia i lądowała "na brzuchu". Na pokładzie było 220 pasażerów i 11 członków załogi; nikt nie został ranny. Uszkodzony samolot zablokował na kilkadziesiąt godzin oba pasy startowe lotniska. Ruch na nim wznowiono w środę późnym wieczorem.